wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 54 - Dom Nocy

Obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Eeeee ! - wydałam z siebie
- Saro, wstawaj. - powiedziała babcia. Spojrzałam na zegarek, była 22:34.
- Babciu, jest kawałek w noc. - powiedziałam i próbowałam wstać
- Musimy wyjechać. - powiedziała - Czeka na ciebie Night House.
- Babciu, nie mogę wyjechać. - powiedziałam, pocierając oczy.
- Wolisz umrzeć ? - zapytała babcia
- Nie, ale... - zawahałam się
- Żadnych ale. Umrzesz jeżeli nie pojedziesz w ciągu 24h do Domu Nocy.
Wstałam bez słowa, ubrałam się w ładne, czarne rurki, beżowy żakiet i białą bokserkę pod to. Moje walizki były już spakowane.
- A co z Destiny ? - zapytałam
- Musi zostać. - powiedziała babcia
- Czemu ? - zapytałam
- Potem możesz ją wziąść skarbie. - powiedziała i zeszłyśmy na dół. Włożyłam cicho buty, kurtkę i wzięłam swoje walizki. O dziwo przed domem stał piękny Chevrolet. Był czarny i duży.
- Babciu. - powiedziałam, kiedy wsiadałam do samochodu.
- Wampiry nie jeżdżą byle czym. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
Założyłam swoje tęczowe słuchawki i przez resztę drogi spałam, słuchając muzyki.
*Ileś czasu później*
- Sara. - powiedział głos.
- Jeszcze 5 minut mamo. - powiedziałam i zakryłam oczy.
Usłyszałam cichutki śmiech.
- Droga you-we-tsi-a-ge-you trzeba wstać. - powiedział głos
- Dobra. - powiedziałam i wysiadłam zaspana ze samochodu.
Było chyba coś około północy. Byliśmy na parkingu podziemnym.
- Robercie, weź walizki Sary i zanieś je do pokoju nr 34. Rozejrzałam się dookoła, nigdzie nie było rzekomego Roberta. Odwróciłam się do babci i doznałam szoku. Stał tam facet z wielkimi bicami, brązowymi włosami do łopatek i niebieskimi oczyma. - Zamknij buzię dziecko. - powiedziała babcia.
Zarumieniłam się, bo niechcący otworzyłam usta ze zdziwienia. Babcia zaczęła iść w stronę wyjścia, kiedy Robert wypakowywał walizki z samochodu.
Weszłyśmy po długich schodach do góry i wyszłyśmy na dziedziniec. Stanęłam przy piękniej fontannie. Zaparło i dech w piersiach. Obraz był tak cudowny, że nie dało się go opisać w żaden sposób. Piękne i magiczne światło latarni oświetlało dróżki, z jednego budynku do drugiego. Piękne, kamienne ławeczki stały przy dróżce. Nie było nikogo, oprócz kilku przemykających dzieciaków z budynku do budynku, którzy mierzyli mnie dziwnym wzrokiem. Odwróciłam się do babciu, która rozmawiała z tym chłopakiem.
- Ty ! - powiedziałam i chciałam się na niego rzucić z furią i rozszarpać mu aortę.
- Spokojnie. - powiedziała babcia, a chłopak stał jak wryty, bo nie wiedział co się stało.
- Babciu, mogę z nim pogadać ? - zapytałam spokojnie, chodź w środku byłam jak wulkan, gotowa do wystrzału i pozbawienia go życia.
- Oczywiście you-we-tsi-a-ge-you, ale bądź spokojna. - powiedziała
- Dobrze. - odpowiedziałam i obdarzyłam ją uśmiechem. Kiedy babcia weszła do jakiegoś budynku, od razu zmieniłam swoje oblicze. - Wiesz, że mam ochotę szczerze cię zabić ! - zasyczałam
- Wiem. - powiedział i seksownie przeczesał ręką swoje białe włosy.
- Przez ciebie poroniłam dziecko ! - wykrzyczałam na niego i prawie się rozpłakałam
- Nie wiedziałem. - powiedział i usiadł na ławce, trzymając się za głowę. - Boże, co ja narobiłem.
- Sorki, nie powinnam na ciebie wjeżdżać. - powiedziałam i usiadłam obok niego - Po prostu było minęło, ale kochałam to dziecko, bo było moje i mojego chłopaka.
