Niespodziewanie obudził mnie dzwonek telefonu.
- Eeee... ? - zapytałam z chrypą, odbierając telefon
- Cześć córeczko. - powiedziała mama
- Cześć mamo. - powiedziałam, przeciągając się
- Co tam u ciebie słychać ? - zapytała
- Mamo, nie mam siły już. - powiedziałam zrezygnowana
- Coś poważnego się stało ? - zapytała
- Poważnego i to bardzo. - powiedziałam, pocierając bolącą szyję.
- To przez Gabriela, prawda ? - zapytała
- Tak, ale nie chcę za bardzo o tym mówić. - powiedziałam
- Dobrze córciu. - powiedziała - A jak się czuje babcia ?
- Dobrze. - odpowiedziałam, chociaż często się z nią nie widziałam i nie wiedziałam co u niej słychać.
- Pewnie cię obudziłam, bo jest jeszcze wcześnie dla was. Będę kończyć kochanie. Przyjadę w weekend jeśli mi się uda/ Kocham cię. Pa.
- Pa mamo. - powiedziałam i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na etażerkę.
Mama miała rację, że jest wcześnie. Była dopiero 18:00. Zostały mi 4 godziny do zajęć. Zastanawiałam się czy wstać czy nie. Jednak postanowiłam wstać. Poszłam pod prysznic. Kiedy suszyłam włosy, moja szyja była w okropnym stanie. Siniaki były widoczne, aż za bardzo, a moje znaki od Nyks były szkaradne z tymi siniakami.
Wysuszyłam włosy i podeszłam do szafy, żeby w coś fajnego się ubrać, ale żeby zasłoniło moje siniaki. Ubrałam się, schowałam telefon do kieszeni, wzięłam torbę i zeszłam na dół po schodach. Weszłam do kuchni, wzięłam sok pomarańczowy i kanapki i wyszłam z akademika.
Na dworze było już ciemno. Latarnie oświetlały dróżki. Lubiłam ten widok, bo był.....taki magiczny i tajemniczy. Podeszłam do fontanny i spojrzałam we własne odbicie w lustrze wody. Zobaczyłam wcale nie podobną dziewczynę do Sary. Nie przypominałam siebie. Byłam blada, miałam inny kolor oczu i nadal było widać moje sińce, a do tego mój znak. Inne dzieciaki, kiedy wchodziłam do jadalni przyglądały mi się z ciekawością, ale i zafascynowaniem moimi znakami, ale tez zazdrością, jaką wypełniali przestrzeń. Chociaż większość okazywała mi szacunek. Odwróciłam się od mojego odbicia i odeszłam od fontanny. Poszłam przed siebie i zaszłam pod wielki dąb przy murze.
Usiadłam na ziemi, która była zimna, ale pachniała wiosną. Powiewał leciutki ciepły wiatr. Oparłam się o korę głową i wyjęłam kanapki. Ugryzłam kanapkę i upiłam łyk soku. Odprężyłam się i odłożyłam nagryzioną kanapkę.
- Powietrze, wzywam cię. - powiedziałam. Otoczył mnie wiaterek górski, który nie był nachalny, ale plątał mi włosy. - Ogniu, wzywam cię. - Otoczył mnie ciepły dotyk, który miło łaskotał moją skórę. - Wodo, wzywam cię - Tak jak inne żywioły, woda przybyła na moje wezwanie. Poczułam pod stopami, ciepło wody morskiej. - Ziemio, potrzebuję cię, przybądź do mnie. - Otoczył mnie zapach po deszczu, który rozprzestrzenił się wokół mnie. - Moje żywioły, pomóżcie mi coś wyjaśnić. Zanieście wiadomość do Gabriela ode mnie, niech będzie pełna żalu i smutku. - powiedziałam. Żywioły oddaliły się ode mnie i czułam jak wędrują gdzieś niedaleko w poszukiwaniu Gabriela.
Gabriel
Ze snu wyrwało mnie coś. Sam nie wiedziałem dokładnie co to jest.
- Jak mogłeś ! Nienawidzę cię Gabriel ! Co jest z tobą człowieku ?! Jak mogłeś mnie zaatakować ? Nie chcę cię znać ! - krzyczało coś w mojej głowie. Ale nie krzyki przykuły moją uwagę, lecz zapach po deszczu, wiatr, ciepło i dziwne mrowienie w stopach. Zerwałem się na równe nogi i domyśliłem się od kogo były te głosy. Nie miałem jednak pojęcia o co chodzi Sarze. Czemu mnie nienawidziła ? Czemu nie chciała mnie znać ? Te pytania tak mnie dręczyły, że ubrałem się i wyszedłem z pokoju.
