- Babcia ? - zapytałam cicho z korytarza. Starsza pani odwróciła głowę w moją stronę i mogłam zobaczyć jej jasno niebieskie oczy, siwe długie włosy ( tak prawie do pasa) i nienaganną sylwetkę. Była zgrabniejsza niż moja mama, miała dłuższe włosy niż mama i miała jaśniejsze oczy niż mama ( przytoczyłam dla porównania ). Jej oczy były podobne do moich, tylko dużo jaśniejsze. Było w nich coś strasznego, jakaś moc, czy coś, ale fascynowały mnie tak samo jak odstraszały. Stałam jak słup soli i wpatrywałam się w moja babcię.
- Sara ? - zapytała ze zdziwieniem kobieta. Miała miły i ciepły głos.
- Czyli to prawda. - powiedziałam
- Saro moja you-we-tsi-a-ge-you . - powiedziała i podeszła do mnie, mocno mnie ściskając.
- Mamo. - powiedziała moja mama
- Mamo ! - krzyknęłam na nią - Daj babci spokój.
- Kochanie, musimy poważnie porozmawiać. - powiedziała babcia
- Dobrze babciu. - powiedziałam
- Droga you-we-tsi-a-ge-you , opuść pokój i daj nam porozmawiać. - powiedziała babcia, zwracając się do mamy.
- Dobrze mamo. - powiedziała mama i opuściła pokój wchodząc na górę.
- Usiądźmy - powiedziała babcia i wskazała na kanapę. Usiadłyśmy i dopiero zwróciłam uwagę na jej ubranie. Miła długa czarną suknię, która ładnie opinała jej chude lecz zgrabne biodra, przykrywała ręce, miała mały dekolt, a suknia ciągnęła się 0,5 cm po podłodze. Miła piękny wisiorek, a raczej naszyjnik:
O dziwo miała piękne, czarne buty na obcasie. Byłam pod wrażeniem wyglądu i stylu ubierania mojej babci.
- Babciu, o co chodzi ? - zapytałam z ciekawością.
- Kochanie najpierw zacznijmy od tego, że twój tata żyje, a ja jestem twoją babcią. - powiedziała miłym tonem.
- Przecież tata nie żyje. - powiedziałam ze złością.
- Ależ żyje kochanie. - odpowiedziała.
- To jest niemożliwe. - zaprzeczyłam i pokiwałam głową. - Zmarł 4 lata temu.
- Tak ci powiedziała matka. - pokiwała głową w wyrazie obrzydzenia
- Przecież....chodziłam do niego na grób....na cmentarzu jest grób....byłam na jego pogrzebie...w...w takim razie, kto jest w trumnie ? - zapytałam
- Nikt. Trumna jest pusta dziecko. - powiedziała babcia. Mój świat wywrócił się do góry nogami, ale to nie był koniec nowin i nowinek, które wpłyną na moje życie.
- Więc mój tata żyje, a ty jesteś moja babcią. - powiedziałam - Czytałam twój list. Chyba był do mamy, ale byłam ciekawa po prostu kto to. Te słowo, którym się do mnie zwróciłaś, jak mnie zobaczyłaś.
- You-we-tsi-a-ge-you - powiedziała babcia, przerywając mi
- Tak, właśnie. Czytałam, że to znaczy córka w języku Cherokee. Czy ty babciu...?
- Tak jestem pradawną wnuczką córki słońca, jeśli o to ci chodzi, ty i twoja mama też. Pochodzę z ludu Cherokee, ale jestem też wampirem. - powiedziała uroczyście
- Wa...wa...wampirem ? - wyjąkałam w końcu
- Tak drogie dziecko jestem wampirem. - powiedziała spokojnie
- Ale jak to możliwe ?! - zapytałam w totalnym szoku
- Zostałam naznaczona drogie dziecko. Naznaczył mnie mój chłopak. Nie wiedziałam, że jest wampirem, aż do momentu kiedy mnie naznaczył i pokazał swoje znaki. Trafiłam do Night House. Gdzie byli inni adepci i wampiry. Miałam powiązanie z elektrycznością i niektórymi duszami w naszej rodzinie. Moje życie płynęło i płynęło. Po akademii urodziłam twoją mamę. Tak, wampiry mogą rodzić dzieci. Wróciłam do akademii, jako nauczyciel. Tam poznałam twojego ojca i poznałam go z twoją mamą. Potem twoja mama zaszła w ciążę i urodziła ciebie.
