poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 47 - Wszystko się zmienia

Obudziłam się wtulona w Stefana.
- Co jest kurwa ? - powiedziałam, odsuwając się od niego. Wszyscy spali "porozrzucani" po salonie. Dax z Kamilem na dywanie, Nat obok Nataniela na fotelu. Gabriel nade mną na kanapie. - Pewnie się ześlizgnęłam w nocy. - powiedziałam cichutko. Do salonu wbiegła Destiny i zaczęła wesoło merdać ogonkiem. - Co tam maleńka ? - zapytałam ją i przytuliłam do siebie. Od razu dostałam mega buziolka od niej. - Chcesz jeść ? - zapytałam cichutko, żeby nikogo nie obudzić. Destiny liznęła mnie jeszcze raz w policzek i pobiegła do kuchni. Zachichotałam i poszłam za nią. Czekała na mnie przy pustej misce. - Już kochanie. - powiedziałam, po czym wyjęłam karmę i wsypałam jej do miski. Zaczęła szybko i łapczywie jeść. Wychłeptała jeszcze trochę wody z miski obok i pobiegła znowu do salonu. Zaczęła wesoło szczekać i biegać po salonie w ta i z powrotem, budząc wszystkich po kolei. - Mój charakterek. - pomyślałam.
Do kuchni wszedł Gabriel. Miał słodko rozczochrane włosy, siwe dresy, bose stopy i nagą klatkę piersiową.
- Kogo ja widzę. - powiedziałam i zachichotałam. Podszedł do mnie, przytulił i złożył pocałunek na moich ustach. Zamknęłam oczy i przytuliłam go mocno, klepiąc go przy tym w pośladek. Zachichotałam. Pocałowałam go i trwaliśmy tak trochę czasu.
- Bleee. - skomentowała wchodząca Dax. Spojrzałam na nią spod ramienia Gabriela.
 Uśmiechnęłam się i mrugnęłam.
- I kto to mówi. - zachichotałam i ucałowałam Gabriela w czoło.
- Właśnie. - powiedział Kamil i przytulił Dax
- Co za niewdzięczni ludzie. - burknęła Dax
- A się... - nie zdążyłam powiedzieć, bo do kuchni weszła półprzytomna Nat.
- Sara. - powiedziała cicho
- Tak ? - zapytałam, puszczając Gabriela
- Zabiję cię. - powiedziała i uśmiechnęła się przez ziewnięcie.
- Och nie. Nie pozwolę ci na to. - powiedziała Dax i wyprężyła cycki.
- Haha, ty nędzna dziewojo. - zaśmiała się Nat - Poznasz smak mego miecza. - powiedziała to biorąc łyżkę z blatu
- Nie boję się ciebie. - zachichotała Dax i wyciągnęła telefon. Zaśmiałam się. - A ty posmakujesz mego miecza świetlnego.
- Dawaj ! - krzyknęła Nat i zbliżyła się do Dax z łyżką przed sobą. Dax trochę się cofnęła i zmierzyła Nat złym wzrokiem - Walcz tchórzu ! - krzyknęła Nat z uśmiechem zwycięzcy.
- Do ataku ! - krzyknęła Dax i zaczęła wywijać przed sobą telefonem, jakby to był prawdziwy miecz. Zaczęłam się śmiać.
- Oh nie ! - krzyknęłam z wycieńczeniem w głosie - Kto uratuje moją Damę Dworu ?!
- Ja. Moja pani. - powiedział Nataniel wchodzący do kuchni.
- Proszę, uratuj Penelopę. - powiedziałam do niego z nadzieją.
Naprężył biceps i mocno obiął Nat w pasie, odciągając ją od śmiejącej się Dax.
- Puść mnie niedobny rycerzu. - powiedziała, szarpiąc się w jego lekkim uścisku.
- Nigdy moja pani. - powiedział i pocałował ją w czoło. Nat przestała się wyrywać, a wtedy on postawił ją na ziemi. Nat uśmiechnęła się i ukłoniła się z uśmiechem. Zaczęłam się śmiać z głupoty moich znajomych, ale w końcu za to ich kochałam.
- O boże. - westchnęłam i wróciłam do wsypywania sobie płatków do miseczki. - Co chcecie na śniadanie ?
- Płatki ! - krzyknęli chórem i zaczęli się śmiać. Wyjęłam miseczki i nasypałam im płatków. Wszyscy zjedliśmy je ze smakiem. Posprzątałam, a oni poszli do domów. Zostałam tylko z Gabrielem i Natanielem.
- Musimy już iść. - powiedział Gabriel
- Męski dzień ? - zapytałam
- Tak jakby. - powiedział Nataniel i uśmiechnął się do mnie.
- Gabriel. - powiedziałam
- Tak ?
- Tylko żadnych dziewczyn. - powiedziałam z groźbą w głosie - Bo, wiesz co ci zrobię.
- Wiem, wiem kochanie. - powiedział i cmoknął mnie w czoło.
- Pa, S. - powiedział Nataniel wychodząc.
- Pa skarbie. - powiedział Gabriel i obdażył mnie pocałunkiem - Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia kochanie. - odpowiedziałam, kiedy zamykał za sobą drzwi. Nie miałam co robić. Strasznie mi się nudziło, więc postanowiłam wejść na neta. Poszłam po laptopa i usiadłam na kanapie w salonie. Otworzyłam laptopa i uderzył mnie znowu zapach lawendy. Postanowiłam poczytać więcej o ludzie Cherokee.