- Masz ludzkiego chłopaka ? - zapytał
- Tak, nazywa się Gabriel Sznaus. - powiedziałam
- Nie wiedziałem, że jesteś w ciąży, po prostu chciałem cię naznaczyć. - powiedział
- Dobra, nie smutaj już i chodź mi pokazać szkołę - powiedziałam i wstałam z ławki
- Wybaczysz mi ? - zapytał
- Pewnie. A teraz mnie oprowadź, bo jak na razie nie jestem "tu" obeznana. - powiedziałam i wzięłam go za rękę, podciągając z ławki.
- Wow. - powiedział i zachwiał się na nogach
- Co ? - zapytałam i puściłam jego rękę.
- Złap mnie jeszcze raz za rękę. - powiedział
Zrobiłam to co chciał, ale niepewnie. Zamknął oczy a jego włosy zaczął roztrzepywać wiatr, nagle i we mnie uderzył ten wiatr. Był ciepły, ale i chłodnawy i tańczył w moich włosach. Natychmiast puściłam jego rękę i spojrzałam na niego, a on na mnie.
- Co ty mi zrobiłeś ? - zapytałam ze złością
- To nie ja, przysięgam. - powiedział - To dar od Nyks.
- Od kogo ? - zapytałam
- Nyks to nasza królowa i matka wszystkich adeptów i wampirów. - powiedział i wskazał na bardzo duże drzwi - Tam jest świątynia.
- Co się tam robi ? - zapytałam
- Odprawiamy tam modlitwy w każdą pełnię. - powiedziała - Oddajemy cześć Nyks, rozmawiamy z nią po przez duszę. - powiedział ceremonialnie - Za nasze wyczyny czy też inne rzeczy zostajemy obdarowywani przez Nyks darami, jaki ty właśnie dostałaś.
- Ja ? - zapytałam
- Tak, masz powiązanie z powietrzem. - powiedział
- Wow. - szepnęłam i spojrzałam na swoje ręce. - A ty jaki masz dar ?
- Mam połączenie z podświadomością.
- Czyli takie czytanie w myślach ? - zapytałam
- Dokładnie. - poparł
- Dobra, pokażesz mi tą szkołę i omówisz wszystko, czy mam to zrobić na własną rękę ?
- Okej, chodźmy. - powiedział i zaczął iść po długim do połowy krytym holu. ( takie coś jak w Harry Potterze :D ) - Tu jest akademik dziewcząt. - wskazał na budynek po lewo - Tu chłopców. - wskazał po prawo
- Uuuu... - powiedziałam i zachichotałam. Roześmiał się i szliśmy dalej.
- Tu jest wejście do szkoły. - powiedział i wskazał na wielki, brązowe drzwi po lewo korytarza. Szyliśmy dalej. - Tu jest jadalnia. - powiedział i pokazał mi następne drzwi po lewej stronie z tabliczką "Jadalnia". A tu jest wejście do akademika nauczycieli - powiedział i wskazał, kolejne duże drzwi po lewej stronie. - W akademikach są sale rekreacyjne, siłownie i małe sale kinowe. Łazienki znajdziesz w każdym pomieszczeniu. Wyposażenie jest extra i w ogóle. Mamy również stadninę za Domem Nocy i plac do szermierki i wszelkich zawodów. Jest też boisko, jakbyś chciała kiedyś pograć ze mną w nogę. To teraz może opowiem ci o tutejszym funkcjonowaniu.
- Jeżeli zapamiętam ten ogrom z drzwiami, dam ci znać. - uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił mój uśmiech i usiadł na ławce. Usiadłam obok niego i uważnie zaczęłam go słuchać.
- Zajęcia tu zaczynają się od 22:00 do godziny 1:15, 2:00 lub 3:00 nad ranem, zależy jakie masz formatowanie. Ja należę do czwartego formatowania więc mam zajęcia do 1:15. Pytania ?
- Do jakiego formatowania, należą przybyli tu adepci ? - zapytałam
- Przeważnie przyjmowani są do trzeciego formatowania, bo nie posiadamy pierwszego i drugiego. Ale to też zależy od wieku i umiejętności adepta.
- W jakim wieku trafiają do was adepci ?
