Wstałam z okropnym bólem głowy. Czułam się pusta. Na myśl o Sławku robiło mi się nie dobrze. Co za skurwiel, nie zasługuje na ciebie. - pocieszałam się. Nie chciałam o nim myśleć. Wyszłam z łóżka i poczłapałam pod prysznic. Zeszłam na dół zawinięta w ręcznik. Nikogo nie było. Hmmm...dziwne - powiedziałam, rozglądając się po pokojach. Musiałam się ubrać, przecież nie będę chodziła zwinięta w ręcznik. Weszłam do pokoju, ubrałam siwą o 3 numery za dużą bluzę ( hehe, taki Gangsa Ship ), czarne rurki i moje ulubione różowe kapcie króliczki. Dostałam je pod choinkę od mojego ojca, który nie żyje od 3 lat. Ale koniec ze smutami. Zeszłam do kuchni i zaczęłam pochłaniać płatki. Byłam strasznie głodna, dopiero po 3 porcjach najadłam się. Niech pójdzie w cycki. - pomyślałam i zaczęłam się śmiać. Ale mój dobry humor szybko się skończył, nie miałam co robić, więc jak przystało normalnej osobie, zaczęłam oglądać kreskówki. A kto nie ogląda xD ?! Około 12:00 przyjechali moi znajomi z wielkimi torbami. Pewnie byli po zakupy. - pomyślałam. Leżałam na kanapie i oglądałam właśnie "Johnego Bravo" ( hehehe, taak, takie ze mnie dziecko, a co :D ). Podeszła do mnie Dax.
- Nic ci nie jest ? - zapytała
- Nie, a czemu ma mi coś być ? - zapytałam, oczywiście musiałam skłamać.
- To okej. Przepraszam, że cię zostawiliśmy. - powiedziała. - Muszę iść im pomóc.
- Okej. - powiedziałam. Dax zniknęła w kuchni.
- Hej, S ! Mam coś dla ciebie. - powiedział Gabriel, podchodząc do mnie z dość sporym kartonikem
- A co to ? - zapytałam, podciągając się na rękach
- Na pewno poprawi ci humor. - powiedział, szeroko się uśmiechając.
Otworzyłam pudełko. Na prawdę miał rację, poprawi mi to humor. W pudełku było ciasto czekoladowe.
- O boże ! Dziękuję ! - powiedziałam, rzuciłam mu się na szyje i mocno pocałowałam
- Yyyy....przepraszam - szybko się ogarnęłam
- Nic nie szkodzi. - powiedział - Jestem nawet za. - zaczęliśmy się całować. Nie byłam jeszcze gotowa na nowy związek. Jego uciecha nie trwała zbyt długo. Odsunęłam się kawałek, ale byłam blisko.
- Co się stało ? - zapytał zaskoczony - Nie podobało ci się ? - zapytał z podłym uśmieszkiem
- Podobało, ale...nie jestem gotowa. - powiedziałam ze smutkiem
- Dobrze. Rozumiem cię. - powiedział Gabriel, spuszczając głowę
- Ale nie załamuj się. - powiedziałam, całując go w policzek
- Dzięki. - pocałował mnie w policzek i poszedł do kuchni
- Aha. - zaczęłam - Kochany jesteś. Dziękuję za prezent. - krzyknęłam, wstając z kanapy
- Spoko, S. Zawsze do usług. - krzyknął Gabriel z kuchni
- Okej. - krzyknęłam wchodząc po schodach
Poszłam do pokoju, zabrałam mój "Art book" ( taka książka, a raczej segregator z własnymi rysunkami) i weszłam na altanę do ogrodu i zaczęłam szkicować PSY ( hehe, na dole bd rysunek ). Po kilku godzinach, zaczęło się ściemniać, więc poszłam do domu. Strasznie chciało mi się pić. Zajrzałam do lodówki. Oczywiście ! - powiedziałam ze złością - Nikt mi kurwa nie kupił soku pomarańczowego.
Postanowiłam iść do sklepu i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Zajrzałam do salonu, wszyscy oglądali jakiś film.
- Ej, ludzie. Idę do sklepu po sok, bo nikt mi go nie kupił. - powiedziałam oburzona
- Idę z tobą - oświadczył Gabriel
- Nie. Do sklepu jest jakieś 500 m. Pójdę sama. - powiedziałam
- Nie ma mowy. - zaprotestował
- Spokojnie. Wilki mnie nie zjedzą. Potrafię się bronić. - powiedziałam
- Dobrze, ale bądź ostrożna. Nie darował bym sobie gdyby coś ci się stało. - powiedział
- Okej. Nie będę gadać z obcymi. - roześmiałam się i puściłam mu oczko
- No to się rozumiemy. - powiedział, śmiejąc się z innymi
- Oczywiście ! - powiedziałam i zasalutowałam, śmiejąc się
Wyszłam z salonu, ubrałam się i krzyknęłam jeszcze wychodząc:
- To ja spadam.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam po podjeździe, na wąską dróżkę. Szłam sama, latarnie gdzie nie gdzie oświetlały dróżkę. Nikogo nie było. Trochę się bałam, ale nie byłam, aż takim cykorem, żeby uciekać z krzykiem czy coś. Czułam, że ktoś mnie śledzi, ale myślałam, że to tylko moja wyobraźnia, nie wiedziałam wtedy jak bardzo się mylę. Poczułam mocny uścisk na ręce, za raczej na nadgarstku, próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało. Gwałtownie się odwróciłam i zaczęłam płakać. Już wiedziałam kto mnie złapał, to był Sławek.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ludzie! Nie wiem czy nadal to pisać czy to ma sens. Napiszę następny rozdział jak będą 3 komy.
I rysuneczek PSY. Nie jestem zbyt dobra w rysowaniu, ale liczą się chęci :)).
hihi no co ty 3 komy.. skąd to znam.. XD
OdpowiedzUsuńCześć ;D
OdpowiedzUsuńznalazłam tego bloga poprzez Twoj komentarz na moim ( drunkalcoholic.blogspot.com/ ) . Mówisz, że nie wiesz czy to pisać, a sprawia ci to przyjemność? Jeśli tak to pisz, nie zastanawiaj się nad tym co myślą inni. Co do rysunku, bardzo ładny.
Zapraszam do mnie : drunkalcoholic.blogspot.com/
I trzymam kciuki, za rozwój bloga! ;)
Dziękuję i na pewno będę częstym gościem na twoim blogu.
UsuńDzięki za koma :*.
Blog fajny
OdpowiedzUsuńMówiłam już że lubię
I współczuję :(
świetneee:D piisz dalej i Bartek chce, zeby więcej razy się tu pokazywał (zmusił mnie żebyym to napisała :D)
OdpowiedzUsuń