- Znaki ? - zapytałam, jakbym nie słyszała reszty historii. Babcia spojrzała na mnie miłym wzrokiem i starła troszeczkę fluidu, a bynajmniej wyglądało jak fluid. Moim oczom ukazał się piękny, wypełniony, szkarłaty księżyc. Patrzyłam na księżyc zaciekawiona i wabiona jego magią. Może to dziwnie brzmi, ale księżyc wydawał się dosłownie przyciągać. Potem babcia wyjęła pojemniczek z fluidem czy czymś podobnym, posmarowała sobie czoło, a księżyc zniknął. Byłam jeszcze bardziej zaciekawiona. - Czy wy pijecie krew ? - wypadło mi z ust
- Tak, potrzebujemy gi-ga-ha-i żeby nie stracić siły i sprawności fizycznej.
- Czyli jecie normalne "ludzkie" jedzenie ? - zapytałam. Nawet nie wiedziałam, czemu powiedziałam "ludzkie"
- Tak. - odpowiedziała babcia
- Babciu, czy mama tez jest wampirem ? - zapytałam
- Nie. - odpowiedziała
- Jak to nie jest ? - wycedziłam
- Nie została przez nikogo naznaczona kochanie. - powiedziała
- Czyli ze związku wampir człowiek lub wampir wampir, nie wychodzą wampirze lub pół ludzkie, pół wampirze dzieci ? - zapytałam mądrze
- Nie kochanie. Żeby zostać wampirem, trzeba być naznaczonym. Ale są wyjątki. - powiedziała
- Wyjątki ? - zapytałam
- Można zrobić wampirze dziecko jeśli kobieta jest z wampirem. - powiedziała - Musi być w ciąży.
- Nie rozumiem - oznajmiłam z głupia miną
- Jeżeli kobieta jest w ciąży i będzie kochać się z facetem wampirem, a on "złoży" do niej swoją spermę, to kobieta rodzi wampirze dziecko. I odwrotnie. - powiedziała.
Przeszły mnie ciarki i nudności.
- Babciu, a ja jestem wampirem ? - zapytałam
- Jeszcze nie dziecko. - powiedziała
- Jeszcze ? - zapytałam
- To nastąpi, czuję to. - powiedziała babcia
- Kiedy, jak ? - zapytałam
- Nie wie kiedy, nie wiem jak, ale nastąpi wkrótce. - powiedziała
Naszą rozmowę przerwał mój głośny dzwonek z piosenka Viking Death March - Bill'ego Talenta. Zarumieniłam się troszkę i odebrałam telefon.
- Co ? - krzyknęłam cicho do telefonu
- Gdzie ty jesteś ? - zapytał głos
- Natalka ? W domu jestem, a gdzie mam być ? - zapytałam ze złością
- Mieliśmy się spotkać w Nicei. - powiedziała spokojnie
- Zapomniałam. - powiedziałam i klepnęłam się w czoło - Będę za parę minut.
- Dobra. - powiedziała
- Czekaj. - powiedziałam - Jest tam Gabriel ? - zapytałam
- Nie ma go jeszcze. - powiedziała Nat
- A Nataniel ? - zapytałam
- A skąd wiesz, że go zaprosiłam ? - zapytała - Jest ze mną.
- Okej, ja już lecę się ubierać. - powiedziałam - Pa. - rozłączyłam się i odwróciłam do babci, która się uśmiechała.
