sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 27 - Czemu mnie to spotyka

Była już 16:00. Nie miała co robić. Wzięłam więc telefon i szlugi z szuflady, ubrałam się i wyszłam na zewnątrz. Zamknęłam drzwi na klucz, schowałam je do kieszeni do spodni i ruszyłam uliczką. Już po kilku krokach wzięłam papierosa i zaciągnęłam się dostatecznie mocno. Wypuściłam resztę dymu i odprężyłam się, Moim celem okazał się park. Szłam sama, nikogo nie było. Noc była piękna. Żółte światło latarni oświetlało samotne uliczki i szeroką ulicę. Gdzie nie gdzie minął mnie jakiś samochód. Po jakiś 20 minutach byłam już w parku. Usiadłam na ławce, tam gdzie pierwszy raz Gabriel mnie pocałował. Wyjęłam kolejnego papierosa. Spaliłam go momentalnie i zaczęłam wspominać cudowne chwile z Gabrielem. Wszystko z pozoru wydawało się takie spokojne. Błąd ! Pozory mylą, pamiętajcie o tym ! Z moich myśli wyrwał mnie pewien facet. Może nie był stary, wiekiem pewnie dorównywał mojemu kuzynowi, na oko jakieś 28-30 lat. Ubrany był w siwy płaszcz, czarny szalik, niebieskie dżinsy i czarne buty. Z twarzy też był miły, zielone oczy, krótko ścięte brązowe włosy, ładny uśmiech i lekki 2 dniowy zarost.
- Mogę się przysiąść ? - zapytał nieznajomy
- Tak, proszę. - odpowiedziałam - To miejsce publiczne, więc nie musi pan pytać o miejsce. - docięłam mu. Uśmiechnął się.
- Co tak młoda dama robi sama po zmroku ? - zapytał
- Wyszła na spacer. - powiedziałam, ale mocno zdziwiło mnie jego pytanie. - A pan ? - zapytałam.
Nie usłyszałam jednak odpowiedzi. Co, szuka pan dziewczynek na seks ? - cisnęło mi się na usta, ale nie powiedziałam mu tego. Złapał mnie za kolano.
- Co jest ?! - krzyknęłam i szybko zerwałam się na nogi, odsuwając się od ławki. Ale stałam jak wryta, bo sparaliżował mnie strach.
- I tak mi nie uciekniesz. - powiedział facet i szybkim ruchem wstał i zasłonił mi usta, mocno przyciskając mnie tyłem do siebie. Próbowałam się wyrwać ale to nic nie dało. Zaczął mnie rozbierać. Już wiedziałam o co mu chodzi. Wpadłam na pomysł. Ugryzłam go w rękę. Głośno wrzasnął.
- Zabije cię ty suko ! - krzyknął i zbliżył się do mnie. Kopnęłam go w krocze, ten osunął się na ziemię, a ja rzuciłam się do biegu. Biegłam do domu, ale i tak by mnie znalazł, więc zawróciłam i zaczęłam biec do Gabriela. Dobiegłam do jego domu, facet był daleko, ale i tak byłam przerażona. Zaczęłam kopać i walić pięściami w drzwi, krzycząc z rozpaczą "Pomocy ! Gabriel !". Drzwi otworzyły się i jakaś ręka wciągnęła mnie do środka. To była mama Gabriela.
- Co się stało dziecko ? - zapytała
- Gabriel ! Gdzie jest Gabriel ? - krzyczałam
Gabriel usłyszał te wrzaski i zbiegł na dół. Szybko mnie przytulając.
- Csiiii....Sara. Co się stało ? - zapytał - Saro, co się stało ? - dopytywał
- Tam ! Ulica, park, facet.... - byłam roztrzęsiona - On...on mnie rozbierał. Chciał mnie zgwałcić. - wydukałam
- O boże. - złapał mnie za rękę i wciągnął po schodach. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Stosy płyt przy biurku, duże łóżko z czarną pościelą, ściana oblepiona plakatami, zespołów metalowych i 3 gitary w kącie pokoju. Usiedliśmy na łóżku. Trzęsłam się cała. Przytulił mnie.
- Co się stało ? - ponowił swoje pytanie.
- Byłam w parku. Przysiadł się do mnie facet. Złapał mnie za kolano i chciał mnie zgwałcić - płakałam.
