- Co robisz ? - zapytałam z ciekawością
- Zapisałam dziś wiersz, ale nie wiem o co w nim chodzi. - powiedziała, trochę przestraszona Kentai
- Mogę go zobaczyć ? - zapytałam, siadając obok niej.
- Proszę - odpowiedziała i podała mi kartkę z wierszem. Nie wiedziałam, że Kentai ma takie piękne pismo. Zaczęłam czytać wiersz na głos:
Księżyc świeci na niebie
Prorocza noc
Nie świadomi niczego
Śmierć jest blisko, nadchodzi
Wszędzie krew i łzy
Wybrana w smutku po stracie, złość
Miłość silniejsza niż śmierć
Obietnica
- Wiesz może co to może znaczyć ? - zapytała Kentai
- Nie mam pojęcia, ale moja intuicja mówi, że to coś złego. - powiedziałam. Byłam przerażona, ktoś z nas miał niedługo zginąć ? - Nie martwmy się na zapas.
- Ale też nie możemy tego lekceważyć. - powiedziała Kentai
- Oczywiście. Skupmy się dziś na uroczystości. - powiedziałam
- Tak, mamy jeszcze 3 godziny, ale trzeba sprawdzić salę. - powiedziała Kentai
- Ubierzmy się i chodźmy to sprawdzić. - zachęciłam ją
- Dobra, tylko skoczę pod prysznic. - odpowiedziała
- Poczekam. - odpowiedziałam
Kentai poszła do łazienki, a ja ubrałam się w sukienkę, szpilki i usiadłam na łóżku.
Nie spostrzegłam nawet, a Kentai stała przede mną gotowa.
- Idziemy ? - zapytała z uśmiechem
- Tak. - odpowiedziałam i wyszłyśmy z akademika.
Po krótkiej drodze, weszłyśmy do sali rekreacyjnej gdzie krzątało się mnóstwo adeptów.
- Cześć dziewczyny. - powiedział Colle, który podszedł do mnie i Kentai
- No, cześć. - odpowiedziałyśmy
- Podoba się prezent ? - zapytałam z uśmiechem
- Pewnie. - odpowiedział
- Bardzo się cieszę. - odpowiedziałam
- Witam kapłanko. - powiedział jakiś chłopak podchodząc do nas
- Witaj Kail. - odpowiedziałam miło
- Czy dary dla Nyks położyć teraz ? - zapytał
- Tak. - odpowiedziałam - Czy stół z jedzeniem jest gotowy ?
- Oczywiście. - odpowiedział
- Dziękuję. - powiedziałam - Czy mógłbyś jeszcze coś dla mnie zrobić ?
- Oczywiście kapłanko. - odpowiedział
- Przynieś mi świece od żywiołów z kaplicy i mieszankę ziół lawendy.
- Świece są przygotowane, a po zioła lawendy zaraz pójdę. Kielich i stół dla Rady jest też przygotowany. - odpowiedział
- Dziękuję ci, to wszystko. - powiedziałam
- Miłego wieczoru kapłanko. - odpowiedział Kail - Bądź pozdrowiona.
- Bądź pozdrowiony Kailu. - odpowiedziałam, Kail skłonił się i odszedł.
- Wow. - powiedziała Kentai
- Co ? - zapytałam
- Jak ty poważnie wyglądałaś - odpowiedziała
- Yyyyy...dzięki, ale mam to uważać za komplement ? - zdezorientowałam się
- Oczywiście. - zachichotała
- Witaj kochanie. - powiedział Gabriel i pocałował mnie w policzek
- Hej. - odpowiedziałam i przytuliłam go. - Wszystko z tobą w porządku ?
- Tak, a czemu pytasz ? - zapytał.
- Strasznie wyglądasz. - odpowiedziałam. Naprawdę wyglądał strasznie. Miał podkrążone oczy i bladą twarz, a jego księżyc był bardzo intensywny na bladej skórze.
- Boli mnie głowa. - odpowiedział i przytulił się do mnie - Pięknie wyglądasz skarbie.
- Ty też wyglądasz niczego sobie. - odpowiedziałam z uśmiechem
- To dzięki mojej dziewczynie. - odpowiedział i pocałował mnie
- No ma gust. - powiedziałam i zachichotałam
- Kiedy to się zacznie ? - zapytał Damien, podchodząc do naszej grupki.
- Spokojnie kotku. - powiedziała Kentai - Jeszcze trochę czasu.