- Przepraszam cię babciu, ale muszę iść. Umówiłam się ze znajomymi. - powiedziałam, jakbym była winna.
- Dobrze kochanie. Tylko na siebie uważaj. - powiedziała i pocałowała mnie w czoło. Wzięłam telefon. Wbiegłam po schodach i weszłam do pokoju. Wciągnęłam czarną sukienkę do połowy łydek i czarne szpilki z kokardkami. Do torebki spakowałam papierosy, portfel i perfumy. I zadzwoniłam jeszcze do Gabriela.
- Hej kochanie. - powiedziałam schodząc po schodach
- Cześć misiu. Co tam chciałaś ? - zapytał
- Coś. A gdzie jesteś ? - spytałam
- W domu. - powiedział - A co chciałaś ?
- O fuck ! - powiedziałam - Za 5 minut u mnie i jedziemy na imprezę.
- Okej. - powiedział - Kocham cię.
- Ja ciebie też misiu. - odpowiedziałam, rozłączyłam się i weszłam do salonu, gdzie siedziała babcia i mama.
- Mamo, ja wychodzę. - powiedziałam
- A gdzie ty się wybierasz młoda damo ? - zapytała mama
- Idę do Gabriela. - skłamałam - Zaraz po mnie przyjedzie.
- Będziesz u niego nocować ? - zapytała mama
- Tak, mamo. - powiedziałam - Pa babciu.
- Dobranoc you-we-tsi-a-ge-you. - odpowiedziała babcia
Ubrałam kurtkę, kiedy Gabriel wjechał na podjazd.
Ucałowałam Destiny i wsiadłam do samochodu.
- Cześć misiu. - powiedziałam całując go w policzek
- Hej. - odpowiedział - To gdzie na tą imprezę ?
- Nicei kochanie. - powiedziałam.
Kilka minut później byliśmy już przy klubie. Impreza dopiero się zaczynała, ale ludzi było sporo.
Przywitałam się z Nat i Nataniel, a potem usiedliśmy do wolnego stolika.
Wszystko było ok. Potańczyłam trochę, ale musiałam zapalić. Wyszłam na zewnątrz pod pretekstem złapania oddechu i wyjęłam papierosa. Odeszłam kawałek od klubu. Nagle jakiś durny koleś przejechał mi nożem po ręce, robiąc sporą ranę od nadgarstka do łokcia.
- Ty skurwielu co ty robisz ? - krzyczałam na niego.
- Sara. - powiedział. Spojrzałam na jego twarz, jego oczy lśniły krwawą czerwienią.
Ale tylko na chwilę. Potem jego oczy zmieniły kolor na jasny niebieski. Jego twarz przysłaniał cień, kiedy z niego wyszedł, zauważyłam, że ma białe włosy. Wyglądał bosko.
- Czego ode mnie chcesz ? Skąd z moje imię ? - krzyczałam. Koleś jak oszalały przyssał się do rany z której skapywała krew. Zaczął zlizywać krew, która coraz bardziej sączyła się z rany. W moje ciało uderzyła fala gorącego powietrza, a potem fala zimnego powietrza. Przeszły mnie ciarki. Koleś odciągnął się ode mnie i pobiegł przed siebie. Ledwo utrzymałam się na nogach. Spojrzałam na moją ranę. Ku mojemu zaskoczeniu, krwi nie było, a rana była tylko leciutka. Byłam w szoku. Weszłam do klubu, gdzie czekali na mnie znajomi.
- Coś się stało ? - zapytała Nat
- Co ? - zapytałam nieobecna
- Hej. Stało się coś ? - spytała ponownie
- Nic się nie stało. - powiedziałam do niej
- Kochanie, jedziemy do domu ? - zapytał Gabriel
- Tak. - powiedziałam i wzięłam go za rękę.
*Kilka minut później*
- Mogę u ciebie nocować ? - zapytała
- No jasne kotku. - odpowiedział i usiedliśmy na łóżku
- Dzięki. - pocałowałam go w usta i położyłam się na jego klacie.
