- Sara. - powiedział szeptem, że ledwie mogłam go usłyszeć. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. Zrobiło mi się go żal, a serce waliło i jak oszalałe.
- Wejdź. - powiedziałam, wzięłam go pod rękę i zaprowadziłam do salonu. Położyłam go na kanapie, a sama usiadłam obok niego. - Co się stało ? - zapytałam przerażona. Wyglądał okropnie, a po policzkach spływała mu jeszcze krew. Musiałam mu pomóc. Wstałam i już chciałam iść po apteczkę, kiedy złapał mnie lekko za nadgarstek. Sparaliżowałam go wzrokiem, a ten momentalnie puścił mój nadgarstek, więc mogła iść po apteczkę.
Po kilku minutach miałam już apteczkę. Ustała na wejściu do salonu i patrzyłam na niego. Wyglądał okropnie. Może mu się należało. - pomyślałam. Byłam brutalna, tak jak on dla mnie. W końcu miałam trochę spokoju i znowu się pojawił. Czy ja go kochałam ? Nie ! - krzyknął umysł. Wystraszyłam się sama siebie, że lekko podskoczyłam. Znowu spojrzałam na niego. Było mi go żal, gdzieś tam w środku. O dziwo po tym co zrobił mi i innym nie mogłam mu wybaczyć. Ale coś we mnie nadal go kochało. Czy to ja, czy nie ja go kochałam i tak musiałam mu pomóc. Sumienie nie pozwoliłoby mi na wyrzucenie go na próg w takim stanie. Bynajmniej nie dziś. Skończyłam więc rozważać i weszłam do salonu. Usiadłam obok jego biodra i zaczęłam nalewać wody utlenionej na watę, żeby oczyścić "to" wszystko.
- Będzie bolało, ale nie wierć się, to wszystko pójdzie szybko i prawie bezboleśnie. - powiedziałam, przykładając watę z wodą utlenioną do jego rozciętej brwi. Z jego ust wydał się lekki syk, a jego ciałem wstrząsnął zimny dreszcz. Zignorowałam ten fakt i przeszłam do rozciętej wargi i drugiej brwi. Poradziłam sobie bardzo szybko z krwią, która już krzepła. Spojrzałam na jego czystą twarz, na której malował się smutek, żal i złość. Zastanawiałam się dlaczego. Postanowiłam się tego dowiedzieć. Dobrze wiedziałam, że mi nie powie, albo będzie kłamał, ale musiałam to z niego wyciągnąć. - Powiesz mi jak to się stało czy będę musiała to z ciebie wyciągać ? - zapytałam, kiedy przyklejałam opatrunek na rozcięte brwi. Spojrzał na mnie z bólem w oczach i zrobił głęboki wdech.
- Nie mogę ci powiedzieć. - zawahał się - Nawet nie powinno mnie tu być. - powiedział przygaszonym głosem i spojrzał przed siebie.
- Dobrze, że przyszedłeś. - wyrwało mi się.
- On powiedział, że cię zabije jeśli do ciebie przyjdę i ci wszystko powiem. - powiedział, patrząc przed siebie.
- On ? Jaki on ? - zapytałam, dopiero po chwili zdałam sobie sprawę co właśnie powiedział - Zabije mnie ?! - wzięłam lekko jego podbródek i skierowałam w moją twarz, żeby mógł mi patrzeć w oczy. Spojrzał na mnie. Może powiem teraz głupotę, ale wyglądał jak Sławek. Nie ten Sławek zazdrośnik i morderca, ale ten Sławek kochając chłopak. Wyglądał słodko i niewinnie. Bardzo się zmienił, a bynajmniej tak mi się zdawało. - Powiedz mi kto to ten on ? - zapytałam ponownie. Patrzył na mnie z bólem, smutkiem i przerażeniem jakbym była duchem czy coś. Nagle mój żołądek zrobił obrót o 360 stopni i poczułam się jak na karuzeli, wszystko zaczęło wirować i zrobiło mi się słabo. Momentalnie złapałam się za brzuch i wykrzywiłam twarz w grymasie bólu. Zasłabłabym gdyby nie ramiona Sławka, które w ostatnim momencie złapały mnie, zanim upadłam na podłogę.
- Wszystko dobrze, S ? - zapytał z czułością, nadal mocno mnie trzymając. Czułam się dziwnie. Nie oderwałam się od niego.
- Jasne. - wydukałam i nadal tkwiłam w jego ramionach. Nie wiedziałam, dlaczego byłam tak swobodna przy nim i jego ciele. Nie wywoływały tego silne ramiona i sylwetka gracza footballowego, tylko to coś we mnie. Ale, ja kochałam Gabriela. Nadal byłam w ramionach Sławka.
Niespodziewanie w moich uszach pojawił się dźwięk trzaskających drzwi. Szybko wyrwałam się z ramion Sławka i wybiegłam na zewnątrz. Przeczuwałam najgorsze. Łzy napłynęły mi do oczu. Moje przeczucia nie nie myliły. Z podjazdu z piskiem opon ruszył niebieski Charger. To był Gabriel. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Sławek podszedł do mnie i wziął mnie z zimnego śniegu na ciepłą kanapę w salonie. Nic nie mówił. Położył mnie na kanapie, przykrył kocem i podał chusteczki. Płakałam jak małe dziecko. Co ty zrobiłaś ! On cię znienawidził za to ! - krzyczał mój umysł. Głowa pulsowała mi od bólu.
- Zabiję się ! - krzyknęłam i zaczęłam wstawać z kanapy. Sławek jednak był szybszy. Szybkim ruchem przytulił mnie do siebie i głaskał mnie po głowie.
