poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 85.

Moje nogi biegły coraz głębiej w las, prowadząc mnie w nieznane. W moich uszach szumiał tylko krzyk ze snu. Biegnąc rozglądałam się panicznie po ciemnych zakamarkach, które zapewne skrywały tajemnice. Wypatrywałam jakiś kształtów w cieniach. Ale nic, kompletna pustka i ciemność. Moje ciało było na skraju upadku, kiedy niespodziewanie stanęłam jak wryta. Dobiegłam na polanę. Polanę, która przypomniała mi pewien obraz. Deszcz... - pomyślałam. W mojej głowie zadźwięczał dzwonek ostrzegawczy. - Sara, coś jest nie tak. - podpowiadała mi dusza. Rozejrzałam się po polanie i dostrzegłam osobę. A raczej mężczyznę, który klęczał. Był bez koszuli, miał mokre włosy i ciało, jego głowa była schylona i nie patrzył na mnie. Moje serce zabiło mocniej, ale zaczęłam powoli do niego podchodzić. Nie zważałam na chłód, który ogarnął moje ciało, szłam bez żadnych przeszkód. Byłam już blisko kiedy ów mężczyzna spojrzał na mnie swoimi czarnymi oczami. Stanęłam jak wryta, a moje ciało zadrżało. Czułam się jakby ktoś ponownie rozdzielił moją duszę na milion kawałeczków. Moje wspomnienia wróciły. Wspomnienia....
- Wróciłaś po mnie. - powiedział mężczyzna
- Nie to.... - dukałam - Przecież ty....ale jak ? - wydukałam wreszcie
Mężczyzna wstał a zza jego pleców wyłoniły się czarne skrzydła. Już miałam pewność, że przystąpi do ataku, ale (ku mojemu zaskoczeniu) on zrobił coś innego. Podszedł do mnie, mocno mnie przytulił i zaczął płakać. Nie wiedziałam co mam zrobić. Moje uczucia mieszały się jak koktajl mołotowa ( taki wybuchowy ).
- Muszę ci coś powiedzieć Saro. - powiedział po krótkiej chwili i odsunął się ode mnie
- Nie ! - wrzasnęłam nagle - Zabiłeś Sławka ! Nigdy ci tego nie daruję ! Zabiłeś go potworze !
- Sara ! - krzyknął na mnie Kalona
- Żywioły, wzywam was. - powiedziałam i zamknęłam oczy. Szybkim ruchem podniosłam rękę do góry, a żywioły spłynęły na mnie z kroplami deszczu, przenikając przez każdą komórkę mojego ciała, która drżała od energii i nienawiści. - Jesteś trupem ! - wrzasnęłam na niego. - Powietrze rób swoje. - wyszeptałam. Powietrze zawirowało wokoło mnie i przeniknęło do moich rąk. Odchyliłam głowę do tyłu i pozwoliłam magii działać. Powietrze wypłynęło z moich rąk i rzuciło się wprost na Kalonę, który zawirował w górze i z hukiem upadł na ziemię. - Ogniu do roboty. - powiedziałam. Ciepła fala energii spłynęła do rąk, a potem jak wściekłe zwierze rzuciła się na Kalonę, który leżał na ziemi i zwijał się z bólu. - Wodo, bądź łaskawa. - powiedziałam. Bryza opuściła moje ciało i przypuściła atak na Kalonę. - Twoja kolej ziemio. - wyszeptałam. Tak jak wcześniejsze żywioły, ziemia usiłowała zniszczyć Kalonę, który wydawał się odporny, ale tylko na kilka chwil. - Taki z ciebie nieśmiertelny ?! - zadrwiłam i podeszłam do niego. Spojrzałam na jego pogruchotane ciało. Nie miałam litości. - Masz jeszcze jakieś ostatnie życzenie ? - zapytałam. Kalona wypluł krew z buzi i próbował coś powiedzieć.

*Dean w tym samym czasie*
Siedziałem sobie w pokoju. Nie wiadomo dlaczego, znowu pomyślałem o niej. Nie wiedziałem dlaczego, jaki był tego powód. To przyszło od tak, od niechcenia. Podszedłem do okna i spojrzałem przez szybę. Deszcz lał cały dzień. Zbliżała się godzina 22:00, a ja musiałem zacząć coś robić, bo bym oszalał. Wyszedłem więc z pokoju i skierowałem się na dół. Schodząc po schodach poczułem dziwne uczucie, które skręciło mnie z bólu. Jednak po chwili przestało mnie boleć, więc mogłem iść dalej. Postawiłem nogę na kolejny schodek, kiedy ból znowu uderzył w moje ciało.
- Czego chcesz ?! - krzyknąłem w pusta przestrzeń domu, upadając na kolana. Ból nie minął jednak jak za pierwszym razem, ale dało się go jeszcze wytrzymać. Podniosłem się więc z kolan i zszedłem na dół, trzymając się ramy. Na kolejną falę bólu nie trzeba było czekać za długo. Ten ból był o wiele silniejszy i głębszy. Upadłem przed schodami na podłogę. Poczułem jak coś miażdży mi płuca. Z moich ust poleciała krew.