- Kiedy tylko chcesz, możesz do mnie przychodzić, nocować i przesiadywać misiu. - powiedział, bawiąc się moimi włosami
- Dziś przyjechała do mnie babcia. - powiedziałam zmieniając temat
- Sylvia ? - zapytał
- Tak. - odpowiedziałam
- I co z nią ? - zapytał
- Nie mogę ci powiedzieć, bo uznasz mnie za wariatkę. - powiedziałam, podnosząc się i patrząc mu w oczy.
- Słyszałem i widziałem takie rzeczy, że chyba nic mnie nie zaskoczy. - powiedział uśmiechając się.
- Dobra. Moja babcia....jest... - i wtedy mój umysł krzyknął "Nie mów mu !", głos był podobny do babci, ale miałam pewności, czy to na pewno ona czy mój rozum, "Skłam Saro, skłam !" - piękna - dokończyłam.
Gabriel się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.
- I tego nie chciałaś mi powiedzieć ? - zapytał z uśmiechem
- Ona ma piękne, długie białe włosy i ma piękną sylwetkę. - powiedziałam, a potem dodałam - Ona nie wygląda na 60 lat.
- Oj kochanie. - powiedział i pocałował mnie w usta. - Kocham cię za twoją wyobraźnię.
- Ja ciebie tez kocham. - powiedziałam i spojrzała mu w oczy. Zrobiło mi się słabo. Zachwiałam się troszeczkę.
- Wszystko dobrze ? - zapytał Gabriel i objął mnie ramionami.
- Chyba się położę. - powiedziałam niepewnie
- Chodź. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Oparłam się o jego klatę i wtuliłam w ramiona. - Lepiej ?
- Pewnie. - powiedziałam i wtuliłam się w niego mocniej. Po chwili już spałam.
------------------------------------------
Całą sobotę leżałam w łóżku. Po ranie nie było już śladu. Wiedziałam, że ten koleś był wampirem i zrobił coś czego nie mogłam wytłumaczyć. Czy on się ze mnie napił czy co ? Nie widziałam dokładnie, ale mnie to nie obchodziło. Wzbierały mną nudności. Gabriel był obok mnie cały czas. Miałam gorączkę i dreszcze. Mama do mnie wydzwaniała co dwie godziny i pytała jak się czuję. Postanowiłam, że jutro muszę wrócić do domu.
-----------------------------------------
Niedziela.
Wstałam o 8:00. Pośpiesznie się ubrałam, pocałowałam śpiącego Gabriela i zeszła cicho na dół. Zostawiłam też liścik na blacie w kuchni: "Dziękuje za wszystko. Kocham was wszystkich. Zapraszam do nas na obiad. Ściskam, Sara :**". Wyszłam na zewnątrz i poszła do domu. Kiedy doszłam do domu, było mi strasznie zimno.
- Cholera, żebym ja wiedziała, że będzie, tak zimno i, że ten idiota mnie "poliże" i, że będę wracać do domu dopiero dziś, nie wzięłabym tej sukienki. - powiedziałam do siebie.
Weszłam cicho do domu, gdzie przywitała mnie wesoła Destiny.
- Moje kochanie. - powiedziałam i pocałowałam ją w czoło, zamerdała ogonem i pobiegła do kuchni. Zrzuciłam szpilki i pobiegłam za nią. Wsypałam jej karmy i poszłam do pokoju. Przebrałam się w dresy i koszulkę, a potem zeszłam na dół do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam kreskówki. Destiny przysiadła obok mnie i przytuliła się do mnie. Głaskałam ją za uchem, kiedy na dół zeszła mama.
- Córeczko, jak się czujesz ? - zapytała zachrypniętym głosem
- Dobrze. - odpowiedziałam - Gdzie jest babcia ?
