sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 28 - Zabije cię !


Podskoczyłam. Szybko wstałam z kanapy, chwyciłam nóż i odsunęłam się pod okno, daleko od wejścia. Stefan nie wiedział co robić. Wstał, ale ruchem ręki kazałam mu usiąść.
- Sara ! - krzyczał głos i wbiegł do salonu - Co się stało ?
Rozpłakałam się. Wiedziałam, że to był Sławek, ale nie oczekiwałam, takiej reakcji po sobie.
- Skąd wiesz ? - zapytałam za złością, trzymając nóż w ręku. - Wynoś się !
- Spokojnie. - powiedział zbliżając się do mnie.
- Zostaw ją ! - krzyknął Stefan zrywając się z kanapy
- A ty to kto ? - zapytał ze złością Sławek
- Zostaw go ! To nasza sprawa. - krzyknęłam na Sławka, sparaliżował mnie wzrokiem. - Stefan, wyjdź. - powiedziałam spokojnie do Stefana
- Ale...
- Wyjdź ! - podniosłam trochę ton
- Dobrze. - powiedział i wyszedł, trzaskając drzwiami. Zacisnęłam zęby.
- Czego chcesz ? - zapytałam ze złością
- Tylko pogadać. - powiedział Sławek
- Pogadać ?! Pogadać ?! Ty sobie chyba ze mnie kpisz !? - roześmiałam się platonicznie
Podszedł bliżej. Wyciągnęłam szybkim ruchem nóż, który trzymałam, za plecami. Zatrzymał się i podniósł ręce do góry.
- Ło ło łoł. - powiedział ze strachem w oczach. - Spokojnie Saro. - powiedział odsuwając się ode mnie.
- Chcesz zobaczyć, jak to boli ?! - zaczęłam się do niego zbliżać, wymachując nożem
- Sara. - wydukał i zaczął się cofać.
- Co ? Boisz się bólu ?! Śmierci ? - pytałam retorycznie, cały czas się do niego zbliżając. - Mogłaby cię zabić albo nawet poważnie, powiedzmy, że uszkodzić. - zadrwiłam z niego. - A teraz sobie popatrz. - powiedziałam i podniosłam koszulkę. Zobaczył bandaż. - To nic. Zwykły bandaż. A teraz sobie popatrz. - ściągnęłam bandaż i ukazała się te samo zasinione miejsce z zaszytą raną. Sławek patrzył na mnie wielkimi oczyma.
- Ja...ja.. - nie wiedział co powiedzieć
- Oszczędź ! - zaśmiałam się ostro, jakby ciął metal przez maszynkę do mięsa - I nigdy w życiu, nie wasz się zrobić coś mnie, albo moim znajomym. Bo gorzko tego pożałujesz ! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Byłam wściekła.
- Powodzenia z Gabrielem. - powiedział i rzucił mi podły uśmiech.
- Co !? - zapytałam krzycząc
- Słyszałaś - powiedział oschle
- To ty ? - zapytałam, chwytając mocniej nóż
- Co ? Zrzedła ci minka ?! - zapytał z ironią
- Zabije cię ! - krzyknęłam, ale był szybszy.
Chwycił mnie za gardło i zaczął podduszać. Potknęłam się o dywan i wylądowałam na podłodze, wypuszczając nóż z ręki.
- Teraz po tobie. - powiedział i klęknął nade mną okrakiem.- Nie będziesz z nim ! Nigdy ! - wrzasnął i zaczął mnie dusić. Nie mogłam prawie oddychać. Nóż leżał, obok mnie, resztkami sił złapałam nóż i wbiłam mu w ramię. Krew trysnęła mi na twarz i poplamiła ubranie. Sławek upadł obok na podłogę i wył z bólu. Wyjęłam mu nóż z barku i zapytałam:
- Boli ? - roześmiałam się. Usiadłam  na jego klacie i patrzyłam mu w oczy. Rana strasznie krwawiła.
- I co teraz kochanie ? - zapytałam, jadąc palcem po tępej krawędzi noża. - Zabijesz mnie ? - zapytałam z ironią. Zaklnął bardzo głośno. Uniosłam nóż i byłam gotowa zadać cios, kiedy ktoś krzyknął:
- Sara ! Nie !
- Gabriel !? - zapytałam odwróciłam się i spojrzałam na osobę stojącą w wejściu. Z oczu poleciały mi łzy. Rzuciłam nóż i podbiegłam do niego. Płakał tak samo jak ja.
- Zadzwoniłem po policję, zaraz tu będą. - powiedział i mocno mnie przytulił
- Ja wszystko wiem Gabriel. - powiedziałam - Ale dlaczego ? Powiedz !
- Nie mogłem pozwolić, żeby coś ci się stało. - powiedział
- Co ? - zapytałam
- Sławek mnie zastraszał, że cię zabije, jeśli.... - nie skończył powiedzieć, bo mu przerwałam
- A ja myślałam, że on ci groził, że ciebie zabije. - powiedziałam. Odwróciłam się do Sławka, leżącego na podłodze. - Kłamałeś ! -  krzyknęłam. podbiegłam do niego, przykucnęłam i strzeliłam mu w twarz. - Teraz to naprawdę cię zabiję ! - chwyciłam go za gardło. Ręce Gabriela złapały mnie w pasie i odciągnęły od niego. - Zostaw mnie Gabriel ! On na to zasłużył ! - krzyczałam i chciałam się wyrwać.
- Cicho, Sara. Spokojnie. - mocno mnie przytulił. - Cssiii...jestem tu. - powiedział i ucałował mnie w policzek. Płakałam. Wtuliłam się w niego. Ktoś wbiegł do holu. Przestraszyłam się.
- Stać ! Policja ! - krzyknęła grupa ludzi, wbiegająca do salonu. - Gdzie jest ten gwałciciel ? - zapytał policjant
- Uciekł. - powiedziałam - Ale ten człowiek mnie zaatakował. Chciał mnie zabić, ale miałam nóż i go dźgnęłam. - powiedziałam, płacząc. Inny policjant zadzwonił po karetkę i zakuł Sławka w kajdanki.
- Wszystko dobrze ? - zapytał - Pani krwawi.
- Co ?! - krzyknęłam i spojrzałam na przemoczoną koszulkę. Odsłoniłam ją i zobaczyłam przerwane szwy i cieknącą krew. Zrobiło mi się słabo. Nie lubiłam widoku krwi. Zawsze mdlałam.
- Saro, spokojnie. Zaraz będzie karetka. - powiedział Gabriel
- Niech pan się odsunie. Pomożemy pańskiej dziewczynie. - powiedział policjant.
- To nie moja dziewczyna, tylko narzeczona. - poprawił go Gabriel.
- Dobrze. - powiedział. Zdjął mi koszulkę i przyłożył do rany. Zostałam w samym staniku, ale ważniejsze było moje życie.
- Wszystko dobrze ? - zapytał policjant - Strasznie pani zbladła.
- Chyba... - nie zdążyłam powiedzieć, bo zemdlałam.

1 komentarz:

Dzięki za komentarz :*.
/Ness