Do sali weszła Nina z Karolem, Sławkiem i Eric'em
- Witajcie. - powiedziała Nina
- Witajcie. - odpowiedziałam
- Długo jeszcze do obchodów ? - zapytał Sławek
- Nie denerwujcie się, jeszcze jakaś godzina. - odpowiedziałam
- Adepci już zaczynają się schodzić. - powiedział Karol
- Niedługo będziemy zaczynać, ale muszę jeszcze sprawdzić czy wszystko jest gotowe, ale dużo czasu mi to zajmie. - powiedziałam
- Pomożemy ci. - powiedziała Kentai z Damienem
- Dziękuje wam. - odpowiedziałam - Pójdę z Gabrielem sprawdzić czy wszystko gotowe do kręgu, dla Rady. Kentai i Damien, pójdziecie sprawdzić co z jedzeniem. Eric i Karol, pójdziecie sprawdzić co z muzyką. A ty Colle, pójdziesz z Niną i Sławkiem zebrać adeptów i moją babcie.
- Dobrze. - odpowiedzieli i rozeszli się. Ruszyłam z Gabrielem w stronę stołu dla Rady.
- Kochanie, wybrałaś Radę, prawda ? - zapytał Gabriel
- Oczywiście, że tak. - powiedziałam
- Wybrałaś nas, prawda ? - zapytał
- Nas, masz na myśli....
- Mnie, ciebie, Kentai, Ninę, Karola, Sławka, Erica, Colla i Damiena. - przerwał mi
- Skąd to wiesz ? - zapytałam zdziwiona
- Miałem takie przeczucie. - powiedział - Nie rozumiem, dlaczego wybrałaś mnie.
- Jesteś moim narzeczonym, kocham cię i musisz być w Radzie. - powiedziałam, sprawdzając, czy wszystko jest dobrze. - Wino, lawenda, owoce. - mówiłam na głos, wyliczając rzeczy przy stole. Adeptów było coraz więcej, a mojej babci, jeszcze nie było, czekałam tylko, kiedy przyjdzie. Musiała rozpocząć tą całą Uroczystość.
- Dobra, tu wszystko jest, chodźmy sprawdzić krąg. - powiedziałam i poszliśmy przed stół, gdzie stały rzeczy do kręgu w samym środku (kręgu). Kiedy doszliśmy do stolika z rzeczami, w sali rozbrzmiała muzyka. Słodka i powolna. Popatrzyłam na górę, gdzie stał Eric i Karol i uśmiechnęłam się. Odwdzięczyli się uśmiechami i wrócili do rozmowy z jakimś adeptem. Sprawdziłam czy wszystko jest na swoim miejscu i zaczęłam rozglądać się za przyjaciółmi.
- Wszystko gotowe ? - zapytała nagle babcia zza moich pleców
- Witaj Wyższa Kapłanko. - powiedziałam i lekko się ukłoniłam - Oczywiście, że wszystko gotowe.
- Tak się cieszę you-we-tsi-a-ge-you. - odpowiedziała z uśmiechem babcia. Miała bardzo piękną suknię, która była dopasowana do postury babci i jej pięknych oczu.
Babcia była piękna kobietą, nie była zwykłą babcią tylko kimś więcej. Była wampirem. Wyglądała bardzo młodo, nie miała zmarszczek, miała tylko siwe włosy, które były bardzo długie.
- Babciu, wybrałaś przewodniczących Cór i Synów Ciemności ? - zapytałam
- Oczywiście skarbie, o nic nie musisz się martwić. - powiedziała - Ogłoszę to zaraz na rozpoczęciu.
- Witaj Wyższa kapłanko. - powiedziała Nina i Kentai, które doszły do nas.
- Witajcie adepci. - odpowiedziała babcia
- Wszystko gotowe ? - zapytałam
- Tak. - odpowiedzieli. Do sali wchodzili już ostatni adepci, a nam zostały 2 minuty na zajęcie miejsc. Ustaliśmy w kręgu, a babcia przed nami. Wszyscy adepci stali już przed babcią i kręgiem, skupiając się na Wyższej Kapłance.
