Obudziło mnie gadanie Kentai.
- Sara, wstawaj, zaraz się spóźnimy.
Wstałam i przetarłam oczy. Kantai krzątała się po pokoju i szukała czegoś.
- Czemu tak chodzisz ? - zapytałam - Czegoś szukasz ?
- Zgubiłam książkę Wampirologii 101. Widziałaś ją może ? - zapytała
- A jak wygląda ? - dopytałam, wstając z łóżka i przeglądając biurko.
- Tak w fioletowej okładce z białym napisem Wampirologia 101.
- Mam ! - krzyknęłam i podałam ją Kentai
- Dzięki, kochana. - powiedziała i mocno mnie przytuliła. - Ubieraj się, bo za 20 minut mamy lekcje.
- Okej, daj mi 10 minutek. - powiedziałam i weszłam do łazienki. Związałam włosy w kok, zostawiając grzywkę, która spadała pod skosem. Wyszłam i szybko wciągnęłam na siebie niebieskie rurki i siwy sweterek. Chwyciłam książki z biurka i listę zajęć, którą zostawiła mi babcia.
Zeszłyśmy szybko do kuchni w akademiku i wzięłyśmy kanapki.
Szybko pobiegłyśmy na pierwszą lekcję, która okazała się z moją babcią. Była to Wampirologia.
Nie słuchałam za bardzo co babcia mówi, bo gadałam z Kantai o następnych godzinach lekcyjnych.
Dowiedziałam się, że literatury uczy nas prof. Lankford, a szermierki prof. Dragon, który jest niezłym ciachem, jak to określiła Kentai.
Następną lekcją była literatura. Weszłyśmy na lekcje jakby nigdy nic. Usiedliśmy w ławkach i patrzyłyśmy na nauczyciela. Kentai była zasłuchana i wpatrzona kiedy prof. recytował kawałek Otella - W. Szekspira. (Kilka ról połączonych razem.)
Na pomoc!
Słyszysz?
O nędznik przeklęty!
Dwóch czy trzech jęczy. Noc ta jest złowroga.
Może to jaka zasadzka, czekajmy,
Póki kto więcej nie przyjdzie na pomoc.
Nikt nie nadchodzi, na śmierć mnie krew ujdzie.
Słuchaj! Jago na wpół rozebrany wchodzi ze światłem i gołą szpadą.
Ktoś tu w koszuli zdąża, z światłem w ręku
I bronią.
Kto tu? Skąd ten zgiełk? Kto krzyczał?
Nie wiemy.
Lankford skończył mówić kawałek Otella. i zwrócił się do nas.
- Kto mi powie, czyje to dzieło ?
- William Szekspir "Otello", akt piąty. - odpowiedziałam
- Brawo młoda damo. - powiedział i uśmiechnął się miło. - Czy ktoś z tu zgromadzonych uczniów wie, kto po kolei mówi jaką kwestię ?
- Kasjo, Lodowiko, Rodrygo, Lodowiko, Rodrygo, Lodowiko, Gracjano, Jago i Lodowiko. - odpowiedziałam, przerywając ciszę
- Skąd to wszystko wiesz adeptko ? - zapytał profesor
- W mojej starej szkole przedstawialiśmy Otella profesorze. - powiedziałam
- Świetny pomysł. - powiedział - Adeptko Saro, będziesz prowadziła zapisy do sztuki Williama Szekspira z Otella ?
- Oczywiście. - odpowiedziałam
- Doskonale. - powiedział i odłożył książkę. - Jako pracę domową macie przeczytać cały akt piąty z Otella.
- Dobrze. - odpowiedziała klasa. - Do widzenia panie profesorze.
- Do widzenia adepci. - powiedział i wyszedł innym wyjściem z klasy.
Następna była szermierka. Prof. Dragon był naprawdę seksi. Miał długie, czarne włosy do pupy :]], szkarłatne oczy i umięśnioną klatę oraz bice.
- Dobrze uczniowie. Teraz przypiszę wam pary. - powiedział. Wybierał po kolei, każda para była to chłopak i dziewczyna. A, że zajęcia były z uczniami z czwartego formatowania, wypadła mi para z Damienem. Przebraliśmy się w strój do szermierki, wzięliśmy szpady ( miecze od szermierki, a nie takie szpady do kopania rowów xD ) i stanęliśmy na przeciwko siebie.
- Gotowa ? - zapytał Damien, przykrywając twarz maską i wymachując szpadą przed sobą.