Weszłam na neta i zaczęłam szperać w legendach. ( Ponieważ nie były po polsku, musiałam je tłumaczyć, ale i tak nie rozumiałam paru słów i wyszło jak wyszło ). Natrafiłam na ciekawą historię o nazwiskach pochodzących z plemienia, a może raczej ludu Cherokee.
Praktycznie każdy aspekt życia i środowiska ludu Cherokee miał historię. Pająk wodny z czarną puszystą sierścią w czerwone pasy na jej ciele przyniósł ogień do Cherokee. Historia pochodzenia rdzenia (Selu) i Game (Kana'ti) zawiera odniesienie do plemienia kanibali (Roasters lub Anada 'duntaski). Kana'ti, ojciec, był Lucky Hunter, a Selu była jego żoną. Każda choroba, która powstała, została umieszczona w człowieka Cherokee przez zwierzęta. To była zemsta za zabicie zwierząt przez człowieka. Jednakże rośliny, które były przyjazne dla człowieka, postanowiły dostarczyć lekarstwa aby przeciwdziałać złu wyrządzonemu przez mściwe zwierzęta.
Czytałam to z zaciekawieniem. Musiałam poznać o co chodzi z tym listem. Czy naprawdę kobieta, zwana Sylvią mogła być moją babcią, a matką mojej mamy ? I czy naprawdę miała jakieś połączenie z Córką Słońca ? Boże to było tak ciekawe i wciągające, a i dziwne i niemożliwe.
Szperałam dalej w mitach i legendach ludu Cherokee i natrafiłam na wzmiankę o Córce Słońca czyli Redbird.
Cherokee wierzyli, że słońce było młodą kobietą, która mieszka na Wschodzie. Księżyc był jej bratem i mieszkał na zachodzie. Jedna z historii związana jest z Redbird - córką słońca. Zaćmienia uważano za spowodowane przez gigantyczne żaby, który żył w niebie i próbował połknąć słońce. Pioruny i tęcza były sukienkami z synów Gromu (Thunder), który mieszkał daleko na zachodzie, nad sklepieniem nieba.
Coraz dziwniej się czułam, czytając te legendy. A może ja należę do ludu Cherokee ? Bzdura ! - krzyknęłam w podświadomości, aż wzdrygnęłam. Zaczęłam się poważnie nad tym zastanawiać, kiedy zadzwonił telefon. Podeszłam do telefonu i odebrałam.
- Halo ? - zapytałam
- Sara ? - zapytał głos - Czemu nie jesteś w szkole ?
Cholera ! Co ja teraz wymyślę ?!
- Źle się czułam i zostałam w domu. - skłamałam
- Ale już wszystko dobrze ? - zapytał głos z troską
- Tak, mamo, wszystko okej. - odpowiedziałam - Kiedy przyjeżdżasz ?
- Jutro. - odpowiedziała. Czułam jak uśmiecha się do słuchawki.
- Stęskniłam się za tobą mamo. - powiedziałam ze smutkiem w oczach.
- Ja za tobą też you-we-tsi-a-ge-you. - powiedziała
- Słucham ? - zapytałam z niedowierzaniem tego co usłyszałam z ust własnej matki.
- Nic skarbie. Muszę kończyć. Kocham cię. Pa. - powiedziała i rozłączyła się w pośpiechu.
- No kurwa ! - krzyknęłam z frustracją - Co się do cholery dzieje w tej rodzinie ?!
Tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego mama użyła tego zwrotu, ale wiedziałam, że Sylvia musi być moją babcią. I tak naprawdę, wiedziałam tylko to. Myślałam intensywnie, jak nigdy dotąd. Potarłam czoło, które było gorące. Poszłam zrobić sobie kakao. Wróciłam do salonu z kubkiem gorącego kakao i usiadłam na kanapie przed laptopem. Nie wiedziałam, czy chcę dalej czytać o Cherokee. Nie  wiedziałam co mnie czeka jak przyjedzie babcia. Ha, a jakby tego było mało, mama nie wie nic o ciąży. Cholera ! - wykrzyczałam frustrację, która zebrała się we mnie po telefonie od mamy. Poczułam się o wile lepiej. Odetchnęłam z ulgą i zamknęłam laptopa, popijając kakao. Ktoś zastukał do drzwi. Położyłam kakao na stoliku obok laptopa i z niechęcią ruszyłam swoje cztery litery z kanapy. Otworzyłam drzwi. Nigdy więcej nie zapomnę tego widoku, chociaż widziałam gorsze rzeczy.
------------------------------------
Pozdrawiam i ponawiam swoje pytanie.
Czy wprowadzić coś o np.: wampirach, magi, aniołach, czy ma zostać tak jak jest ?
/Ness

2 komentarze:

  1. No to mama odrobinę się zdziwi na wieść o wnuku ;)
    Mnie podoba się aktualny stan, ale kto powiedział, że od czasu do czasu nie może zdarzyć się coś niewyjaśnionego? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie zgadzam się z Niną. :) :) Chcę być ciocią chrzestną.:D:D:D

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :*.
/Ness