piątek, 29 marca 2013
Rozdział 75.
*Eric*
Dom Nocy wyglądał strasznie. Wszyscy adepci zachowywali się dziwnie, a do tego czerwoni byli po stronie Kalony. Wszystko stanęło na głowie. Babcia Sary zniknęła, a nauczyciele nie wychodzili z akademika. Nikt nie mógł opuścić Domu Nocy, ani do niego wejść. Nikt nie dawał znaku życia z Rady. Został tylko strach. Miałem nadzieję, że wszystko wróci do normy kiedy wróci Sara. Tylko kiedy to miało nastąpić ?
*Sara*
Po kilku dniach dyskusji, zdecydowałam, że wrócimy do Domu Nocy. Gabriel i Sławek byli przeciwni tej decyzji, ale musiałam w końcu stawić czoło nieśmiertelnemu.
- Macie jakiś problem ? - zapytałam zła
- Jesteś durna. - powiedział Sławek, kiedy szliśmy do wyjścia z tuneli
- Chcesz tu siedzieć cały czas i podkulać ogon, a w Domu Nocy Bóg wie co się dzieję ?! - wrzasnęłam na niego
- To jest niebezpieczne ! - wrzasnął Sławek
- Przestańcie się kłócić do cholery ! - wrzasnęła Kentai
- Nastrójmy się na walkę. - powiedziała Nina
- Masz rację. - powiedziałam
- Kochanie on jest naprawdę niebezpieczny. - powiedział Gabriel, który już wyzdrowiał, ale na jego piersi pozostała blizna.
- Bogini jest z nami. - powiedziałam i złapałam go za rękę.
- Bogini może nas wesprzeć, ale nie pomoże nam w walce z Kaloną. - powiedział Sławek
- Mamy żywioły. - powiedziałam
- To za mało na tego bydlaka. - powiedział Gabriel - On jest nieśmiertelny.
- Dobrze wiem, że będzie trudno, ale sobie poradzimy. - powiedziałam. Już mieliśmy wychodzić, kiedy ktoś zastąpił nam drogę.
- Czego tu szukacie ? - syknął męski głos
- Daniel ? - zapytałam
- Sara. - zdziwił się głos i wyszedł z cienia. Rzeczywiście, był to Daniel, a za nim jakaś dziewczyna.
- Co do cholery ? - zapytałam - Jesteście czerwonymi ?
- Jak widać. - powiedział Daniel
- Oni mogą być po stronie Kalony. - uprzedziła mnie Kentai
- Spokojnie, my jesteśmy raczej z tych dobrych. - powiedział Daniel z uśmiechem - Ale Darek już nie. - jego oczy posmutniały
- Wiemy o tym. - powiedziałam - Chciał zabić Gabriela, a raczej go trochę poharatać i wypuścić Kalonę.
- Przepraszam was, ale nie wiem co się z nim stało. - powiedział Daniel z smutną miną
- Spokojnie Daniel. - powiedziałam i poklepałam go po ramieniu. - Co wy tu robicie ?
- Wyczuliśmy was i przyszliśmy tu. - powiedziała dziewczyna
- Miło mi, jestem Sara. - powiedziałam i wyciągnęłam do dziewczyny rękę
- Mi również, jestem Karishma. - powiedziała dziewczyna i uścisnęła mi rękę.
- Idziecie z nami ? - zapytała Nina
- Jesteśmy jeszcze słabi, ale możemy wam w czymś pomóc. - powiedział Daniel
- Każda moc się przyda. - powiedziałam z uśmiechem
- Chodźmy. - powiedział Gabriel. Wyszliśmy z tunelów i ruszyliśmy w stronę Domu Nocy. Weszliśmy do środka. Zrobiliśmy kilka kroków na dziedzińcu, w powietrzu zabrzmiał trzepot skrzydeł, a przed nami wylądował Kalona, a przy nim znalazł się tajemniczy upadły. Upadły uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Kalona podszedł bliżej nas i lekko się ukłonił. Był ubrany jak upadły, ale był wyższy o dwie głowy od niego, a jego skrzydła były dużo czarniejsze i większe.