- Jak nigdy dotąd. - powiedziałam z wrogością. Założyłam maskę i przygotowałam się do walki.
Zaczęliśmy machać szablami. Walka była dość zacięta. Gdyby Damien nie popełnił błędu i nie wziął szpady za wysoko, na pewno by wygrał. Szybkim ruchem, okręciłam jego szpadę, moją i wyrzuciłam do tyłu. Jego szpada upadła za mną.
- Poddaj się ! - krzyknęłam i przysunęłam szablę do jego szyi.
- Gratulacje. - powiedział Dragon
- Dziękuję. - powiedziałam, zdejmując maskę.
- No, no. - powiedział Damien - Gdzie nauczyłaś się walczyć ? - zapytał
- Brałam kilka lekcji jak miałam 9 lat. - powiedziałam, oddając szpadę Dragonowi.
- Zawodowo. - powiedziała Kentai i przytuliła się do mnie
- Dzięki. - odpowiedziałam i przytuliłam ją.
DAX
Wróciłam do domu. Wszystko toczyło się spokojnie. Tylko martwiło mnie to co dzieje się ze Sarą. Nie dała znaku życia od 3 dni. Nie miałam pojęcia co się z nią dzieje. Jej telefon milczał, nie chodziła nawet do szkoły.
Miałam tego dość.
- Gabriel ? - zapytałam do telefonu
- Tak. - odpowiedział - Co tam chciałaś ?
- Co się dzieje ze Sarą ? - zapytałam prosto z mostu
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział ze smutkiem w głosie - Nie odzywa się do mnie od 3 dni.
- Do ciebie też ? - powiedziałam - Nie kontaktowała się z Natanielem czy z Nat, albo z kimkolwiek ?
- Nic o niej nie wiadomo. Sławek i Damien też zniknęli.
- Masz podejrzenia, co do nich ? - zapytałam
- Coś tam mam. - powiedział - Ja nie mogę jej stracić. Do tego ona jest w ciąży.
- Co oni mogli jej zrobić ? Nie wiem czy to oni, ale należy się poważnie martwić.
- Ja się martwię, Dax. Wydzwaniam do niej co godzinę, ale nie odbiera. Martwię się, że coś się jej stało.
- Spokojnie Gab. Spróbuję czegoś się dowiedzieć.
- Od kogo ? - zapytał
- Od jej matki. - powiedziałam
- Zadzwonisz do mnie, jak się czegoś dowiesz ?
- Pewnie. A ty spróbuj do niej zadzwonić.
- Wiesz, że jest już 23 ? - zapytał Gab
- Ona odbierze. - powiedziałam
- Mam nadzieję. Dobra. Narazie. - powiedział i się rozłączył.
Usiadłam na komputer i napisałam emaila do Sary.
Jak nie przez telefon to przez internet. - powiedziałam sam do siebie.
Sara
Przerwa na obiad była po lekcjach. Poszłyśmy do jadalni, wzięłyśmy spagetti i usiadłyśmy do naszego stolika, gdzie siedziała już Nina.
- Hej Nina. - powiedziałyśmy
- Cześć dziewczyny. - odpowiedziała - Nie uwierzycie co się stało.
- Mów. - zachęciła ją Kentai, siadając obok mnie i nalewając na wina
- Przyjechał nowy uczeń. - powiedziała
- Naprawdę ? - dopytała Kentai, o mało nie dławiąc się winem
- Tak. Ma na imię Colle i będzie chodził do czwartego formatowania.
- Fajnie. - powiedziała Kentai - W skali od 1 do 10 ?
- Hę ? - zapytałam, upijając łyk wina
- Chodzi czy jest ładny czy brzydki. Jest skala od 1 do 10. Od 1 do 3 - brzydal, od 4 do 7 - przeciętny, od 8 do 10 - ciachoooo. - Kentai przeciągnęła "ciacho" żeby dać atmosferę. Zaczęłyśmy chichotać.
- No to od 1 do 10, to niezła 8. - powiedziała Nina
- To wysoko. - powiedziała Kentai - S, powiedz jak ci się podoba nasz Eric ?
- Ja ? - zapytałam
Dziewczyny zachichotały i pokiwały głowami.
- Daje mu 9. - powiedziałam z uśmiechem
- Uuuuu... - zachichotały razem dziewczyny
- O czym plotujecie ? - zapytał Eric dosiadając się do nas.
