piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 77.

Moje podobizny zaczęły wychodzić zza drzew.
- Co...co jest ? - zaczęłam drżeć. Moja kopia, z wykształconymi mięśniami i siłą, weszła we mnie i wróciła mi siła. Miła kopia mnie ubrana w sukieneczkę z dzieciństwa i w kucykach wchłonęła się we mnie i wrócił mi humor.
- Sławek, co się dzieje ? - zapytałam go kiedy zauważyłam moją ostatnią podobiznę. Dziewczyna była ubrana jak ja, miała jednak moje znaki od Nyks i moje dary, które owijały jej ciało.
- Wracasz do domu. - powiedział
- Chciałam zostać z tobą. - powiedziałam i wstałam spod drzewa, lekceważąc moją kopię.
- Nie możesz. - powiedział - Musisz żyć.
- Sławek. - powiedziałam zła
- Nie ! - wrzasnął - Wracasz do żywych Sara ! Nie chcę cię tu ! - krzyknął głośniej
W moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie chcesz mnie, dobrze. - powiedziałam i odwróciłam się do mojej kopi, która uśmiechnęła się szeroko - Wracamy.
- Sara przepraszam. - powiedział Sławek i odszedł. Moja kopia wchłonęła się we mnie bez trudu, a ja zemdlałam.

*Gabriel*
- To na pewno pomoże ? - zapytałem dla pewności
- To zależy od niej. - powiedziała Sylvia
- Musi wrócić. - powiedziałem cicho i pogłaskałem Sarę po policzku. Była tak słaba, tak bezbronna, była...martwa. W pokoju zaczęło robić się coraz cieplej i cieplej.
- Nina, możesz przestać podkręcać tu temperaturę ? - zapytałem
- Tylko, że ja nic nie robię. - powiedziała Nina
Spojrzałem na Sarę. Jej ciało "promieniowało" ciepłą falą, która wnikała w innych i rozgrzewała pokój. Coś zaczęło się dziać. Sara przybrała rumiany kolor, a jej znaki zaczęły wracać. Ucieszyłem się jak dziecko, ale byłem też przerażony. W pokoju robiło się coraz goręcej. W końcu powietrze przeciął długi i głośny wdech, a pokój rozjaśniał. Zamknąłem oczy. Trwało to może kilka sekund. Kiedy wszystko zniknęło spojrzałem na Sarę, która siedziała już i wpatrywała się nieprzytomnie w pokój.

*Sara*
Otrzeźwiłam się i popatrzyłam na moich znajomych. Do mojej głowy dobiegł czyjś głos.
- Sara przepraszam....
Rozpłakałam się na te słowa.
- Boże, kochanie, ty żyjesz. - powiedział Gabriel i mocno mnie przytulił - Nie płacz już.
- Gabriel. - powiedziałam, ale Gabriel nie zareagował
- Ty żyjesz... - powtarzał
- Gabriel do cholery ! - krzyknęłam - Zostaw mnie ! Nie chcę już tobą być ! - wrzasnęłam głośno. Echo mojego głosu rozbrzmiało po pokoju.
- Sara, co ty bredzisz ? - zapytał Gabriel
- Zostawcie mnie w spokoju, nie chcę nikogo widzieć ! - krzyknęłam i wstałam z łóżka - A zwłaszcza ciebie Gabriel ! - wrzasnęłam przez łzy i wybiegłam z pokoju. Wsiadłam w samochód mojej babci, który stał na parkingu i ruszyłam ze szkoły. Jechałam przed siebie myśląc....o niczym nie myśląc. Chciałam wrócić do normalnego życia. Chciałam być człowiekiem, zmagać się z trudami własnego życia, mieć normalnego chłopaka, mieć przyjaciół i po prostu żyć. Moja głowa pękała od wrażeń. Miałam dość życia w tym świecie. Bez Sławka nie było sensu...Skręciłam w uliczkę i zamknęłam samochód. Założyłam kaptur czarnej bluzy na głowę i poszłam w stronę parku. Usiadłam na ławeczce i zaczęłam płakać. Płakałam przez dobre 30 minut, kiedy ktoś poklepał mnie po plecach. Podniosłam wzrok. Przede mną stała Dax.
- Cześć. - powiedziała z uśmiechem. Rzuciłam się jej na szyję z wielkim płaczem. - Już, csiiii, nie płacz.
- Sławek. - powiedziałam
- Co ze Sławkiem ? - zapytała Dax i usiadłyśmy na ławkę
- On...on nie żyje. - wydukałam
- O matko. - powiedziała Dax - A co z innymi ?
- Wszyscy okej. - powiedziałam ze łzami.
- Co z czerwonymi ? - zapytała Dax
- Skąd o nich wiesz ? - zapytałam
- Daniel mnie odwiedził. - powiedziała - Co z nimi ?
- Złych czerwonych nie ma od dawna, po prostu zniknęli, a dobrzy czerwoni są z.... - zacięłam się - chyba z Gabrielem.
- Dobra. - powiedziała Dax - Zrobiłaś coś czego teraz żałujesz ?
- Skąd wiesz ? - zapytałam
- Jestem twoją siostrą, ja wiem wszystko. - powiedziała Dax - To coś z Gabem, prawda ?
- Tak. - powiedziałam - Zerwałam z nim.
- Coś ty zrobiła. - powiedziała Dax
- Jestem totalną idiotką. - powiedziałam i otarłam łzy
- Jesteś. - powiedziała Dax i zachichotała
- Ale mi pocieszenie. - powiedziałam, ale po chwili zaczęłam cicho chichotać - Musze go przeprosić.
- Ja ci radzę zrobić coś extra dla niego. - powiedziała Dax
- Masz rację. - powiedziałam - Muszę się zbierać i jak najszybciej to zrobić.
- Tak. - powiedziała Dax - Cycki do przodu i jedziesz siostro.
- Jo. - powiedziałam z uśmiechem i wstałam z ławki. Dax odprowadziła mnie pod samochód.
- Skąd ty w ogóle wiedziałaś, że tu jestem ? - zapytałam
- Mam swoje źródła. - powiedziała Dax z uśmiechem i pocałowała mnie w czoło - Pa krejzolu.
- Pa. - odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam silnik i ruszyłam do Domu Nocy.

*Dax*
Wybrałam się w drogę powrotną do domu. Minęłam już park i weszłam w stary las. Od lat nikt tam nie mieszkał, nie zaglądał ni tam tędy nie przejeżdżał. Szłam sobie chodnikiem, z którego wyrastały kępki trawy, kiedy usłyszałam szelest. Obróciłam się dookoła i nic nie zauważyłam. Więc szłam dalej. Po chwili szelest się powtórzył. Przeraziłam się, ale nie zwracałam na to uwagi. Po trzecim razie, ktoś głośno zawołał.
- Pomocy !

1 komentarz:

Dzięki za komentarz :*.
/Ness