- Przeważnie jest to 16 lat, ale trafiają się tez przypadki, że adepci przychodzą na jedno formatowanie. - powiedział
- Czy wampiry czy adepci mogą umrzeć ?
- Oczywiście, że tak. Nie jesteśmy niezniszczalni. Adept jeżeli nie przejdzie przemiany, umiera.
- Czyli w każdej chili możemy umrzeć ? - zapytałam przerażona
- Tak. - odpowiedział z powagą
- Czy macie tu jakąś królową czy coś w tym stylu ?
- Mamy Wyższą Wampirzą Kapłankę Nyks. - powiedział
- A kto to jest ? - zapytałam
- Twoja babcia, Saro. - powiedział i uśmiechnął się
- O ja. - powiedziałam - No to nieźle. Wszyscy będą mnie teraz uważać za przydupasa Wyższej Kapłanki, bo jestem jej wnuczką.
- Nie martw się, na pewno będą cię szanować. - powiedział. - Która godzina ?
Wyjęłam telefon, była 1:12.
- 1:12, a co ? - zapytałam
- Zaraz zaroi się tu od wampirzych adeptów i wampirów. - powiedział
- Macie przerwę, tak jakby na obiad? - zapytałam jak idiotka
- Tak. - zaśmiał się i wstał z ławki - Idziesz ? - zapytał
- Pewnie. - odpowiedziałam i pognałam za nim. Weszliśmy do jadalni. Kolejny szok ! Na podłodze leżał czerwony dywan i pokrywał całą jadalnię, stoły były pięknie przystrojone, jak na jakiś bal, były też stoły z jedzeniem, ściany były pokryte białą farbą, a na suficie wisiał piękny, kryształowy żyrandol.
- Chodź. - krzyknął chłopak i machnął do mnie ręką. Podeszłam do niego. - Co chcesz zjeść ? - zapytał
- Hmmm....co ? - zapytał i spojrzałam na stół - Ahhh...nie wiem, wybierz coś, wszystko mi jedno.
- Okej. Lubię dobre żarcie, a w tej szkole jest go mnóstwo. - powiedział i nałożył sobie jakieś kanapki, mi oczywiście też.
- Facet adept, facet człowiek, facet wampir, nic się nie różnicie. - powiedziałam, kiedy siadałam na przeciwko niego przy stole. Zaśmiał się, podał mi kanapki i nalał czerwonego płynu do kieliszka. - Czy to krew ?
- Nie. - powiedział - To wino. Ahhh...no tak, zapomniałem wspomnieć, że wampiry i adepci nigdy się nie upijają. Chyba, że bardzo chcą, więc piją krew.
- Bleee... - powiedziałam i zrobiłam odruch wymiotny. - Hej, nie powiedziałeś nawet jak masz na imię.
- Jestem Eric. - powiedział, uśmiechnął się i wziął gryza kanapki. Nagle do jadalni weszli różni ludzie, od roześmianych dziewczyn do ponuraków i takich różnych. Wszyscy zasiedli do stołów. Wzięłam gryza kanapki i popiłam winem. Oficjalnie wolałam piwo, ale wino było też okej. Nagle zadzwonił telefon, schyliłam się, żeby wziąść do z torebki, która leżał pod stołem.
- Sorrki. - rzuciłam i odebrałam.
- Sorry stary za spóźnienie, ale Kentai się przyczepiła. - powiedział znajomy głos
- Tak, sorki. - powiedział inny znajomy głos.
- Spoko. - odpowiedział Eric
Rozłączyłam się i spojrzałam znad stołu.
- Sławek ? Damien ? - zapytałam
- Sara ? - zapytali przestraszeni, widząc mój wyraz twarzy.
- Wychodzę. - powiedziałam, wzięłam torebkę i wyszłam z jadalni. Przeszłam kawałek i usłyszałam za sobą krzyki.
- Sara, zaczekaj !
- Spadaj ! Mam was dosyć ! - krzyknęłam i zaczęłam biec i wpadłam na jakąś dziewczynę. Miała długie blond loki i szkarłatne oczy. Upadłyśmy razem na podłogę.
- Przepraszam. - powiedziała
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam, wstałam i pomogłam się jej podnieść - To ja przepraszam, powinnam być ostrożniejsza.
- Spoko. - powiedziała i uśmiechnęła się wesoło - Jestem Kentai, a ty ?