*Dax, w tym samy czasie*
Robiłam już kolejną rundkę po mieście, zastanawiając się czy mam go dziś odwiedzić. Moja dusza była na wielkie i niepodważalne TAK, ale moje serce i mózg krzyczały NIE ! I weź tu człowieku zrozum swoje wnętrze. - pomyślałam ironicznie. Skręciłam na parking przed Cafe Bistro i wyszłam ze samochodu. Pogoda była beznadziejna. Non stop padało. Zamknęłam samochód i pobiegłam do kawiarni. Podeszłam do baru.
- W czym mogę pomóc ? - zapytał, miły, młody chłopak
- Poproszę latte z bitą śmietaną i podwójną dawką kofeiny. - powiedziałam - A wiesz co, daj mi dwa razy na wynos.
- Już się robi. - powiedział z uśmiechem chłopak i zabrał się do robienia kawy. Po kilku minutach podał mi ładnie zapakowaną kawę i małe zawiniątko.
- A co to ? - zapytałam ze zdziwieniem
- Na poprawę humoru. - powiedział chłopak
- Dzięki, ile płacę ?
- Powiedzmy, że na koszt firmy. - powiedział z uśmiechem chłopak
- Naprawdę ? - zadziwiłam się - Dzięki. - powiedziałam. Wyjęłam jednak z kieszeni 20$ i położyłam je na barze - Napiwek dla ciebie. I wiszę ci kawę.
- Dziękuję i polecam się na przyszłość. - powiedział chłopak
Zabrałam kawę i podarunek od chłopaka i wyszłam z kawiarni. Pobiegłam do samochodu i usiadłam wygodnie w fotelu. Położyłam kawę na siedzeniu obok i zapięłam pas. Odpaliłam silnik i ruszyłam w drogę.
Przejechałam przez kolejne światła, które na moje szczęście, znów były zielone i jechałam dalej. W mojej głowie zaczęło szumieć. Wiedziałam, że coś robi się nie tak. Włączyłam "awaryjki" i zjechałam na pobocze. Oczy zaczęły zachodzić mi mgłą i wiedziałam, że będę słyszała czyjeś myśli. Skupiłam się na bełkocie, który miałam w głowie:....a jeśli umrę ? W jedyny sposób, byłoby to wybawienie z tego świata. A ona ? - Co za ona ? - pomyślałam i rozproszyłam się na chwilę, ale zaraz wróciłam do słów słyszanych w głowie - ...przecież jest ważna. I dlaczego myślę teraz o niej ? Umieram... - Seans się urwał, a ja wróciłam do rzeczywistości. Wyłączyłam światła awaryjne i ruszyłam z piskiem opon. Musiałam go uratować.

*Sara*
- Och jaka szkoda. - zaśmiałam się i ponownie spojrzałam na jego twarz. Jego czarne oczy zalane były łzami, które mieszały się z krwią. - Życie za życie, gnoju ! - wrzasnęłam i już chciałam uderzyć, kiedy Kalona zerwał się na równe nogi i złapał mnie mocno za nadgarstek.
---------------------------
Następny rozdział za chwilkę :)).
Zapraszam na inne blogi:


oraz bloga nowo odkrytej bloggerki Viki :]


+ Pojawi się nowa ankieta o blogach, a ankieta o bohaterach zostaje usunięta, ze względu braku głosów. Do ankiety proszę zgłaszać swoje blogi o różnej tematyce, max 20 blogów. Oczywiście jest to w jakimś sensie reklama :)). Więc, myślę, że mój pomysł się spodoba. Jeśli chcecie być w ankiecie, napiszcie swój adres bloga na loooney.girl@gmail.com lub zostawcie link w komentarzu.

Pierwszy blog w ankiecie to oczywiście
http://lenawchmurach.blogspot.com
O potwierdzenie czekam na poczcie lub w komie.
No to tyle z ogłoszeń.
Bay :**.

2 komentarze:

  1. Hmmm... Szkoda że wcześniej nie znałam tego bloga , bo raczej 84 rozdziałów nie przeczytam naraz :(
    A po tym rozdziale jeszcze bardziej tego żałuję bo jest zaczepisty! Taki realny ... :)

    Thx za reklame. Jakbym miała dużo wejść jak ty to też bym cie zareklamowała ale dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejj świetnieee;*;* Ja się zgłaszam, bo dopiero zaczynam prowadzić bloga. Tu link: magia-jest-wszedzie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :*.
/Ness