- Witam was. - powiedział mocnym głosem
- Nie przyszliśmy tu żeby gawędzić. - powiedziałam zła. Twarz upadłego zmieniła wygląd, a on zasyczał niebezpiecznie. Gabriel złapał mnie mocniej za rękę i przybrał postawę obronną. Kalona uniósł prawą rękę, a upadły zmienił wyraz twarzy i przestał syczeć.
- Saro chciałbym z tobą porozmawiać. - powiedział Kalona spokojnie
- Nie pozwolę na to. - powiedział Gabriel
- Saro ? - zapytał i wyciągnął do mnie dłoń
Ruszyłam w jego stronę, bo nie wyglądało na to żeby miał mi coś zrobić. Gabriel złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się do niego i spojrzałam na jego twarz. Gabriel pokiwał głową.
- Nic mi się nie stanie. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek - Nie martw się.
Podeszłam do Kalony. Zaczęliśmy iść w stronę sali rekreacyjnej.
- Jeśli moich znajomych zaatakuje to ptasie coś, to nie zawaham się go zabić. - powiedziałam do niego.
Kalona się uśmiechnął.
- Mam ci coś ważnego do powiedzenia Saro Redbird. - powiedział Kalona
Nagle przed nami zlądował upadły z szerokim uśmiechem.
- Dean, przyprowadź proszę naszego czerwonego adepta. - powiedział Kalona
- Oczywiście. - powiedział skrzeczącym głosem i odleciał.
A więc Dean, hmmmm...całkiem inaczej mówił jak był w moim śnie i mnie ostatnio poturbował. - powiedziałam w myślach
Weszliśmy do sali rekreacyjnej, gdzie był Eric i Colle.
- Sara, co ty tu robisz ? - zdziwił się Colle
- A wy... - przerwałam nagle, bo Dean wszedł do sali ze związanym Darkiem - Co do cholery ?!
- Uciekaj stąd ! - krzyknął Darek i zwinął się z bólu bo dostał potężny cios od Deana
- Zostaw go ! - krzyknęłam
- Dean. - powiedział Kalona
- Co z ciebie za potwór ! - krzyknęłam ze zdenerwowaniem na Deana
- Saro, proszę uspokój się. - powiedział Kalona
- Mówisz to do mnie ? - zapytałam go kpiącym głosem. - Spójrz na siebie ! Jesteś bezwartościowy !
- Przestań tak do niego mówić ! - wrzasnął Dean i rzucił Darka na kafelki
- Bo co mi zrobisz pojebańcu ? - zapytałam i zaśmiałam się
Dean ruszył we mnie. Zanim jednak dobiegł, Eric z potężną siłą wpadł na niego i obaj polecieli na ścianę. Kalona rozpostarł skrzydła i zaczął iść w moją stronę.
- Przykro mi, że nasze spotkanie zakończy się twoją śmiercią. - powiedział z uśmiechem
- Po moim trupie ! - krzyknął Sławek
- To da się załatwić. - powiedział Kalona z uśmiechem i skręcił kark Sławkowi
- Nie ! - wrzasnęłam i zaczęłam płakać.
*Gabriel*
Sara rzuciła wielką kulę ognia w ciało Kalony. Nieśmiertelny zatoczył się i upadł na kafelki z wielką siłą. Sara upadła na podłogę. Podbiegliśmy do niej....
*Sara*
Nie wiedziałam co się stało. Czułam się pusta, jakby ktoś wyrwał mi duszę i zostawił same ciało.
Po chwili zrozumiałam, że moja dusza rozpadła się na kawałki, a ja jestem martwa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne, woow straszne...hehe ejj pamiętasz miałaś coś zrobić ze mną i Deaneem;d;d
OdpowiedzUsuńHehe, wiem o tym, ale to później, tak w 77, albo 78 :**.
OdpowiedzUsuń