Dziewczyny głośno się zaśmiały i puściły mi oczko.
Eric zrobił zdezorientowany uśmiech i zaczął pić wino.
- Witaj moja kochana gladiatorko. - powiedział Sławek
- Nie mów tak do mnie. - powiedziałam oburzona
- Dlaczego ? - zapytał ze zdziwieniem
- Po pierwsze, ja się nie ubieram w skóry zwierząt, po drugie nie mam rudych włosów, a po trzecie nie mam brody i takich biców.
Zmierzył mnie wzrokiem i zaczął jeść spagetti.
Byłam trochę wkurzona na niego i na tego barana Damiena, więc wzięłam torbę i wyszłam z jadalni.
Był koniec zajęć więc postanowiłam wrócić do akademika.
Miałam jeszcze 3 godziny do świtu, więc mogłam pograć w piłkę.
Poszłam do pokoju, przebrałam się w spodenki, które dostałam od Gabriela i luźną, siwą koszulkę i poszłam na boisko, które okazało się większe niż myślałam. Zaczęłam szukać piłki do nogi i znalazłam ją w magazynie, który był dość spory.
Wyszłam na boisko i zaczęłam dryblować i strzelać do bramki.
- Goooollll ! - krzyknęłam i biegałam szczęśliwa jak dziecko
Usłyszałam wesoły, męski śmiech. Obejrzałam się do tyłu. W wejściu na boisko stał jakiś chłopak.
Miał czarne włosy, które były do uszu i czarne oczy, był dość wysoki i miał muskularne ramiona.
Podszedł do mnie, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Nieźle. - powiedział.
Odwróciłam się od niego i pobiegłam po piłkę, która leżała w bramce.
- Nie chciałem ci przeszkadzać. - odpowiedział zza moich pleców, ale nie ruszył się z miejsca
- No, cóż.....zrobiłeś to. - powiedziałam, podniosłam piłkę i ominęłam go. Podbiegł do mnie i zagrodził mi drogę swoim ciałem. - Eheeeemm. - odchrząknęłam.
- Chciałem tylko kogoś poznać. - powiedział i zagrał mi piłkę. - To może meczyk na pojednanie, co ?
- Niech ci będzie. - powiedziałam. Uśmiechnął się i pobiegł odłożyć plecak. Zdjął swoje bluzę i podbiegł do mnie. - Moja bramka. - pokazałam za siebie - Twoja bramka - powiedziałam i wskazałam za jego plecy - Gramy do 3 punktów.
- Dobra. - powiedział - Zaczynaj.
- Jak chcesz . - powiedziałam i zgrabnie go ominęłam, zaczęłam biec do bramki, był jednak szybszy i zabrał mi piłkę. Wyprzedziłam go jednak i wbiłam mu gola.
- Hahaha ! - krzyknęłam
- Miałaś fuksa. - powiedział, wypinając na mnie język
- To dar, kochany. - powiedziałam i zachichotałam
- Gramy. - powiedział i pobiegł po piłkę. Tym razem też udało mi się wbić mu gola. Następny był jego gol.
- I co ? - zapytał, wracając z piłka na środek
- Mi brakuje jednego, a tobie dwóch. - powiedziałam - Gramy !
Sprytnie go wyprzedziłam i wbiłam mu gola.
- Jeeeeee ! Goooooool ! - krzyczałam i rzuciłam mu się na szyję. - Oh, przepraszam.
Szybko jednak się otrzeźwiłam i uśmiechnęłam się do niego. Odwdzięczył mój uśmiech.
- Nie ma sprawy. Dobrze grasz. - powiedział
- Dzięki. - zachichotałam - Masz wodę czy coś do picia ?
- Jasne. - powiedział - Odniosę tylko piłkę i pójdziemy się napić.
- Okej. - powiedziałam i związałam sobie włosy frotką, którą miałam na nadgarstku i poszłam usiąść na trybuny.
Chłopak poszedł odnieść piłkę i przyszedł do mnie.
- Sok czy woda ? - zapytał
- A jaki masz sok ? - zapytałam
- Pomarańczowy. - uśmiechnął się
- Mój ulubiony. - powiedziałam - Ale jednak dziś stawiam na wodę.
- Trzymaj. - powiedział i podał mi butelkę z wodą, a sobie wziął ze sokiem.
- Dzięki. - powiedziałam - Więc, z jakiego formatowania jesteś ?