- Śpi. - powiedziała
- Jest już prawie 10:00. - powiedziała
- Ona śpi w dzień, a wstaje w nocy. - odpowiedziała mama
- Jak to ? Przecież w piątek rozmawiałam z nią w dzień. - powiedziałam
- Tak. Sylvia może nie spać w dzień i żyć normalnie jak człowiek, ale jest przemęczona, a w nocy ma dużo energii. - powiedziała mama
- A co ze słońcem ? Czy ona się nie spali ? - zapytałam
- Dziecko. - zaśmiała się mama - Przebywanie na słońcu nie jest dla niej problemem, jest po prostu nieprzyjemne.
- Ahaaa. - przeciągnęłam.
- Idę zrobić śniadanie. - powiedziała mama
- Okej. - odpowiedziałam i powróciłam do oglądania kreskówek.
Resztę dnia zastanawiałam się jak porozmawiać z babcią. No oprócz obiadu, bo przyszedł do mnie Gabriel, Nataniel i ich mama. Poszli od razu po obiedzie, a ja zastanawiałam się dalej co powiedzieć babci o tym chłopaku.
*Godzina 22:33*
Siedziałam na kanapie i prawie zasypiałam. Babcia weszła do salonu.
- Jak się czujesz you-we-tsi-a-ge-you ? - zapytała, siadając obok mnie.
- Dobrze babciu, ale muszę o czymś z tobą porozmawiać. - powiedziałam
- Chodzi ci o twoją rękę, tak ? - zapytała
- Skąd wiesz ? - spytałam zdziwiona
- Kochanie, jestem wampirem i mam powiązania z ludzkimi duszami i nie tylko. - powiedział z uśmiechem
- No, tak. - powiedziałam
- Więc, nie wiesz kto to był i co ci zrobił. - powiedziała babcia
- Tak babciu. - potwierdziłam
- Więc nie wiem dokładnie co się wydarzyło, ale wiem, że cię naznaczył. - powiedziała
- Naznaczył ? Ja będę wampirem ? - zapytałam, chcąc usłyszeć " Nie, kochanie"
- Tak, będziesz wampirem you-we-tsi-a-ge-you. - powiedziała z uśmiechem
- I co ja teraz zrobię ? - zapytałam sama siebie
- Nie przejmuj się, wszystkiego nauczysz się w Night House
- Ale tu nie ma takiej szkoły. - powiedziałam
- Będziesz musiała wyjechać ze mną. - powiedziała babcia
- Nie mogę. Ja mam tu rodzinę, chłopaka, przyjaciół. - powiedziałam załamana
- Kochanie, będziesz mogła się z nimi widywać. - powiedziała babcia
- Nie, ja nie mogę. - powiedziałam, prawie płacząc
- Spokojnie. - powiedziała babcia i przytuliła mnie. - Do Night House nie jest tak daleko. Tylko 3 godziny drogi.
- Tylko. - powiedziałam przerażona
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. - powiedziała babcia, próbując mnie pocieszyć
- Babciu, mam jeszcze pytanie do ciebie. - powiedziała
- Słucham cię you-we-tsi-a-ge-you. - powiedziała miło
- Jestem w ciąży. - powiedziałam
- Och nie. - wyrwało jej się
- Co się stało ? - zapytałam
- Kochanie..... - powiedziała ze smutkiem w oczach
- Babciu !? - uniosłam się
- Zostałaś naznaczona, więc nie donosisz ciąży. - powiedziała
- Jak to nie donoszę ? - zapytałam ze złością i smutkiem
- Kochanie, nie urodzisz tego dziecka, praktycznie ono już nie żyje. - powiedziała babcia
- Nie ! - krzyknęłam i z płaczem wbiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i płakałam przez całą noc.
______________________________________________________________
To tak streszczenie z trzech dni, bo nie miałam zbytnio czasu dodać wczoraj i w piątek.
Pozdrowionka dla czytających mnie w całym kraju oraz na całym świecie.
Jeśli możecie, prosiłabym was o zostawianie komentarzy : )).
Kocham was :** !
It's a summary of the three days, because I did not have much time to add yesterday and Friday.
