poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 57 - Niefortunna propozycja

Przeciągnęłam się na łóżku. Przez okno wpadało słońce, które strasznie raziło mnie w oczy. Schowałam się pod kołdrę i spostrzegłam, że nie ma Gabriela.
Wychyliłam troszeczkę głowę zza kołdry i przymrużonymi oczami rozejrzałam się po pokoju.
Było ładnie i czysto, ale w rogu leżał stos butelek po piwie. Zdenerwowałam się. Drzwi do pokoju otworzyły się. Do pokoju wszedł Gabriel.
- Kochanie, mógłbyś zasłonić żaluzje ? - zapytałam
- Już. - odpowiedział i zasłonił żaluzje. W pokoju zrobiło się dużo ciemniej. Wyszłam spod kołdry i uśmiechnęłam się do niego.
- Dzięki. - powiedziałam i przeczesałam palcami włosy. - Gdzie byłeś ?
- Mama wyjeżdżała po tatę na lotnisko i musiałem jej pomóc. - powiedział i usiadł naprzeciwko mnie.
- Okej. A gdzie Nataniel ? - zapytałam
- Rozmawia z Natalką. - powiedział
- Natalka tu jest ? - zapytałam przerażona
- Nic o tobie nie wie, jeśli Nataniel się nie wygada. - powiedział Gabriel zwieszając głowę.
- Obiecał, że nic nie powie. - powiedziałam i pokręciłam głową.
- Jeżeli jej powie, to ja się z nim policzę, okej ? - zapytał Gabriel uśmiechając się.
- Jestem wampirem, zapomniałeś ? Potrafię się bronić. - powiedziałam, wypinając na niego język.
- Tak, wiem kochanie. - powiedział i cmoknął mnie w czoło, na księżycu.
Przeszedł mnie straszny dreszcz. - Musimy jeszcze raz porozmawiać o tobie.
- O czym ? Przecież wszystko ci powiedziałam.
- Nie mogłabyś mnie przemienić ? - zapytał od razu
- Gabriel, ty upadłeś na głowę !? - krzyknęłam wściekła
- Ja nie mogę bez ciebie żyć ! - powiedział ze smutkiem, łapiąc mnie za ramiona
- Ze mną też nie wiadomo czy byś mógł żyć !
- Kocham cię, przecież ! Tylko mnie przemień.
- Twoje ciało może odrzucić przemianę i umrzesz. A na to nie mogę pozwolić !
- Nie boję się śmierci ! - powiedział dumnie
- Ale ja się boję o ciebie i nie zrobię ci tego nigdy ! - krzyknęłam i wstałam z łóżka. Zdjęłam jego koszulkę, którą miałam na sobie i przebrałam się z powrotem w rzeczy ze wczorajszej imprezy. Związałam jeszcze włosy i maznęłam twarz, żeby zakryć znak na czole. Pośpiesznie wyszłam z pokoju, zostawiając Gabriela.
- Sara ! - krzyknął Gabriel, kiedy schodziłam po schodach
- Nie ! - krzyknęłam
- Sara ?! - zapytał głos ze salonu i wyłoniła się Natalka. Zatrzymałam się gwałtownie.
Całkiem zapomniałam, że ona rozmawia z Natanielem. Cholera, sama się wydałam !
- Cześć Nat. - powiedziałam, schodząc powoli
- Gdzieś tu się podziewała ? - zapytała Nat ze złością i troską, mocno mnie przytulając.
- Gabriel ci wszystko powie, ja muszę już jechać. - powiedziałam. Był dzień, ale musiałam wracać do Domu Nocy.
- Nigdzie nie wracasz ! - powiedział wściekły Gabriel
- Nie zabronisz mi ! - krzyknęłam i ominęłam Nat i załapałam za klamkę.
- Poczekaj. - powiedziała. Odwróciłam się w jej stronę.
- No dobra, powiem wam, ale i tak nie uwierzycie. I macie o tym nikomu więcej nie mówić. - cofnęłam się do salonu, gdzie strasznie świeciło słońce.
- Gabriel.... - powiedziałam zachwianym głosem, bo zrobiło mi się słabo. Złapałam się futryny, żeby nie upaść.
- Nataniel, zasłoń żaluzje. - powiedział szybko i wziął mnie pod rękę.
Nataniel szybko zasłonił żaluzje i zrobiło mi się o wiele lepiej. Usiadłam na kanapie i opowiedziałam im całą historię. Nataniel wyszedł chyba zapalić, a Nat siedziała i wpatrywała się w panele w salonie.
- Mówiłam, że nie uwierzycie. - skomentowałam i złapałam się za głowę - Po co ja wam to mówiłam ?!
Byłam zła sama na siebie. Nataniel przyszedł i usiadł obok Nat.
- Wiesz, S. - zaczęła Nat - Znamy się od tylu lat. Ja ci wierzę i nie mogę w to uwierzyć zarazem. Ale nie będę myśleć o tobie jako o potworze, bo wiem, że taka nie jesteś i cię kocham. - powiedziała z uśmiechem.
- Natalka ma racje. - przytaknął Nataniel.
- Chcę wam jeszcze coś pokazać. - powiedziałam i wstałam z kanapy.
Odeszłam kawałek od kanapy, żeby mieć trochę miejsca. - Wietrze, który dajesz nam życie i jesteś dla nas ważne, wzywam cię ! - powiedziałam z mocą i zamkniętymi oczami. Ciepły podmuch otoczył moje ciało i muskał moją twarz. Zachichotałam i otworzyłam oczy. Po minach Gabriela, Nat i Natniela było widać podziw i zakłopotanie. - Wietrze, przejdź teraz do moich znajomych, Natalki, Nataniela i Gabriela i pozwól cieszyć się im moim darem tak jak ja.
Wiatr posłusznie przeszedł do moich znajomych i zaczął zabawę. Natalka była roześmiana, Nataniel zdziwiony, a Gabriel, dokładnie to nie da się tego opisać. W jego oczach widziałam trochę zazdrości, ale i zrozumienie oraz miłość. - Wietrze wróć do mnie. - powiedziałam i wiatr wrócił do mnie - Dziękuję ci bardzo za powinność, którą dla mnie spełniłeś, możesz odejść. - wyszeptałam i uśmiechnęłam się kiedy leciutki podmuch musnął moje ciało na pożegnanie.
Uśmiechnęłam się do moich znajomych i usiadłam z powrotem obok Gabriela.
Gadaliśmy jeszcze około 4 godzin. Kiedy nastała 18:00. Zaczęłam się zbierać.
- Muszę jechać. - powiedziałam
- Odwiozę cię. - powiedział Gabriel
- To 3 godziny stąd.
- Kochanie, chcę cię odwieźć. - powiedział - I koniec kropka.
- Jak ja nie lubię tej twojej upartości. - powiedziałam i ubrałam kurtkę.
- A ja nie lubię cię za to, że nie chcesz mnie zrobić wampirem. - powiedział
- Nie mogę. - powiedziałam
- Możesz. - powiedział kiedy wyszliśmy z domu.
- A jeśli ty byłbyś na moim miejscu, przemieniłbyś mnie ? - zapytałam. Nic nie odpowiedział. - No właśnie. - powiedziałam i ruszyliśmy w drogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz :*.
/Ness