- Z czwartego, a ty ?
- Z trzeciego. Jestem tu od wczoraj. - powiedziałam
- Ja przyjechałem dopiero dziś. - powiedział
- Colle ? - spytałam
- Tak. - odpowiedział - Skąd znasz moje imię ?
- Koleżanka mi o tobie opowiadała. - powiedziałam, rumieniąc się.
Zachichotał.
- A ty kim jesteś ? - zapytał
- Jestem Sara. Miło mi. - powiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę w geście przyjaźni.
Uścisnął moją dłoń i znowu otoczył mnie silny powiew wiatru. Był zniewalający, ciepły i miły.
- Fajnie. - powiedział Colle z zamkniętymi oczami. Szybko odciągnęłam od niego rękę i spojrzałam na jego twarz.
- Ja nad tym nie panuję. - przyznałam się.
- Nie każdy panuje nad swoimi darami. - powiedział i spojrzał mi w oczy. - Ja też nie zawszę panuję nad swoim.
- Jakim darem obdarzyła cię Nyks ? - zapytałam z ciekawością
- Potrafię wywołać seanse spirystyczne. - powiedział
- Czyli wywołać duchy ?
- Powiedzmy, że tak. - odpowiedział
- A możesz z nimi rozmawiać ?
- Tak. - zachichotał
- Nieźle. - wyrwało mi się
Nic nie odpowiedział tylko się zaśmiał. Moja komórka zadzwoniła
- Halo.
- Za 40 minut wschodzi słońce. - powiedziała Kentai
- Za chwilkę wracam do pokoju. - odpowiedziałam
- Czekam na ciebie. Musimy pogadać. - powiedziała
- Coś się stało ?
- Nie. Takie babskie sprawy.
- Spoko - zachichotałam - Za 10 minut będę.
- Czekam, S. Dozo. - powiedziała
- No pa. - powiedziałam i rozłączyłam się
- Pewnie na ciebie czekają ? - zapytał Colle
- Taa. - powiedziałam zrezygnowana
- Odprowadzę cię. - powiedział i wziął plecak
- Dzięki. - powiedziałam i zaczęliśmy iść w stronę żeńskiego akademika.
Szliśmy w cichy, patrząc się przed siebie.
- Dzięki, że mnie odprowadziłeś Colle. - powiedziałam, stając plecami do drzwi, a twarzą do niego.
- Polecam się na przyszłość, Saro. - powiedział z uśmiechem
- Miłego dnia. - zaśmiałam się - A raczej nocy.
- Tobie też. - powiedział i chciał odejść, ale pocałowałam go w policzek.
- Sorki, nie wiem co ja robię.... - nie zdążyłam powiedzieć, bo pocałował mnie w usta. Odepchnęłam go i wbiegłam do akademika, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Przepraszam cię, nie chciałem. - powiedział przez drzwi, walnął w nie pięścią i odszedł. Pobiegłam szybko do pokoju.
- Byłaś z jakimś kolesiem, co ? - zapytała Kentai
- Weź. - powiedziałam, siadając na łóżku.
- Zrobił ci coś ? - zapytała ze złością na twarzy
- Tak. Nie. Nie wiem. - powiedziałam
- To tak, nie czy nie wiesz ?
- Zrobiłam coś co nie powinnam, a on to pociągnął dalej.
- Zgwałcił cię ?
- No chyba zgłupiałaś. - powiedziałam ze złością
- Nie. - powiedziała oburzona
- Przepraszam. - powiedziałam i usiadłam obok niej.
- To o co chodzi ?
- Najpierw wygrałam z nim w nożną, potem on mnie odprowadził pod akademik, wtedy ja go cmoknęłam w policzek i przeprosiłam go, a on pocałował mnie w usta.
- Kto to był ? - zapytała
- Colle. - powiedziałam
- Ten nowy ? - zdziwiła się
- Taaa. - powiedziałam
- Nie wiem co ci mam powiedzieć, ale na pewno nic złego nie zrobiłaś.
- Moje sumienie, mówi mi coś innego.
- Kochanie. - powiedziała - Nie martw się już i idź spać.
- Chyba masz rację. - powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.
- Zasłonię zasłony. - powiedziała i wstała zakrywając okno.
- Dobranoc, Kentai. - powiedziałam i cmoknęłam ja w policzek
- Dobranoc, S. - powiedziała i też mnie cmoknęła, kładąc się do łóżka.
Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
-----------------------------------------------
Gabriel
( Czwartek )
- Najlepszego braciszku. - powiedział Nataniel
- Dzięki. - odpowiedziałem
- Mam dla ciebie prezent. - powiedział
- Nie trzeba było. - odpowiedziałem
- Trzymaj. - podał mi klucze
- Kolejny samochód ? - zapytałem
- Nie, to klucze do twojego studia.
- Jakiego studia ? - zapytałam
- Nagrań bracie. Masz tam perkusję, gitary i sprzęt do nagrywania i pełno takich dupereli.
- Na prawdę dzięki ci. - powiedziałem ściskając go
- Nie ma sprawy. Należało ci się. - powiedział.
Poszedłem do szkoły, ciągle martwiąc się o Sarę.
Pierwsza lekcja minęła jakby jej wcale nie było, następne też mijały spokojnie.
Po lekcjach spotkałem się ze znajomymi w kawiarence.
- Cześć. - powiedziałem trochę przygnębiony
- Wiadomo coś ? - zapytał od razu Daniel
- Nie. - powiedziałem smutny, siadając obok Nataniela i Natalki
- Nie dzwoniła do was, nie pisała ? - zapytała Dax
Wszyscy przecząco pokiwali głowami.
- Wszystkiego najlepszego Gabriel. - powiedziała Natalka
- Dzięki. - odpowiedziałem
- Mamy dla ciebie prezenty. - powiedział Darek
- Nie trzeba było ludzie. Mam przecież wszystko. - odpowiedziałem - Z wyjątkiem mojej Sary.
- Nie smuć się, znajdziemy ją. - powiedzieli
- Oby jak najszybciej. - odpowiedziałem
- To dla ciebie. - powiedziała Natalka i wręczyła mi koszulkę z napisem "Nas pięknych jest mało"
- Dzięki. - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- A to od nas. - powiedział Daniel i Darek. Była to czarna koszula.
- Niezła. Dzięki.
- To ode mnie. - powiedziała Dax. W pudełku była czarny full cap i album Metalliki.
- Dzięki Dax. - odpowiedziałem
- A to masz ode mnie. - powiedział Kamil. W pudełku był zestaw z Avonu ( dezodorant, perfumy i pianka do golenia )
- Dzięki. - powiedziałem
- Muszę iść bo wyjeżdżam dziś z mamą i tatą do babci - powiedziała Dax
- My niestety też. - powiedział Darek i Daniel
- Ja tez się zmywam. - powiedziałem, pożegnałem się ze wszystkimi i wróciłem do domu.
Sara
Wstałam dość wcześnie. Do zajęć zostały mi jeszcze 2 godziny. Wstałam i poszłam do łazienki.
Wzięłam długą, ciepłą kąpiel i wysuszyłam włosy. Pomalowałam oczy i wyszłam z łazienki.
Ubrałam się w czarny sweter, białą bokserkę i turkusowe spodnie. Spakowałam książki do torby, wzięłam kurtkę, założyłam buty i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, gdzie nikogo nie było. Wzięłam płatki czekoladowe i pochłonęłam je szybko. Wzięłam butelkę soku pomarańczowego i wodę, założyłam kurtkę i wyszłam z akademika. Latarnie oświetlały dróżki i fontannę. Nie wiedziałam gdzie pójść, więc usiadłam na ławce. Zamknęłam oczy i próbowałam przywołać żywioł powietrza.
- Nie wiem jak to zrobić Nyks. - powiedziałam w noc, podnosząc głowę do gwiazd.
- Słuchaj serca dziecko. - powiedział głos
- Czy to ty moja Bogini ? - zapytałam
- To ja moja córko. - odpowiedział głos - Słuchaj serca. - powtórzył głos i poczułam lekki powiew. Otworzyłam oczy, a tam nikogo nie było. Ponownie zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
- Powietrze, które dajesz nam oddech i pozwalasz nam żyć, przybądź do mnie. - powiedziałam uroczyście. Z wielką siłą otoczył mnie ciepły podmuch, pachnący jak po deszczu i potargał moje włosy. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Teraz wstanę wietrze, a ty otocz mnie całą. - powiedziałam i wstałam z ławki. Wiatr szybko otoczył moje ciało i zaczął bawić się moimi włosami i łaskotać mnie w twarz. Wdychałam go bardzo zachłannie. Miałam wrażenie, że to sen, a tak naprawdę jestem normalną dziewczyną i wróciłam do swojego życia.