I Pozdrowionka for readers across the country and around the world.
If you can, I would ask you about leaving comments :)).
I love you: **!
- Hej kochanie. - powiedziałam schodząc po schodach
- Cześć misiu. Co tam chciałaś ? - zapytał
- Coś. A gdzie jesteś ? - spytałam
- W domu. - powiedział - A co chciałaś ?
- O fuck ! - powiedziałam - Za 5 minut u mnie i jedziemy na imprezę.
- Okej. - powiedział - Kocham cię.
- Ja ciebie też misiu. - odpowiedziałam, rozłączyłam się i weszłam do salonu, gdzie siedziała babcia i mama.
- Mamo, ja wychodzę. - powiedziałam
- A gdzie ty się wybierasz młoda damo ? - zapytała mama
- Idę do Gabriela. - skłamałam - Zaraz po mnie przyjedzie.
- Będziesz u niego nocować ? - zapytała mama
- Tak, mamo. - powiedziałam - Pa babciu.
- Dobranoc you-we-tsi-a-ge-you. - odpowiedziała babcia
Ubrałam kurtkę, kiedy Gabriel wjechał na podjazd.
Ucałowałam Destiny i wsiadłam do samochodu.
- Cześć misiu. - powiedziałam całując go w policzek
- Hej. - odpowiedział - To gdzie na tą imprezę ?
- Nicei kochanie. - powiedziałam.
Kilka minut później byliśmy już przy klubie. Impreza dopiero się zaczynała, ale ludzi było sporo.
Przywitałam się z Nat i Nataniel, a potem usiedliśmy do wolnego stolika.
Wszystko było ok. Potańczyłam trochę, ale musiałam zapalić. Wyszłam na zewnątrz pod pretekstem złapania oddechu i wyjęłam papierosa. Odeszłam kawałek od klubu. Nagle jakiś durny koleś przejechał mi nożem po ręce, robiąc sporą ranę od nadgarstka do łokcia.
- Ty skurwielu co ty robisz ? - krzyczałam na niego.
- Sara. - powiedział. Spojrzałam na jego twarz, jego oczy lśniły krwawą czerwienią.
Ale tylko na chwilę. Potem jego oczy zmieniły kolor na jasny niebieski. Jego twarz przysłaniał cień, kiedy z niego wyszedł, zauważyłam, że ma białe włosy. Wyglądał bosko.
- Czego ode mnie chcesz ? Skąd z moje imię ? - krzyczałam. Koleś jak oszalały przyssał się do rany z której skapywała krew. Zaczął zlizywać krew, która coraz bardziej sączyła się z rany. W moje ciało uderzyła fala gorącego powietrza, a potem fala zimnego powietrza. Przeszły mnie ciarki. Koleś odciągnął się ode mnie i pobiegł przed siebie. Ledwo utrzymałam się na nogach. Spojrzałam na moją ranę. Ku mojemu zaskoczeniu, krwi nie było, a rana była tylko leciutka. Byłam w szoku. Weszłam do klubu, gdzie czekali na mnie znajomi.
- Coś się stało ? - zapytała Nat
- Co ? - zapytałam nieobecna
- Hej. Stało się coś ? - spytała ponownie
- Nic się nie stało. - powiedziałam do niej
- Kochanie, jedziemy do domu ? - zapytał Gabriel
- Tak. - powiedziałam i wzięłam go za rękę.
*Kilka minut później*
- Mogę u ciebie nocować ? - zapytała
- No jasne kotku. - odpowiedział i usiedliśmy na łóżku
- Dzięki. - pocałowałam go w usta i położyłam się na jego klacie.
- Kiedy tylko chcesz, możesz do mnie przychodzić, nocować i przesiadywać misiu. - powiedział, bawiąc się moimi włosami
- Dziś przyjechała do mnie babcia. - powiedziałam zmieniając temat
- Sylvia ? - zapytał
- Tak. - odpowiedziałam
- I co z nią ? - zapytał
- Nie mogę ci powiedzieć, bo uznasz mnie za wariatkę. - powiedziałam, podnosząc się i patrząc mu w oczy.
