Obudziłam się. Spało mi się strasznie nie wygodnie. Plecy mnie bolały. Przeciągnęłam się, rozejrzałam po sali i przetarłam oczy. Gdzie on się podziewa ? - zapytałam sama siebie. Postanowiłam, że zadzwonię ( taki spontan ). Wzięłam telefon i przytrzymałam na 1 ( szybkie wybieranie, jak ja to kocham =] ). Usłyszałam dzwonek telefonu. Dir En Grey - pomyślałam - Nie wziął telefonu, pewnie gdzieś wyszedł. Rozłączyłam się i położyłam telefon na stoliku. Siedziałam na łóżku, wyglądałam przez okno i myślałam o wszystkim. Nie zauważyłam nawet, że Gabriel wrócił do sali.
- Cześć kochanie. - powiedział jednocześnie wyrywając mnie z zawiłych myśli.
- Cześć misiu. - odpowiedziałam i dałam mu buziaka.
- O czym myślisz ? - zapytał
- O domu. - odpowiedziałam
- Nie martw się. - powiedział i mnie przytulił
- Nie martwię się. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. - O której mam wypis ? - zapytałam, zmieniając temat
- Za 2 godziny. - odpowiedział. Spojrzałam na zegarek, była za 10 dziesiąta.
- No to wyjdę 11:50. Fajnie. A gdzie moje rzeczy ? zapytałam
- Wszystko spakowane, a torba jest pod łóżkiem. - odpowiedział
- A szkicownik ? - zapytałam
- Spokojnie, wszystko spakowałem. - odpowiedział
- Dzięki kochanie. - powiedziałam
Usiadł obok mnie i wziął komórkę.
- Dzwoniłaś do mnie ? - zapytał z uśmiechem
- Tak, nie wiedziałam, gdzie jesteś. Czy mnie zostawiłeś czy co. - powiedziałam
- Nigdy w życiu ! - odpowiedział z powagą
Zaśmiałam się.
- Żartuję. - powiedziałam - Chociaż nie wszystko to żart. - wypięłam na niego język
- Gdzie z tym jęzorem ? - zażartował
- A co ? - roześmiałam się
- A bo to. - powiedział i mocno mnie pocałował
- To mi się podoba. - odpowiedziałam
Zaśmiał się i po raz kolejny pocałował. Zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekranik : Numer Zastrzeżony. Hmmm...ciekawe, kto to ? - pomyslałam
- Halo ? - zapytałam
- Cześć. - odpowiedział głos w słuchawce
- Kto ty ? - zapytałam
- Nie poznajesz mnie ? - zapytał głos
- Nie. - odpowiedziałam i dostałam pytające spojrzenie od Gabriel. Machnęłam tylko ręką i słuchałam głosu w słuchawce.
- To ja, Sławek. - odpowiedział głos
- Co ?! - krzyknęłam. Gabriel zareagował i zerwał się na równe nogi. Pokręciłam tylko głową i ruchem ręki kazałam mu usiąść tam gdzie siedział. - Masz czelność... - nie zdążyłam powiedzieć
- Posłuchaj ! - powiedział ostrym tonem - Wyjechałem z miasta, masz już spokój. Przepraszam cię za wszystko. Kocham Cię. - rozłączył się
- Kto to ? - zapytał podejrzliwie Gabriel
- Nie ważne - odpowiedziałam, przygnębiona.
- Powiedz mi. - mówił stanowczo, ale nie z wrogością czy gniewem
- Ale, obiecaj, że nie będziesz wściekły. - powiedziałam
- To był on ?! - zapytał wkurzony Gabriel
Opuściłam tylko głowę w dół.
- Odpowiedz ! - rozkazał gniewnie
Rozpłakałam się. Nie wiedziałam co robić.
- No pewnie, że on. Czego od ciebie chciał ? Czemu się nie rozłączyłaś ?! Co chciał ? - dopytywał ze złością Gabriel.
Płacz się nasilił. Gabriel wszystko mi przypominał.
- Wyjdź ! - krzyknęłam
Przytulił mnie mocno. Łzy kapały na jego czarną, luźną koszulę.
- Przepraszam. - wyszeptał mi do ucha. - Wiesz, że nie cierpię tego skurwysyna. - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Dobrze. Ale nigdy więcej na mnie nie krzycz. - uprzedziłam go
- Dobrze kochanie. - odsunął się, przyłożył rękę do serca - Nigdy ! - potwierdził
Uśmiechnęłam się. Spojrzałam na zegarek, była 11:30.
- Pójdę się przebrać w.. - zatrzymałam się - jakieś lepsze ciuchy.
Uśmiechnął się i ucałował mnie w policzek - Masz 20 minut kochanie.
- To już się zbieram. - wstałam z łóżka, obolała. Ból przeszył moje ciało.
Przytrzymałam się dyskretnie za brzuch i poszłam do łazienki. Wyglądałam jak trup, podkrążone oczy, blada twarz. Fuuu.. - powiedziałam do siebie. Ubrałam się w czarną bluzę do połowy ud, niebieskie jeansy rurki i czarne, ciepłe kozaki na płaskim. Wyszłam z łazienki i poszłam do sali. Gabriel czekał z torbą na korytarzu, podał mi kurtkę i telefon, wziął za rękę i zaprowadził do samochodu. Jechaliśmy przez całe miasto. Kolorowe neony fast foodów ciągle zmieniały kolor, migające reklamy non stop się powtarzały, a kolejka czerwonych świateł na skrzyżowaniach nie opuszczała nas od szpitala do mojej ulicy.
Po 30 minutach byliśmy w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz :*.
/Ness