Stałam na środku ulicy. Padało i to strasznie padało. Rozejrzałam się dookoła. Byłam w jakimś mieście. Sklepy były pozamykane, ale kilkoro ludzi przemykało pomiędzy uliczkami chowając się przed deszczem. Nie wiedziałam co zrobić. Jeszcze raz dokładnie rozejrzałam się po ulicy. I zobaczyłam JEGO twarz. Stał w cieniu drzewa i wpatrywał się w moje ciało zachłannym wzrokiem. W pewnej chwili napotkałam jego wzrok. Był bez emocji. Tak jak wtedy kiedy GO odtrąciłam. Wyglądał podobnie jak wtedy. Miał czarne spodnie, był na boso i bez koszuli. Po jego klacie płynęły krople wody, które skapywały z jego włosów. Jego skrzydła były złożone, a jego twarz wyglądała pięknie, jak na anioła który upadł. Kiedy nasze oczy spotkały się, szybkim ruchem odwróciłam się od niego i zaczęłam biec. Nie chciałam, żeby znowu mnie dotykał. Nie byłam jego ukochaną. I NIGDY nią nie będę. Biegłam przed siebie, tak jakby droga nie miała końca. Mijałam kolejno budynki, to wyższe, to niższe. Deszcz utrudniał mi bieg. Ulica robiła się coraz śliska ( sory, ale nie wiem jak to się odmienia O.o ) i coraz bardziej pochłaniała ją toń wody.
Droga prawie się skończyła, a przede mną było widać las. Nie zastanawiając się, wbiegłam do lasu. Schowałam się za wielkim dębem i osunęłam się ze zmęczenia na zimny mech. Wzięłam głęboki wdech i odprężyłam się, opierają się o drzewo. Moje ciało przeszył spokój, a ja wsłuchałam się w stukające o liście krople wody. Mój krótki spokój przerwał jednak jakiś szum i trzepot. Wiedziałam kto to. Skuliłam się przy drzewie i myślałam tylko o jednym, żeby w końcu dał ni spokój. Kroki były coraz bardziej wyraźne, aż nagle ustały. Leciutko wstałam i wychyliłam się zza drzewa. Stał tam i rozglądał się za moją osobą. Szybko schowałam się za drzewem i modliłam się, żeby mnie nie widział. Jego skrzydła zatrzepotały. Odetchnęłam z ulgą i wyszłam zza drzewa. Jednak nie miałam racji, myśląc, że jest bezpiecznie. Tuż za drzewem stał ON. Uderzyłam w jego zimną klatę i spojrzałam na jego twarz. Szybkim ruchem odsunęłam się od niego, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy zdążył złapać mnie za nadgarstek. Po mojej ręce rozlała się fala ciepła i bólu, który o dziwo był bardzo miłym i podniecającym. Nie wiedziałam dlaczego moje ciało tak reaguje na jego dotyk, ale wiedziałam, że nie mogę się temu poddać.
- Witaj ukochana. - powiedział uwodzicielskim głosem
- Nie jestem twoją ukochaną. - powiedziałam ze zdenerwowaniem
- Nie powstrzymuj tego uczucia. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Nasze ciała zetknęły się wywołując falę różnych uczuć. Z mojej strony, podekscytowania, bólu, ciekawości i strachu, za to z jego strony ciepła, podniecenia, zafascynowania i co mnie zdziwiło.....miłości.
Spojrzałam w jego oczy, które iskrzyły się szkarłatnością i radością.
- Zostaw mnie potworze ! - wrzasnęłam na niego i uderzyłam go w twarz. Jego oczy momentalnie przybrały inny kolor, który był jasnoczerwony. Upadły odsunął się ode mnie i zmierzył mnie swoim przerażającym wzrokiem.
- Nie jestem potworem ! - wrzasnął okropnym głosem. Odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość. Jego oczy powróciły do normalności, a jego twarz rozpromienił uśmiech. - Przepraszam cię kochanie. - powiedział, znowu mnie do siebie przyciągając.
Przez niego nie zauważyłam nawet, że deszcz przestał padać, a my staliśmy na polanie, która przepełniła się słońcem i świeżym zapachem deszczu. Podszedł do mnie i otoczył mnie swoimi skrzydłami, przyciągając mnie do niego, na dość bliską odległość, ale nasze ciała wcale się nie dotykały. Koniuszkami palców przejechał po moim policzku i znakach, które dostałam od Nyks.
- Moja utalentowana Se-re. (czyt.: Serę ) - powiedział z uśmiechem
- Nie jestem żadną Se-re ! - krzyknęłam ze złością i odsunęłam się od niego, ale skrzydła to uniemożliwiły.