Sara
Żywioły szybko do mnie wróciły przepełniając mnie radością. Zachichotałam kiedy wróciły i ucieszyłam się.
- Dziękuję wam, możecie odejść. - powiedziałam. Czułam jak żywioły po kolei odchodzą i zostawiają smak tego co było przed paroma chwilkami.
Dokończyłam kanapki i sok, schowałam papierki i butelkę do torby, wstałam spod drzewa i poszłam w stronę szkoły. Kiedy wychodziłam z zakrętu wpadałam w czyjeś ramiona, które mocno ścisnęły mnie i przycisnęły do osoby przede mną.
- Puść mnie ! - wrzasnęłam
- Kochanie to ja. - powiedział głos
- Zostaw mnie. - powiedziałam i odepchnęłam go. Spojrzałam na jego twarz. Malował się tam spokój, ale złość, smutek i wielki żal.
- Co ja ci takiego zrobiłem ? - zapytał zły
- Jeszcze się pytasz co ? - powiedziałam retorycznie - Powiedz mi tylko jedno, chciałeś mnie zabić czy chciałeś mnie tylko poddusić ?
- Zabić ? - zapytał - O czym ty gadasz Sara ? Nic ci nie zrobiłem.
- A to to sobie sama zrobiłam, tak ?! - wrzasnęłam i zrzuciłam szalik ze złością - Cholera, chociaż przestań kłamać !
- To....ja ? - zapytał ze zdziwieniem
- Nie, wiesz, sama sobie to zrobiłam !- wrzasnęłam i podniosłam szalik, zakrywając szyję. - To jest bez sensu Gabriel, nie możemy razem być jeżeli chcesz mnie zabić.
- Nie chcę, ja cie kocham. - powiedział i podszedł do mnie. - Nie chciałem ci nic zrobić. - powiedział ze skruchą - Jestem potworem ! - wrzasnął i stanęły mu łzy w oczach - Zabiję się. Nie pozwolę, żeby ktoś zrobił ci krzywdę. A mając na myśli kogoś, mam na myśli sobie. - powiedział i odszedł. Rozpłakałam się. Coś przypomniało mi moje chwile rozterek i co ja robiłam i zachowanie Gabriela, nawet kiedy mnie rzucił.
- Nie ! Zaczekaj ! - krzyknęłam
- Zostaw mnie Sara. Nie mogę znowu wyrządzi ci krzywdy. - powiedział i nie stanął. Pobiegłam przed niego i zasłoniłam mu drogę.
- Stój mówię. - powiedziałam ostro - Idziesz ze mną. - powiedziałam
- Nie chcę cię skrzywdzić. - powiedział i spojrzał mi w oczy ze łzami.
- Żywioły pomóżcie mi. - powiedziałam cicho. Otoczył nas podmuch, ciepło, zapach deszczu i mrowienie w nogach. Gabriel spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Dobra, dobra, idę. - powiedział i jego uśmiech zbladł.
- Dziękuję wam, możecie odejść. - powiedziałam, a żywioły odeszły. Złapałam Gabriela z nadgarstek i zaciągnęłam go pod wielki dąb pod murem.
Usiedliśmy pod dębem i zaczęliśmy rozmowę.
- Wytłumacz mi czemu mnie zacząłeś dusić ?
- Nie wiem. Kochanie, naprawdę nic nie pamiętam. Nie pamiętam żebym był nawet z tobą tego dnia. - powiedział
- Jak to nie wiesz ? - zapytałam
- Grałem na gitarze prawie cały dzień, a raczej tak mi się zdawało.
- Czyli nic nie pamiętasz ? - zapytałam
- Nie. - odpowiedział
- Podejrzane. - powiedziałam sama do siebie - Czyli....tak jakby....hmmmm...nie wiedziałeś co robisz.
Nic nie odpowiedział tylko schylił głowę. - Naprawdę nie chciałem ci nic zrobić.
- Spokojnie Gabriel. Byłam wściekła. Ostatnio wszystko zwala się na moją głowę. Po prostu.... - nie dokończyłam, bo uciszył mnie pocałunkiem. Rzuciłam mu się za szyję i mocno uściskałam.
- Tęskniłem. - powiedział i nie wypuszczał mnie z uścisku.
- Ja też. - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie. Wstaliśmy ze ręce i poszliśmy na lekcje.
Po lekcjach spotkałam się ze znajomymi w bibliotece i wybraliśmy listę członków do Cór Ciemności i Synów Ciemności. Poszliśmy jeszcze do kina na ciekawy film, z którego nic nie pamiętałam, ale to nic. Razem z Kentai i Niną spędziłyśmypotem miło czas w pokoju na słuchaniu muzyki.
Świetnie<333
OdpowiedzUsuńejj brakuje mi to Dagii:(:(