- Sara, miło mi cię poznać Kentai. - powiedziałam i odwzajemniłam jej uśmiech
- Kentai, chce pogadać z Sarą. - powiedział Sławek, dobiegając do mnie.
Odwróciłam się do niego, miał ten sam księżyc co ja, zresztą wszyscy mieli takie księżyce i ozdoby wokoło twarzy
- Spadaj, nie mam ochoty gadać z tobą. - powiedziałam i zrobiłam wściekłą minę.
- Nie dziwię się. - wtrąciła Kentai
- Idziemy Kentai ? - zapytał z uśmiechem
- Pewnie. - powiedziała z radością i poszłyśmy w stronę stołówki. Trafiłam na wychodzącego Damiena i Erica. Po prostu ich ominęła i weszłam z Kentai do jadalni. Poszła po kanapki, a do mnie podeszła brunetka, z krótkimi włosami z szarymi oczami.
- Hej, jesteś nowa ? - zapytała
- Tak. - odpowiedziałam
- Jestem Nina. - powiedziała i uśmiechnęła się - Przyjaźnię się z Kentai i tą męską częścią, którą mijaliście na korytarzu.
- Jestem Sara. - odpowiedziałam - Ja też tak jakby przyjaźnię się z tą męską częścią.
- Słyszałam, że jesteś z Kentai w pokoju. - powiedziała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Naprawdę ? - zapytałam
- Tak. - powiedziała Kentai, która wróciła z butelką wina i stosem kanapek - Chodźcie zjemy, a potem, pójdziemy na jakiś film.
Wyszłyśmy z jadalni i usiadłyśmy na ławce przy fontannie. Jadłyśmy kanapki, piłyśmy wino, gadałyśmy i śmiałyśmy się, jak dobre koleżanki. Dziewczyny już zdały mi relację kto z kim chodzi, kto na kogo leci, kto się z kim związał i kto jest zajebisty, a kto nie i trzeba się najlepiej od niego trzymać z daleka. Po obfitym obiedzie ( no bo to dla nich był obiad ) poszłyśmy do sali kinowej i obejrzałyśmy Piłę VI, która okazał się totalnym badziewiem. Potem rozeszłyśmy się do pokojów. Oczywiście ja byłam w pokoju z Kentai, a Nina była z też miłą Niki.
Pokój był świetny i bardzo duży. Miał dwa duże łóżka, dwie szafy, duże okno, piękną, ciemną zasłonę, dużą łazienkę i komputer. Łóżko Kentai było na przeciwko mojego, po lekkim skosie. Poszłam się wykąpać, kiedy wróciłam, Kentai leżała już w łóżku.
Podeszłam na paluszkach do łóżka i położyłam się wygodnie.
- Ja nie śpię. - powiedziała Kentai, podciągając się na rękach.
- Muszę się ciebie o coś ważnego wypytać. - powiedziałam
- Chodzi o Sławka i Damiena ? - zapytała
- Skąd wiesz ? - zapytałam
- Kobieca intuicja. Więc co chcesz wiedzieć ? - zapytała
- Od jak dawna tu są i na jakim formatowaniu ? - zapytałam zaciekawiona
- Sławek jest na trzecim formatowaniu, a Damien jest na czwartym formatowaniu. Damien jest tu dwa lata, a Sławek dopiero niecały rok. - powiedziała
- A ty ?
- Jestem na trzecim formatowaniu i będę chodzić z tobą do klasy.
- Macie jakiegoś opiekuna ? - zapytała
- Tak, Wyższą Kapłankę. - powiedziała - Ona jest twoją rodziną ?
- Tak, to moja babcia. - powiedziała
- Fajnie. - odpowiedziała i ziewnęła. - Czas na nas, już prawie świeci słońce.
- Zasłonie okno. - powiedziałam i wstałam z łóżka. Szybko zasunęłam okno zasłoną i położyłam się z powrotem w łóżku.
- Dzięki miśku. - powiedziała i położyła się pod kołdrę - Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i chwilę potem już spałam.
----------------------------------
Dużo nowych postaci i różne dziwne rzeczy. Coraz więcej będzie tych nowości i zaskoczeń : ]].
Pozdrawiam i całuję :**.
/Ness

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz :*.
/Ness