- Ależ jesteś ukochana. - powiedział i dotknął mojego policzka.
- Nie waż się mnie dotykać. - powiedziałam i odepchnęłam jego rękę
- Czemu jesteś taka zła Se-re ? - zapytał
- Ponieważ nie jestem Se-re i nigdy nią nie byłam. - powiedziałam ze złością, która narastała we mnie z coraz większą mocą
- Spokojnie Se-re. - powiedział upadły
- Nie mów tak do mnie i wynoś się stąd, nigdy więcej nie przychodź do mnie, bo skopie cię żywiołami ! - zagroziłam z wściekłością
- Kochanie, jestem twój na zawsze, a ty moja i nigdy cię nie opuszczę. - powiedział słodko
- Wzywa powietrze, niech uderzy w nieśmiertelnego z mocą Nyks ! - wrzasnęłam i uniosłam ręce do góry. Wstąpiła we mnie moc powietrza, którą skumulowałam w rękach i rzuciłam w upadłego. Kiedy powietrze uderzyło w ciało upadłego, ten oderwał się od ziemi i uderzył z hukiem o drzewo, wydając z siebie przeraźliwy krzyk bólu i zdrady.
---------------------------------------
- Nie ! - wrzasnęłam i przebudziłam się w łóżku
- Co się stało ? - przybiegła do mnie Kentai z przerażoną miną
- Co ? - zapytałam ocierając pot z czoła
- Coś ci się śniło. - powiedziała - Coś bardzo złego.
- Wszytko okej Kentai, to po prostu był tylko koszmar. - powiedziałam
- Nie wątpię. - powiedziała
- Gdzie wczoraj byłaś ? - zapytałam - A raczej dzisiaj rano.
- Byłam u Damiena, bo strasznie mnie zabolało to, że wyszłaś z pokoju jak dowiedziałaś się o moim powiązaniu.
- Nic nie szkodzi. - powiedziałam - Przywykne.
- Tak się ciesze. - powiedziała Kentai i przytuliła mnie
- Jeśli jeszcze raz ktoś przyjdzie do mnie powiedzieć mi, że ma powiązanie z jakimś żywiołem to ja chyba nie wytrzymam. - powiedziałam uśmiechając się
- Na pewno dowiesz się o tym pierwsza. - powiedziała Kentai
- Tak w ogóle to która jest godzina ? - zapytałam
- Dziś sobota, nie musisz się nigdzie śpieszyć, ale jest już 12:00.
- Dziś miał przyjechać Gabriel. - powiedziałam - O boże. Jutro pełnia i otwarcie Cór i Synów Ciemności.
- Wybrałaś już Radę i przewodniczących ? - zapytała Kentai
- Jeszcze się zastanawiam. - powiedziałam. Tak szczerze, to nie miałam pojęcia kto będzie w Radzie, a do tego, kto będzie przewodniczącymi. Ostatnio nie byłam może za bardzo zajęta, ale inne różne rzeczy były do załatwienia.
- Ilu adeptów będzie w Radzie ? - zapytała Kentai
- Postawiłam na 7 adeptów z największą przychylnością naszej Bogini. - powiedziałam
- Zaliczasz się do nich. - powiedziała Kentai
- Ja !? - zdziwiłam się. Chociaż po części miała racje., To mi objawiła się Nyks, ale nie czułam się jakaś wyróżniona czy też specjalnie wybrana przez Boginię.
- Hej dziewczyny. - powiedział Sławek i Eric, króży wchodzili do pokoju
- Kurwa no, puka się ! - powiedziałam poddenerwowana.
- Sorki. - powiedział Sławek - To ja tak wparowałem bez pukania.
- Dobra, dobra, właźcie. - powiedziała Kentai
- Przyszliśmy zapytać się co z Radą i kogo wybrałaś. - powiedział Sławek.
- Ej, Sara. - powiedziała Nina, wparowująca do pokoju z Karolem.
- Pukajcie. - powiedziałam
- Dobra, następnym razem. - powiedziała Nina - Masz gościa
- Cześć kochanie. - powiedział Gabriel, wchodząc do pokoju i całując mnie na przywitanie.
- Cześć misiu. - odpowiedziałam i mój humor się poprawił
- To jak z tą Radą ? - zapytał Eric
- Nie mam czasu na zajmowanie się Radą teraz. - powiedziałam - Ale mam do was prośbę.
