- Iść z tobą ?
- Jeśli chcesz. - powiedziałam
- Nie chcę, żebyś była sama. - powiedział i wysiadł z samochodu. Wziął Destiny i weszliśmy na cmentarz. Rozglądałam się po grobach. Dobrze wiedziałam gdzie leży mój ojciec, chociaż Gabriel nie wiedział, dlaczego tu jesteśmy. Mógł się tylko domyślać. Doszliśmy do 4 alejki i 3 grobu. W oczach miałam łzy.
- To już 4 lata. - szepnęłam i położyłam kwiaty na grobie mojego ojca. Obiecałam sobie, że nie będę płakać. Niestety, nie dotrzymałam danego słowa. Zaczęłam ronić łzy, które spadały na grób. Gabriel pojął sprawę, że to grób mojego ojca. Mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. - powiedział i ucałował mnie w czoło.
- Nic nie będzie dobrze Gabriel. Rozumiesz ? - powiedziałam ze złością, ale uświadomiłam sobie, że to przecież nie jest jego wina, on tylko mocniej mnie przytulił. - Przepraszam...ja.
- Cichutko. - powiedział, głaszcząc mnie po głowie. - Rozumiem.
- Możemy już iść ? - zapytałam
- Jeśli chcesz. - powiedział
- Tak. - złapałam go za rękę i odeszliśmy kilka kroków od grobu, kiedy odwróciłam się - Kocham cię tato. Gabriel mocniej ścisnął mnie za rękę, a drugą ręką trzymał smycz Destiny, która zrobiła się jakoś mało aktywna. Wzięłam ją na ręce i mocno przytuliłam. Ona czuła mój smutek. Polizała mnie po buzi, a ja zdobyłam się na uśmiech. Destny wesoło pomerdała ogonkiem. Uśmiechnęłam się szeroko. Gabriel też się uśmiechnął. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do niego do domu.
Kiedy wysiadał, zaprosił mnie do środka. Weszłam do salonu, a on zapytał.
- Nie masz nic przeciwko, żebym został u cb na noc ?
- Pewnie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło
- Dobrze, to ja skoczę po bagaż. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Jaki bagaż ? - zapytałam zdziwiona
- Jutro przecież jedziemy do kuzynki Dax. - powiedział
- Jutro !? Zapomniałam. - powiedziałam
- Nic nie szkodzi. Pomogę ci. - powiedział i wszedł na górę. Ktoś wyszedł z kuchni.
- Dzień dobry pani Anno. - powiedziałam
- Witaj Saro. - odpowiedziała mama Gabriela - Piękny piesek.
- Tak, wabi się Destiny. - odpowiedziałam grzecznie, głaszcząc Destiny.
- Mam do ciebie prośbę Saro. - powiedziała
- O co chodzi ? - zapytałam
- Uważaj na Gabriela, dobrze ? - zapytała
- Oczywiście. - powiedziałam i dodałam - Nie pozwoliłabym, żeby coś mu się stało, nigdy.
- Dziękuję ci. - powiedziała i ucałowała mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się i wtedy Gabriel zszedł na dół. W ręce miał sporą czarną torbę, a na plecach, futerał z gitarą.
- Coś się stało mamo ? - zapytał
- Nie skarbie. - powiedziała pani Ania. Zaśmiałam się, a Gabriel się zarumienił.
- Mamo ! - powiedział, podchodząc do mnie
- Oj synku. - powiedziała - Miłego wyjazdu. - ucałowała mnie i Gabriela w czoło i weszła do kuchni.
- Dziękujemy. - odpowiedziałam i wyszliśmy na zewnątrz.
Gabriel się nie odezwał. Włożył torbę i futerał z gitarą na tylne siedzenie, i wsiadł do samochodu.
- Masz fajną mamę. - powiedziałam z uśmiechem
- Tak. - odpowiedział i się zaśmiał. Odpalił silnik i po kilkudziesięciu minutach byliśmy u mnie. Wysłałam Gabriela pod prysznic, a sama poszłam się spakować. Wzięłam kilka par spodni, 3 bluzy, 3 sukienki i spódniczki, kilkanaście par skarpet, 3 pary butów i wiele innych :D. Gabriel przyszedł do pokoju w samych bokserkach i przewieszonym ręcznikiem przez kark. Podszedł do mnie i pocałował mnie mocno.
- Gabriel. Wytrzyj się. Jesteś cały mokry. - powiedziałam do niego chichocząc.
- Dobrze, dobrze. - pocałował mnie i zaczął wycierać włosy ręcznikiem
- Sexi. - powiedziałam i odwróciłam się do stolika, żeby wziąść kilka par majtek. Nie spodziewałam się tego co zaraz będzie. Gabriel złapał mnie w pasie i rzucił na łóżko, ale nie brutalnie, tylko tak delikatnie. Zaśmiałam się. Podszedł do mnie i pocałował mnie szyję. Podniósł twarz na mnie i uśmiechnął się szeroko. Znowu parsknęłam śmiechem. Z jego włosów kapały kropelki wody. Ubranie miałam mokre.
- Chyba trzeba to zdjąć. - zaśmiał się i wskazał na bluzkę
- Chciałbyś. - powiedziałam i pocałowałam go w usta. - Bez żartów, dziś idziemy wcześniej spać.
- Dobrze. - powiedział z uśmiechem i otarł się swoimi mokrymi włosami o moją twarz. Znowu się zaśmiałam i puknęłam go w ramię.
- Idę się kąpać. - powiedziałam i wzięłam swoje piżamy.
- Będę czekać w salonie. - powiedział i zaczął grzebać w swojej torbie.
- Weź też Destiny. - powiedziałam i poszłam pod prysznic. Ciepła woda pozwoliła mi się odprężyć, tego mi brakowało. Wyszłam z pod prysznica, ubrałam bielizną i ubrałam się w piżamę, czyli siwe luźne spodenki i siwa o 4 numery za duża koszulka. Wysuszyłam włosy i związałam w kok. Zeszłam na dół, zajrzałam ukratkiem do salonu, gdzie siedział Gabriel i śpiąca Destiny na fotelu.
Zrobiło się tak słodko! :)
OdpowiedzUsuńGabriel to takie ładne imię *_*
OdpowiedzUsuńLubię twój styl pisania.
Dodałam do obserwowanych, liczę na rewanż.
http://prettyphobia.blogspot.com