- Witajcie adepci. - powiedziała donośnym i uroczystym głosem babcia
- Witaj Wyższa Kapłanko. - odpowiedzieli zgodnie
- Witam was na otwarciu Cór i Synów Ciemności, stowarzyszenia naszych uczniów, którzy zostali wybrani przez Nyks do jej posługi. - powiedziała - Przewodniczącymi Cór i Synów Ciemności zostaje Sara Redbird i Karol Michaels. - powiedziała babcia. Byłam strasznie zaskoczona, że babcia wybrała mnie i Karola. Potajemnie uśmiechnęłam się do Karola, który był najwidoczniej przerażony. Odwróciłam głowę w stronę babci, która coś mówiła - ....Teraz przewodnicząca Cór Ciemności ogłosi skład Rady i utworzy krąg dla naszej bogini. - Babcia odeszła na bok. Muzyka zaczęła grać, a ja byłam strasznie zestresowana. Ale musiałam dać sobie radę z tym wszystkim, wzięłam głęboki wdech, rozluźniłam się i mówiłam.
- Witajcie adepci. - zaczęłam - To pierwsze spotkanie elitarne Cór i Synów Ciemności. Jako przewodnicząca ogłoszę skład Rady, która pomoże mi dokonywać wyborów i pomagać adeptom.
W skład Rady wchodzą: Sara Redbird, Kentai Kenoi, Nina Wolf, Eric Denro, Sławek Keno, Karol Michaels, Damien Detya, Colle Daniels oraz Gabriel Stark. - powiedziałam. - Po ogłoszeniu Rady utworzymy krąg dla naszej bogini. - wzięłam zapałki i podpaliłam lawendę. W ciągu kilku sekund całą salę wypełnił piękny zapach. Podeszłam do Karola, który trzymał białą świecę.
- Powietrze, które zabierasz nasze smutki, przybądź do naszego kręgu. - zapaliłam świecę i otoczył nas żywioł, który przeszedł na całą salę. Kilkoro uczniów westchnęło. Podeszłam do Kentai, która stał już z czerwoną świecą.
- Ogniu, który dajesz nam potrzebne ciepło, przybądź do naszego kręgu. - powiedziałam i zanim zdążyłam dotknąć zapałką knota od świeczki, zapłoną jasnym płomieniem i otoczyła nas ciepłem, rozchodząc się kolejno na adeptów. Następnie podeszłam do Niny.
- Wodo, która dajesz nam orzeźwienie, przybądź do naszego kręgu. - powiedziałam i zapaliłam świeczkę. Całą salę wypełnił cichutki szum wody i morska bryza. Podeszłam do Gabriela.
- Ziemio, która jesteś dla nas.... - przerwałam, bo zaczęło dziać się coś złego. Gabriel strasznie pobladł i plujną na mnie krwią. Upadł na podłogę, a z jego nosa, uszu i buzi zaczęła wypływać krew. Byłam przerażona, nie wiedziałam co się dzieje. Upadłam obok Gabriela trzymając go za ramiona. - Gabriel ! Gabriel ! - wrzeszczałam ze łzami w oczach.
- Sara, on umiera. - powiedziała Nina i chciała do mnie podejść
- Nie przerywajcie kręgu ! - wrzasnęłam - Dajcie mi ręczniki, szybko ! - krzyknęłam na jakiegoś adepta. - Gabriel, kochanie. - powiedziałam i położyłam jego głowę na moich kolanach, a moje łzy mieszały się z krwią Gabriela, która plamiła wszystko.
- Nie martw się skarbie. - mówił cicho - Będzie dobrze.
Jakiś adept rzucił mi ręcznik, a ja zaczęłam wycierać Gabriela.
- Nie możesz umrzeć. - powiedziałam - Nie możesz umrzeć. Nie dam sobie rady bez ciebie.
- Dasz sobie radę kochanie. - powiedział i wykasłał kolejną masę krwi - Wierzę w ciebie.
- Nie umieraj, obiecałeś, że nie umrzesz. - powiedziałam i przytuliłam się do niego, płacząc - Nie możesz, nie możesz. - powtarzałam
- Obiecałem i dotrzymam słowa. Wrócę po ciebie kochanie. - powiedział
- Nie. Zostań. - powiedziałam
- Pocałuj mnie. - powiedział i wypluł krew. Pochyliłam się nad jego twarzą i delikatnie przystawiłam swoje usta do jego ust. W mojej buzi eksplodował smak krwi, który był cudowny, ale nie myślałam teraz o nim tylko o Gabrielu. Odsunęłam się od Gabriela, całą we krwi i zapłakana.
- Kocham cię. - wyszeptał i osunął się bezwładnie na moich kolanach
- Nie ! - krzyknęłam - Gabriel ! Nie ! - zaczęłam głośno łkać na podłodze z ciałem mojej miłości na kolanach.