- Jaką ? - zapytali
- Będziecie mi potrzebni i to bardzo. - powiedziałam - Dziś przemienię Gabriela i chcę, żebyście utworzyli krąg.
- Jak to go przemienisz ? - zbulwersował się Karol
- Karol. - powiedziałam - Ja go kocham i chcę, żeby był blisko mnie.
- Ale on może nie przyjąć tej cholernej przemiany ! - wydarł się Karol
- Jestem na to gotowy. - odezwał się Gabriel
- Gabriel, ty naprawdę myślisz, że będzie tak kolorowo ? - zapytał go Sławek
- Nie, nie myślę tak, ale chcę być ze Sarą, nawet jeśli miałbym nie dożyć przemiany z adepta w wampira. - powiedział Gabriel
- Zrobię to dziś. - powiedziałam, przerywając ich wymianę zdań - Pomożecie, czy nie ?
Wszyscy popatrzeli po sobie i pokiwali głowami. - Dobrze. - odpowiedziałam - Sławek przyniesiesz pod wielki dąb drewniany stół i świece w kolorach żywiołów czyli biały - powietrze, czerwony - ogień, niebieski - woda, zielony - ziemia i fioletowy - duch oraz zapalniczke. Kentai postaraj się z Niną o wiązankę z lawendy i innych ziół, najlepiej zwróćcie się z tym do babci, ale ni mówcie po co to wam. Karol i Eric macie jakieś moce więc zbudujcie mi jakąś osłonę przed słońcem
- Zrozumiano. - powiedzieli chórem
- A ja ? - zapytał Gabriel
- Musisz zostać ze mną i przygotować się duchowo i zewnętrznie.
- O której planujesz przemienić Gabriela ? - zapytała Nina
- Najlepiej jak najwcześniej. - powiedziałam - Wyrobicie się w godzinę ?
- Oczywiście. - potwierdzili
- Aha, Sławek, przygotuj mi jeszcze sztylet z rzeźbioną rękojeścią. Aha, Karol, ty i Eric jak już zbudujecie osłonę, przynieście jeszcze kielich ze Świątyni Nyks i dary dla naszej Bogini.
- To idziemy. - powiedział Eric i wyszli z pokoju. Zostawiając mnie samą z Gabrielem.
- Jesteś tego pewien ? - zapytałam
- Na zawsze z tobą. - odpowiedział i pocałował mnie w usta
- Dobrze. - powiedziałam - Więc musimy przeprowadzić taki mały rytuał.
- Nie możesz po prostu mnie ugryźć ? - zapytał Gabriel
- Nie ! - krzyknęłam - Jestem bardziej cywilizowana.
- Dobrze, więc co mam robić ? - zapytał
- Wstań i zdejmij koszulę. - powiedziałam. Wstał i zdjął koszulę odsłaniając nagą klatę. Podeszłam do niego i położyłam ręce na jego torsie. - Zamknij oczy kochanie. - powiedziałam. Kiedy zamknął oczy zrobiłam to samo. - Wietrze, wzywam cię. - wyszeptałam z szacunkiem. Wiatr otoczył nas dwoje i bawił się naszymi włosami. - Ogniu, przybądź. - powiedziałam - Ciepło otoczyło nasze ciała i ogrzewało skórę. - Wodo, wzywam cię do nas. - Nasze stopy zaczęły muskać, niewidzialne fale. Chciałam spróbować czy uda mi się z innymi żywiołami. - Ziemio, otocz nas. - powiedziałam z mocą. Ku mojemu zdziwieniu poczułam zapach świeżo skoszonej trawy. Zaczęłam chichotać szczęśliwa, ale nie na długo.
- Sara, przestań ! - krzyczał Gabriel
- Co się dzieje, co się dzieje ? - pytałam przerażona. Otworzyłam oczy i wpatrywałam się w Gabriela, który zwijał się z bólu. - Aaaaaaaaa.....!
Moje ciało przeszedł ból, tak jak ciało Gabriela. Zacisnęłam ręce na klatce Gabriela, wbijając lekko paznokcie w jego skórę. Do mojego umysłu dotarł komunikat PUŚĆ GO DO CHOLERY !
Szybko zabrałam ręce od jego klatki piersiowej,a ten nieprzytomny upadł na podłogę.
- Cholera ! Cholera ! Cholera ! - krzyczałam i uklęknęłam obok Gabriela. Podłożyłam rękę pod jego głowę i leciutko uderzałam w jego policzki. - Gabriel. - wyszeptałam i zaczęłam płakać. Nic się nie stało. Nadal leżał na podłodze i wyglądał tak jakby nie żył.