Jednak moje życie było inne i takie miało już pozostać.
Colle
Widziałem jak tam stoi i uśmiecha się do swojego daru. Otoczył ją całą. Bawił się jej włosami, łaskotał ją w twarz. Stała tam z zamkniętymi oczami i chichotała do wiatru. Jej włosy falowały, a ona po prostu była szczęśliwa.
Sara
Chichotałam. Było tak fajnie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się czy nikt mnie nie obserwuje, bo czułam na sobie czyjś wzrok. Wtedy napotkałam jego wzrok, ale oglądałam się dalej, tak jakby nigdy nic. Odwróciłam się do niego plecami i wyszeptałam: Wietrze, idź do Colla i przywołaj go do mnie.
Wiatr szybko przestał pieścić moja twarz i włosy. Odwróciłam się w stronę Colla i zobaczyłam jak tam stoi i uśmiecha się z zamkniętymi oczami.
- Wietrze, przybądź do mnie. - powiedziałam cicho. Wiatr opuścił Colla i przyszedł do mnie. - Dziękuję ci za wszystko, możesz już odejść. - powiedziałam. Wiatr szybko zniknął, a po jego obecności został tylko lekki zapach deszczu.
- Co mnie wydało ? - zapytał Colle, wychodząc z cienia i podszedł do mnie
- Zobaczyłam cię. - powiedziałam
- Nie mogłem spać. - powiedział i usiadł obok mnie na ławce
- Ja się wcześniej obudziłam, a nie miałam co robić, więc przyszłam tu i tak to wyszło. - powiedziałam
- Chciałbym cie przeprosić. - powiedział
- Nie gadajmy o tym. - powiedziałam ze smutkiem - Udawajmy, że to nigdy nie miało miejsca.
- Na pewno chcesz to tak załatwić ? - zapytał
- A niby jak ty to sobie wyobrażasz ?! - uniosłam się
- Podobasz mi się. - powiedział
- Że jak ? - zapytałam - Ty mnie ledwo co znasz.
- I co z tego. - powiedział podniesionym głosem - Nie muszę cie poznać, żebyś mi się podobała.
- Boże, Colle ! - krzyknęłam - Przestań !
- Nie mogę. - powiedział - Ja cały czas o tobie myślę.
- Kurwa ! - krzyknęłam z frustracją - Przepraszam cię, ale ja nie mogę.
- Jak nie możesz ? Przecież z nikim nie jesteś. - powiedział Colle
- A właśnie, że jestem i powinnam się z nim spotkać. - powiedziałam
- Niby z kim ? - zapytał
- On jest człowiekiem. - powiedziałam
- Kochasz go ?
- Oczywiście, że tak. - powiedziałam smutna
- Co się stało ?
- Miałam z nim dziecko. Byłam w 2 miesiącu ciąży, kiedy Eric mnie naznaczył. Straciłam dziecko. Przeprowadziłam się tutaj i wszystko się zmieniło. Dowiedziałam się do tego, że mój kumpel od dziecka, z którym chodziłam jest wampirzym adeptem, a mój wróg, który wyzywał mnie od dziwolągów i szczerze nienawidził, też jest wampirem, a raczej adeptem. I ty mi się dziwisz ?! - powiedziałam wkurzona
- Nie wiedziałem. - powiedział i spuścił głowę - Ja nie miałem lepiej. Moja dziewczyna mnie zdradziła, ja zostałem naznaczony przez najlepszego kumpla, a moja mama zginęła w wypadku przez jakiego pijaka, który wsiadł do samochodu.
- Boże. - powiedziałam smutna - Mój tata niby nie żył od 4 lat. Aż tu nagle dowiedziałam się, że nie dość, że mój ojciec jest wampirem, to jeszcze żyje.
- Cios, prawda ? - zapytał
- No. - odpowiedziałam
- Mamy 15 minut do zajęć, idziemy ? - zapytał Colle
- Jasne. - odpowiedziałam. Zajęcia minęły szybko, tak jak cały dzień (noc) szkolny. Wróciłam do pokoju i zasnęła.
-------------------------------
Piątek był taki sam, nic nowego, nic starego. Gadałam z Collem o jego rodzicach, byłam na filmie z Kentai i Niną. Grałam też ze Sławkiem na Damiena i Colla. Wygraliśmy i poszliśmy na piwo. Dzień szybko się skończył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz :*.
/Ness