- Słyszałem i widziałem takie rzeczy, że chyba nic mnie nie zaskoczy. - powiedział uśmiechając się.
- Dobra. Moja babcia....jest... - i wtedy mój umysł krzyknął "Nie mów mu !", głos był podobny do babci, ale miałam pewności, czy to na pewno ona czy mój rozum, "Skłam Saro, skłam !" - piękna - dokończyłam.
Gabriel się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.
- I tego nie chciałaś mi powiedzieć ? - zapytał z uśmiechem
- Ona ma piękne, długie białe włosy i ma piękną sylwetkę. - powiedziałam, a potem dodałam - Ona nie wygląda na 60 lat.
- Oj kochanie. - powiedział i pocałował mnie w usta. - Kocham cię za twoją wyobraźnię.
- Ja ciebie tez kocham. - powiedziałam i spojrzała mu w oczy. Zrobiło mi się słabo. Zachwiałam się troszeczkę.
- Wszystko dobrze ? - zapytał Gabriel i objął mnie ramionami.
- Chyba się położę. - powiedziałam niepewnie
- Chodź. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Oparłam się o jego klatę i wtuliłam w ramiona. - Lepiej ?
- Pewnie. - powiedziałam i wtuliłam się w niego mocniej. Po chwili już spałam.
------------------------------------------
Całą sobotę leżałam w łóżku. Po ranie nie było już śladu. Wiedziałam, że ten koleś był wampirem i zrobił coś czego nie mogłam wytłumaczyć. Czy on się ze mnie napił czy co ? Nie widziałam dokładnie, ale mnie to nie obchodziło. Wzbierały mną nudności. Gabriel był obok mnie cały czas. Miałam gorączkę i dreszcze. Mama do mnie wydzwaniała co dwie godziny i pytała jak się czuję. Postanowiłam, że jutro muszę wrócić do domu.
-----------------------------------------
Niedziela.
Wstałam o 8:00. Pośpiesznie się ubrałam, pocałowałam śpiącego Gabriela i zeszła cicho na dół. Zostawiłam też liścik na blacie w kuchni: "Dziękuje za wszystko. Kocham was wszystkich. Zapraszam do nas na obiad. Ściskam, Sara :**". Wyszłam na zewnątrz i poszła do domu. Kiedy doszłam do domu, było mi strasznie zimno.
- Cholera, żebym ja wiedziała, że będzie, tak zimno i, że ten idiota mnie "poliże" i, że będę wracać do domu dopiero dziś, nie wzięłabym tej sukienki. - powiedziałam do siebie.
Weszłam cicho do domu, gdzie przywitała mnie wesoła Destiny.
- Moje kochanie. - powiedziałam i pocałowałam ją w czoło, zamerdała ogonem i pobiegła do kuchni. Zrzuciłam szpilki i pobiegłam za nią. Wsypałam jej karmy i poszłam do pokoju. Przebrałam się w dresy i koszulkę, a potem zeszłam na dół do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam kreskówki. Destiny przysiadła obok mnie i przytuliła się do mnie. Głaskałam ją za uchem, kiedy na dół zeszła mama.
- Córeczko, jak się czujesz ? - zapytała zachrypniętym głosem
- Dobrze. - odpowiedziałam - Gdzie jest babcia ?
- Śpi. - powiedziała
- Jest już prawie 10:00. - powiedziała
- Ona śpi w dzień, a wstaje w nocy. - odpowiedziała mama
- Jak to ? Przecież w piątek rozmawiałam z nią w dzień. - powiedziałam
- Tak. Sylvia może nie spać w dzień i żyć normalnie jak człowiek, ale jest przemęczona, a w nocy ma dużo energii. - powiedziała mama
- A co ze słońcem ? Czy ona się nie spali ? - zapytałam
- Dziecko. - zaśmiała się mama - Przebywanie na słońcu nie jest dla niej problemem, jest po prostu nieprzyjemne.