- Sara ! - podbiegł do mnie smutny Karol i wziął mnie od ciała Gabriela
- Zostaw mnie ! - krzyknęłam na niego i wyrwałam się do Gabriela
- On nie żyje ! - krzyknął na mnie Karol, złapał mnie i mocno przytulił. Dotarło to do mnie jak uderzenie młotkiem w głowę i szybka śmierć. Zaczęłam strasznie płakać i okładać go pięściami po klacie. Jednak i tak mnie nie puścił. Więc odpuściła i wtuliłam się w niego z płaczem.
- Robercie, weźmy tego adepta, szybko. - powiedziała babcia bardzo cicho
- Babciu. - wydukałam w płaczu
- Kochanie, będzie dla ciebie lepiej. - powiedziała babcia i przykryła ciało Gabriela - Żywioły odejdźcie.
Żywioły odeszły i została pusta cisza.
- Adepci, proszę się rozejść. - powiedziała babcia. Adepci posłusznie wyszli z sali i zostaliśmy tam tylko z babcia i resztą Rady.
- Kochanie. - powiedziała zapłakana Nina i przytuliła mnie i Kentai, która strasznie płakała. - Sara jesteś cała we krwi.
- Chodź z nami. - powiedziała Kentai i wzięła mnie pod rękę. Wyszłyśmy z sali, ledwo trzymałam się na nogach. Moja sukienka była przemoczona i ciężka, a włosy były mokre, tak jak twarz, ręce i nogi.
- Ja ją wezmę. - powiedział Colle i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie na łóżko i zdjął buty.
- Skarbie, będzie dobrze jak pójdziesz i się wykąpiesz. - powiedziała Nina, kiedy wydmuchiwała nos.
- Nie chcę. - wydukałam
- Proszę cię. - odpowiedziała Kentai - Przyniosę ci coś do jedzenia.
Zeszłam z łóżka, pozostawiając plamy na pościeli i weszłam do łazienki. Ściągnęłam sukienkę i zamoczyłam ją w misce wody, która od razu stała się czerwona. Dopiero wtedy spojrzałam w lusterko. Moja twarz wyglądała okropnie. Zaschnięte smugi od kredki, podkrążone oczy i krew, wszędzie była krew. Weszłam szybko pod prysznic i zaczęłam łkać. Krew z wodą spływała do odpływu, a moje ciało robiło się coraz czystsze. Kiedy woda stała się już czysta wyszłam spod prysznica Wytarłam się i wyszłam w nowej bieliźnie do pokoju. Colle siedział już przebrany na moim łóżku, które też było czyste, Nina i Kentai też były przebrane i siedziały na łóżku, przytulając się. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakiś dres i luźną koszulkę. Założyłam je i wdrapałam się do łóżka. Kentai i Nina usiadły przy mnie i podały mi kanapki i jakąś czerwona substancję w butelce, pomyślałam, że to wino i wzięłam butelkę. Upiłam łyk, a moje kubki smakowe zaczęły wariować. Poprawił mi się humor i samopoczucie, zanim nie przypomniałam sobie o Gabrielu.
- Co wy mi daliście ? - zapytałam smutna, ale już nie zmęczona
- Krew. - powiedziała Kentai - Widziałam co było jak pocałowałaś....wiedziałam, że ci zasmakowała i wykradłam trochę dla ciebie.
- Dziękuję ci. - odpowiedziałam i cmoknęłam ją w policzek.
- Zostanę z wami. - powiedział Colle. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - odpowiedziała Nina
- Przyszliśmy do was. - powiedział Sławek. Wszedł do pokoju razem z Damienem, Karolem i Ericem. Kentai się rozpłakała i wpadła w ramiona Damiena, który mocno ją przytulił i usiedli na łóżko Kentai, Tak jak Sławek.
- Nie chcemy żebyś dziś była sama. - powiedział Karol i usiadł obok mnie. Nina poszła do Sławka, a Eric z Collem usiedli na kanapie pod oknem.
- Dziękuję wam wszystkim za to. - powiedziałam - Nie wiem czy wszyscy z was lubili Gabriela, ale ja go kochałam. On was lubił i tolerował. Po prostu wam dziękuję. - wydukałam i zaczęłam szlochać. Karol mnie przytulił, a reszta posmutniała i spuściła głowy. Wypiłam resztę krwi z butelki i odłożyłam ją na szafkę obok łóżka. Wpełzłam głębiej pod kołdrę, przytuliłam się do Karola i zasnęłam ze smutkiem.
O mamuniu, ile ja straciłam! Kto by się spodziewał takich zwrotów akcji? No nic, tylko nadrabiać lekturę ;)
OdpowiedzUsuń