- Jak to ? - był zdziwiony - Czemu wyszłaś sama z domu ? - zapytał ze złością
- A czemu ty nie zostałeś po śniadaniu. Wyszedłeś bez słowa, tak po prostu. Jakbym była jakąś dziwką na jedną noc. Co ja ci takiego zrobiłam ?! - wstałam i zaczęłam się na niego wydzierać.
Wstał podszedł do mnie i mocno mnie pocałował.
- Przepraszam za to co zrobię. - powiedział - Z nami koniec. - powiedział beznamiętnie i odsunął się ode mnie
Świat legł mi w gruzach. Zdjęłam pierścionek, który mi dał.
- Na wieczność ! - krzyknęłam, rzuciłam w niego pierścionkiem i wybiegłam z pokoju.
Musiałam się s tamtąd wynieść i to jak najszybciej.
 Biegłam do domu, nie zauważając faceta, który biegł za mną. Stanęłam, jakbym dostała młotkiem w głowę. Sumienie krzyczało "Biegnij !", ale nie zastanowiłam się nad tym. Odwróciłam się i spostrzegłam faceta, który biegnie za mną. Tak ! To był on, ten facet z parku. Szybko się pozbierałam i biegłam do domu. Dobiegłam do drzwi i wyjęłam klucze. Ręce mi się trzęsły. Zdążyłam otworzyć drzwi w ostatnim momencie i zatrzasnąć je przed nosem nieznajomego. Osunęłam się po drzwiach, wyjęłam telefon i szybko wystukałam numer Gabriela. Nie wiem dlaczego to zrobiłam.
Włączyła się poczta. Ale postanowiłam się nagrać: "Gabriel ! On tu jest ! Boję się !". Rozłączyłam się i wykręciłam inny numer.
- Stefan ! Pomocy ! Przyjedź ! - krzyczałam do słuchawki
- Sara ! Co się stało ? - zapytał przerażony
- Szybko ! - ktoś kopnął w drzwi z całej siły, krzyknęłam i rozpłakałam się do słuchawki
- Za chwilę będę. Nigdzie nie wychodź. - powiedział i się rozłączył. Pozasłaniałam wszystkie okna. Poszłam do kuchni po wielki nóż i wróciłam pod drzwi. Nasłuchiwałam czy ten człowiek już sobie poszedł. Spojrzałam przez wizjer. Myliłam się. Facet nadal ta był. Patrzył prosto w wizjer, jakby wiedział, że na niego patrzę. Pisnęłam ze strachu. Facet usłyszał to i powiedział.
- I tak cię dorwę suczko. - i odszedł. Tak po prostu odszedł. Otworzyłam drzwi. Wyszłam na werandę i rozpłakałam się bezsilna. Usiadłam na schodach. Ktoś mocno mnie przytulił.
- Co się stało Sara ? - zapytał Stefan
- Ten facet tu był. Gwałciciel z parku. Boję się. - powiedziałam
Usiadł obok mnie i nie wypuszczał mnie z objęć. Głaskał mnie po włosach.
Wstałam i zaprosiłam go do środka.
- Idź do salonu. - powiedziałam i wskazałam na pokój po prawej stronie. - A ja zaparzę herbatę. Poszłam do kuchni i zaparzyłam herbatę. Próbowałam wziąść szklanki, ale nie mogłam.
- Lepiej ci pomogę. - powiedział Stefan, wchodząc do kuchni i biorąc szklanki.
- Dzięki. - poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
- Może powinniśmy zadzwonić do twoich znajomych ? - zapytał. Czy on właśnie powiedział "my" ?!
- Nie chcę ich martwić. Z kolejnego głupiego powodu. - powiedziałam. Przytulił mnie. Czułam się bezpieczna. Odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich troskę i zaufanie, ale też błysk, jakiś inny niż przyjaźń. Tak ! On się we mnie zakochał. Patrzyłam mu w oczy. Nasze twarze nieco się do siebie zbliżyły i Stefan mnie pocałował. Dałam ponieść się pocałunkowi. Ale otrzeźwiło mnie uczucie do Gabriela. Ja nadal go kochałam, ale on..no cóż.
Odsunęłam się od niego.
- Nie powinienem. Przepraszam - powiedział i spuścił głowę.
- To moja wina. Ja nie powinnam... - zatrzymałam w połowie słowa, bo ktoś wparował do holu.
- Sara ! Sara ! - krzyczał głos w holu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz :*.
/Ness