- Ahaaa. - przeciągnęłam.
- Idę zrobić śniadanie. - powiedziała mama
- Okej. - odpowiedziałam i powróciłam do oglądania kreskówek.
Resztę dnia zastanawiałam się jak porozmawiać z babcią. No oprócz obiadu, bo przyszedł do mnie Gabriel, Nataniel i ich mama. Poszli od razu po obiedzie, a ja zastanawiałam się dalej co powiedzieć babci o tym chłopaku.
*Godzina 22:33*
Siedziałam na kanapie i prawie zasypiałam. Babcia weszła do salonu.
- Jak się czujesz you-we-tsi-a-ge-you ? - zapytała, siadając obok mnie.
- Dobrze babciu, ale muszę o czymś z tobą porozmawiać. - powiedziałam
- Chodzi ci o twoją rękę, tak ? - zapytała
- Skąd wiesz ? - spytałam zdziwiona
- Kochanie, jestem wampirem i mam powiązania z ludzkimi duszami i nie tylko. - powiedział z uśmiechem
- No, tak. - powiedziałam
- Więc, nie wiesz kto to był i co ci zrobił. - powiedziała babcia
- Tak babciu. - potwierdziłam
- Więc nie wiem dokładnie co się wydarzyło, ale wiem, że cię naznaczył. - powiedziała
- Naznaczył ? Ja będę wampirem ? - zapytałam, chcąc usłyszeć " Nie, kochanie"
- Tak, będziesz wampirem you-we-tsi-a-ge-you. - powiedziała z uśmiechem
- I co ja teraz zrobię ? - zapytałam sama siebie
- Nie przejmuj się, wszystkiego nauczysz się w Night House
- Ale tu nie ma takiej szkoły. - powiedziałam
- Będziesz musiała wyjechać ze mną. - powiedziała babcia
- Nie mogę. Ja mam tu rodzinę, chłopaka, przyjaciół. - powiedziałam załamana
- Kochanie, będziesz mogła się z nimi widywać. - powiedziała babcia
- Nie, ja nie mogę. - powiedziałam, prawie płacząc
- Spokojnie. - powiedziała babcia i przytuliła mnie. - Do Night House nie jest tak daleko. Tylko 3 godziny drogi.
- Tylko. - powiedziałam przerażona
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. - powiedziała babcia, próbując mnie pocieszyć
- Babciu, mam jeszcze pytanie do ciebie. - powiedziała
- Słucham cię you-we-tsi-a-ge-you. - powiedziała miło
- Jestem w ciąży. - powiedziałam
- Och nie. - wyrwało jej się
- Co się stało ? - zapytałam
- Kochanie..... - powiedziała ze smutkiem w oczach
- Babciu !? - uniosłam się
- Zostałaś naznaczona, więc nie donosisz ciąży. - powiedziała
- Jak to nie donoszę ? - zapytałam ze złością i smutkiem
- Kochanie, nie urodzisz tego dziecka, praktycznie ono już nie żyje. - powiedziała babcia
- Nie ! - krzyknęłam i z płaczem wbiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i płakałam przez całą noc.
______________________________________________________________
To tak streszczenie z trzech dni, bo nie miałam zbytnio czasu dodać wczoraj i w piątek.
Pozdrowionka dla czytających mnie w całym kraju oraz na całym świecie.
Jeśli możecie, prosiłabym was o zostawianie komentarzy : )).
Kocham was :** !
/Ness
______________________________________________________________It's a summary of the three days, because I did not have much time to add yesterday and Friday.
I Pozdrowionka for readers across the country and around the world.
If you can, I would ask you about leaving comments :)).
I love you: **!
/Ness
O rany, ale się dzieje...nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji i jeszcze te wampiry :D
OdpowiedzUsuńCiekawie ciekawie;d
OdpowiedzUsuń