- Sara.... - powiedziała Ketai wchodząc do pokoju. - O matko ! Co się stało ?
- Nie wiem. - powiedziałam płacząc - Wezwałam ziemię i udało mi się, ale wtedy Gabriel zaczął wydzierać się z bólu i ja też, ale puściłam jego klatkę piersiową, a on....on po prostu upadł. Ja....nie...nie wiem.... - dukałam przez łzy
- Spójrz. - uklęknęła obok niego i wskazała na czakrę trzeciego oka.
- On....ale jak to ? - zapytałam i otarłam łzy
- Przemiana się udała, ale w jaki sposób ty to zrobiłaś ? - zapytała
- Ale on się nie rusza Kentai. - powiedziałam
- Jest pewnie wyczerpany. - powiedziała - Zawołam chłopaków i przeniesiemy go na łóżko.
- Tylko szybko. - powiedziałam
Kentai wybiegła z pokoju i pobiegła po chłopaków.
Po kilku minutach Karol, Sławek i Eric wparowali do pokoju.
- Gdzie on... ? - przerwał Karol, patrząc na ciało Gabriela
- Przenieśmy go. - powiedział Sławek. Chłopaki podnieśli go z podłogi i położyli na moim łóżku.
- Jak to zrobiłaś ? - zapytał Eric
- Zostawcie ich. - powiedziała Kentai - Opowiem wam to co wiem. - powiedziała do nich - Saro, zostawić cię ?
- Tak. - powiedziałam i położyłam się obok Gabriela - Zamknijcie drzwi.
- Oczywiście kochanie. - odpowiedziała i wyszła z chłopakami z pokoju.
- Przepraszam cię kochanie. - powiedziałam i położyłam głowę na jego klacie - Tak mi przykro. - wyszeptałam i zasnęłam.
----------
Obudziłam się dopiero około północy.
Spojrzałam na ciało Gabriela, które nadal nie dawało znaku życia po przemianie.
- Jak ja mogłam być taka naiwna. - powiedziałam i uroniłam łzę na jego nagą klatę. Położyłam głowę z powrotem na jego tors i zaczęłam płakać. Poczułam lekki dotyk na włosach.
- Dlaczego płaczesz ? - zapytał cicho głos
- Gabriel.....ty....ty żyjesz. - powiedziałam, odrywając się od jego klaty i patrząc na jego twarz.
- Dlaczego miałbym nie żyć ? - zapytał, nadal cicho
- Przepraszam cię. - powiedziałam i dotknęłam jego policzka. Był rozpalony.
- Za co ? - zapytał i poniósł się, przytulając się do mnie
- Nie wiedziałam, że to tak wyjdzie..... - nie zdążyłam powiedzieć, bo zatkał moje usta pocałunkiem. Kiedy już oderwał się od moich ust uśmiechnął się i spojrzał w moje oczy.
- Coś nie tak ? - zapytał
- Nie mogę przyzwyczaić się do twoich oczu. - powiedziałam
- A co z moimi oczami ? - zapytał
- Są dużo czarniejsze. - powiedziałam
- Jak to ? - zapytał
- Ahhhh..... - dopiero pojęłam dlaczego się tak dziwi - Przemieniłam cię.
- Jak to ? Kiedy ? - zapytał
- Pamiętasz co się stało zanim zaczęło cię strasznie boleć ? - zapytałam
- Niezbyt. - powiedział
- Wezwałam ziemię i wtedy zacząłeś się wydzierać żebym przestała, ale ja nie mogłam, a ja też doznałam bólu i wtedy cię puściłam, a ty upadłeś i nie dawałeś znaku życia, a na twoim czole pojawił się znak.
- Więc jestem adeptem ? - zapytał z uśmiechem
- Tak. - powiedziałam - Ale jeszcze musimy utworzyć krąg, żeby ofiarować dary Nyks za pomyślną przemianę.
- Dobrze kochanie. - powiedział i pocałował mnie w usta - Teraz będziemy na zawsze razem.
- Na zawsze. - potwierdziłam i przytuliłam się do niego
- Gabriel już się obudził ? - zapytała Nina wchodząc do pokoju z Kentai
Kiedy zobaczyły nas razem ich twarze rozpromieniły się.
- Miło was widzieć dziewczęta. - powiedział Gabriel z uśmiechem
- Witamy cię w Domu Nocy. - powiedziały dziewczyny i uśmiechnęły się
- Tworzymy dziś krąg, więc świece, lawenda i dary dla Nyks przydadzą się.