- Csiii. - powtarzał - On cię kocha. Przejdzie mu. - powiedział łagodnie.
- Czy ty tego nie rozumiesz ?! - wydarłam się na niego przez łzy - On mi nigdy nie wybaczy, rozumiesz !? Nadal krzyczałam i płakałam, a on nadal mnie przytulał.
- Wiem, że on cię kocha, a ty jego. Wybaczy ci kochana. - powiedział pewnym głosem. - A co do nas, to jesteśmy przyjaciółmi ? - zapytał, ale tak jakby już to stwierdził
- Dobra. - powiedziałam. Naprawdę wisiało mi to czy będziemy przyjaciółmi. Teraz musiałam zobaczyć się z Gabrielem i wszystko mu wytłumaczyć, chociaż wpadłam na inny pomysł. - Zadzwoń do Dax i powiedz, że jej potrzebuję. Wskazałam na telefon na komodzie. Wstał i wykręcił jej numer. Włączył na głośnik, żebym słyszała co mówi Dax.
- Hallo, Dax ? - zapytał
- Tak. Sara to ty ? - zapytała
- To ja Sławek. - powiedział
- Co ty robisz u Sary ?! - krzyknęła
- Nie czas teraz na opierdol ! Zchrzanisz mnie jak przyjedziesz ! - krzyknął do słuchawki
- Coś nie tak ze Sarą ? - zapytała spokojniej
- Tak i jest bardzo poważnie. - powiedział, patrząc na moją zapłakaną twarz.
- Za kilka minut będę. - powiedziała i się rozłączyła.
Sławek podszedł do mnie i przykrył mnie ponownie kocem. Minęło jakieś 30 minut, a Dax jeszcze nie było. Martwiłam się o nią. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałam go bez zbędnych zachamowań.
- Sara Redbright ? - zapytał męski głos
- Tak to ja. - powiedziałam
- Pańska siostra miała wypadek samochodowy. - powiedział głos - Leży w szpitalu "........." (nazwa zastrzeżona i tajna ) na ulicy Kosynierów 2.
- Co się stało ? Jak ona się czuje ? - pytałam jak opętana ze łzami w oczach.
- Proszę przyjechać i wszystkiego się pani dowie. - powiedział męski głos
- Dobrze, dziękuję za telefon. Do widzenia - odpowiedziałam i szybko się rozłączyłam.
Zaczęłam szybko wstawać, ale Sławek mnie zatrzymał.
- Co.... - zapytał
- Dax miała wypadek. - przerwałam mu szybko i zaczęłam rozkopywać koc, żeby wstać. - Muszę do niej jechać.
- Zawiozę cię. - powiedział i poszedł ze mną na korytarz. Pospiesznie założyłam buty i kurtkę. Zadzwoniłam do Natalki, żeby zaopiekowała się Destiny, bo mam ważną sprawę do załatwienia. Po 20 minutach byliśmy już w szpitalu. Pobiegłam szybko do recepcji ze Sławkiem i zapytał panią w którym pokoju leży Dax. Wyszło na to, że w 5. Pobiegłam pośpiesznie do piątki i cicho zapukałam. Cichutki głosik odpowiedział: - Proszę. - weszłam i patrzyłam na leżącą Dax. Szybko do niej podeszłam.
- Co się stało ? - zapytałam z troską
- Jakiś palant we mnie walnął. - powiedziała
- Gdzie ? - zapytałam
- W drodze do ciebie. - odpowiedziała
- Jakie obrażenia ? - zapytałam
- Skręcona kostka, kilka siniaków i starte kolana. - powiedziała
- Szczęściaro. - powiedziałam i mocno ją uścisnęłam.
- A co z tobą ? - zapytała
- Oł. - westchnęłam - To już dłuższa historia.
- Mów. - ponagliła mnie. Opowiedziałam jej o wszystkim. Przytuliła mnie jak skończyłam i pocałowała w czoło po czym dodała:
- Sławek ma racje. On ci wybaczy kochanie. Nie masz się o co martwić.
- Myślę, że to co mówisz okaże się prawdą. Bo jak nie.... - powiedziałam
- Będzie. - przerwała mi - Na pewno.
- Chcesz odpocząć ? - zapytałam
- Ale musisz zostać ze mną. Nie strawię tego szpitala. - powiedziała
- Dobra. Tylko oddeleguje Sławka. - powiedziałam i wyszłam na korytarz.
- I ? - zapytał Sławek
- Wszystko okej. - odpowiedziałam - Dzięki za podwózkę. Dax chciała żebym z nią została, więc tak zrobię. A tobie radzę się porządnie wyspać. - dodałam
- Okej. - powiedział i mocno mnie uściskał - Do zobaczenia. - wyszeptał, kiedy zaczął się oddalać. Wróciłam do Dax i usiadłam obok niej. Dziwnym trafem po parunastu minutach już spałam.
--------------------------------------
Rozdzialik dedykowany mojej sis Dax :**.
Lovciaaam cię bejbee :D.
Pozdrowionka dla czytających <3 !
/Ness :))
Kocham tego bloga! <33 świetny! i jeszcze raz świetny! :* zapraszam do mnie :) http://writing-gives-happiness.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper;D zapraszam do siebie. byckimstrzebaumiec.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTo się narobiło. Mam nadzieję,że Gabriel będzie skory do rozmowy no i oczywiście Dax szybko wyjdzie ze szpitala. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
http://purp-lesea.blogspot.com/ Już się zrewanżowałem , suprt tło :D !
OdpowiedzUsuń