- Jest już 24:30, o której robisz krąg ? - zapytała Kentai
- Mamy 30 minut. - powiedziałam
- To bierzemy się do roboty. - powiedział Gabriel i wstał z łóżka
- Zostaniesz tutaj. - powiedziałam
- Przyda nam się. - powiedziałam Kentai
- Ale nie przemęczajcie go. - powiedziałam - On ma powiązanie z ziemią i w tworzeniu kręgu.
- Połączenie z ziemią ? - zapytała Kentai
- Karol z powietrzem, Ja z wodą, Kentai z ogniem, Gabriel z ziemią. - podsumowała Nina
- Idziemy. - powiedział Gabriel i wyszliśmy z pokoju. Przyszliśmy pod wielki dąb gdzie czekali na nas inni. Ustaliśmy w kole przed kręgiem i wzięliśmy świece do odpowiednich żywiołów w środku zaś stały dary dla Nyks. Pierwszy w okręgu stał Karol. Podeszłam do niego.
- Gotowy ? - zapytałam
- Oczywiście. - potwierdził.
- Powietrze, które dajesz nam oddech, przybądź do naszego kręgu. - powiedziałam i zapaliłam świecę. Otoczył nas podmuch wiatru i bawił się naszymi włosami. Następna w kręgu była Kentai.
- Ogniu, który ogrzewasz naszą skórę i dajesz nam ciepło, przybądź do naszego kręgu. - powiedziałam i nie zdążyłam dotknąć knota zapalniczką, a świeca już płonęła i otoczyła nas miłym ciepłem. Podeszłam do Niny, która trzymała w rękach niebieską świecę.
- Wodo, która obmywasz nas ze smutków, przybądź do naszego kręgu. - powiedziałam i zapaliłam świecę. Natychmiast nasze stopy zaczęły muskać fale ciepłej wody. Przeszłam do Gabriela, który stał na końcu kręgu.
- Gotowy kochanie ? - zapytałam
- Oczywiście. - potwierdził
- Ziemio, która jesteś naszym życiem, przybądź do naszego kręgu. - zapaliłam świecę i poczułam zapach skoszonej trawy.
Wróciłam do środka kręgu, gdzie na stoliku leżało wino, fioletowa świeca i kielich.
- Moja bogini, nie mam połączenia z duchem, ale wiem, że jesteś ze mną. Składamy ci te dary, jako twoje córki i synowie. - powiedziałam - Duchu, który wypełniasz naszą duszę, przybądź do kręgu. - Nasz krąg połączył się cienką białą linią, która była ledwo widoczna, ale nic nie poczułam. Zapaliłam świecę i otworzyłam wino. - Bogini, bądź pozdrowiona ! - powiedziałam doniośle i upiłam łyk wina z kielicha. Podeszłam do Gabriela i dałam mu łyk wina.
- Dziękuje ci ziemio, możesz odejść. - powiedziałam i zgasiłam świecę. - Bądź pozdrowiony.
- Bądź pozdrowiona. - odpowiedział. Przeszłam następnie do Niny i tez dałam jej łyk wina z kielicha.
- Dziękuję ci wodo, możesz odejść. - powiedziałam i zgasiłam świecę. - Bądź pozdrowiona.
- Bądź pozdrowiona. - odpowiedziała i obdarzyła mnie uśmiechem
Następnie przeszłam do Kentai i dałam jej łyk wina.
- Dziękuję ci ogniu, możesz odejść. - powiedziałam - Bądź pozdrowiona.
- Bądź pozdrowiona. - powiedziałam i zgasiłam świecę.
Przeszłam do Karola i dałam mu wina.
- Dziękuje ci powietrze, możesz odejść. - powiedziałam - Bądź pozdrowiony.
- Bądź pozdrowiona. - odpowiedział. Wróciłam do kręgu i odłożyłam pusty kielich.
- Dziękuje ci duchu, możesz odejść. - powiedziałam i zgasiłam świecę, zapalając lawendę, której zapach otoczył wszystkich w kręgu. - Dziękuję wam za wszystko.
- Udało się. - powiedziała Kentai
- Tak. - odpowiedziałam - Nasz Bogini jest nam przychylna.
Wszyscy wrócili do swoich pokoi, a ja poszłam do Świątyni Nyks i złożyłam krótką modlitwę w intencji moich znajomych i powodzenia jutrzejszej ceremonii.
Wróciłam do akademika i zasnęłam o 5:00 nad ranem.
-----------------------------------------------------------------
Myślę, że się podoba, zamiast dwóch rozdziałów, macie jeden długi.
Pozdrawiam :**.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz :*.
/Ness