czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 73.

Przestraszyłam się, ale nie zwracałam zbytnio uwagi na to i pozostawałam w swoich myślach. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam na trawę pod moimi nogami. Przed moimi oczami ukazały się nagle bose nogi. Powoli spojrzałam w górę. Przez moje ciało przebiegł dreszcz, a mój mózg krzyczał UCIEKAJ ! Dziś wyglądał inaczej. Włosy miał potargane, był bez butów, jak zawsze. Miał gołą klatę i napięte mięśnie. Wpatrywał się we mnie wilczym wzrokiem, który przewiercał mnie na wylot. Miałam nadzieję, że to tylko sen, a raczej chciałam tak myśleć.
- Kochanie. - powiedział słodko
- To tylko sen. - powtarzałam - To tylko sen.
- To nie jest sen. - powiedział chłopak
- Sara, ty głupiejesz. - powiedziałam do siebie, stukając się w czoło
- To nie jest sen. - powtórzył chłopak
- Nie istniejesz. - powiedziałam i wstałam z ławki, chcąc odejść. Jednak chłopak był szybszy. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Poczułam nieznośny ból, ale i słodką przyjemność, która rozlewała się powoli po moim ciele.
- Se-re, ukochana. - powiedział szeptem - Przybyłem po ciebie.
- Jaka Se-re ? - zapytałam zła - To mi się śni. Przecież nie istniejesz naprawdę.
- Istnieję. - odpowiedział - Mam ci to udowodnić ? - zapytał i przycisnął mnie mocniej do swojej klaty. Nie mogłam się powstrzymać. Coś we mnie wołało UCIEKAJ, a coś mówiło KOCHAJ.
Chodziło o moje życie, więc decyzja była prosta.
- Zostaw mnie, bo będę krzyczeć. - zagroziłam. Chłopak roześmiał się i pocałował mnie w policzek.
Wyrwałam jedną rękę z jego uścisku i uderzyłam go w twarz. Jego oczy szybko zmieniły kolor. Odepchnął mnie mocno, a jego prześliczne, czarne skrzydła zatrzepotały i rozpostarły się.
Strach przebił mnie jak sztylet. Czym prędzej zaczęłam uciekać od tego potwora. Mój bieg skierował się na Dom Nocy, gdzie byłam bezpieczna. Przez kawałek drogi słyszałam szum skrzydeł za sobą, ale nagle ustał. Zatrzymałam się i obejrzałam dookoła. Nigdzie nie było widać tego paszczaka ze snu.
Wzięłam głęboki wdech i zrobiłam krok do przodu. Ku mojemu zdziwieniu uderzyłam w kogoś. Oczywiście tym kimś był ten popapraniec ze snu, który prześladował mnie nie tylko w śnie, ale przeniósł się na jawę.
Złapał mnie za ramiona i uniósł w powietrze. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje, a w następnej, unosiłam się nad chmurami, trzymana przez nieśmiertelnego. Zaczęłam przeraźliwie krzyczeć. Chłopak zniżył swój lot i zauważyłam, że jesteśmy blisko Domu Nocy. Miałam okazję wydostać się od tego idioty. Zaczęłam się wiercić. Nieznajomy, a raczej znajomy chłopak machając skrzydłami, przybliżył się do ziemi. Był to jakiś las. Zaśmiał się okropnie i rzucił mną o drzewo. Z potężną siłą  uderzyłam w wielki drzewo i wydałam z siebie okrzyk bólu, który przeszył powietrze.
Przy uderzeniu słyszałam szczęk łamanych kości. Powoli osunęłam się po korze, która wbijała i się w skórę i udałam twarzą na ziemię, mdlejąc.
( Coś niezwykłego, Sara oddziela swoją duszę od ciała i wędruje do Otherworld-u, raju Nyks )
Widziałam swoje ciało z góry. Po moim czole spływała krew i wsiąkała w ziemię. Moje ciało, lezało powykrzywiane na trawie, która przesiąkła moją krwią. W mojej głowie kłębiło się jedno pytanie: Gdzie ja jestem i gdzie będę ?
Przed moimi oczami ukazała się wielka, złota brama, która z trzaskiem się otworzyła. Przed bramą ukazała się moja bogini, Nyks.
- Witaj Saro. - powiedziała z uśmiechem
- Witaj moja bogini. - odpowiedziałam
- Wiedziałam, że w końcu przyjdziesz do mojego królestwa, ale jeszcze nie jest twój czas. - powiedziała bogini
- Bogini, dlaczego tu jestem ? - zapytałam
- Droga Saro. Jesteś tu, bo los ci na to pozwolił z moim przyzwoleniem. - powiedziała - Jesteś jedną z moich najlepszych córek. Chciałam się z tobą zobaczyć ponownie i dać ci dar, o którym marzysz.
- Bogini...
- Tak córko, będziesz żyła. - odpowiedziała Nyks - Jesteś najukochańszą z moich córek i zamierzam cię obdarować.
- Ja mam tylko 16 lat. - powiedziałam - Nie dam sobie rady. Już nie daję.
- Pomogę ci kochanie. - powiedziała i złożyła pocałunek na moim czole - Bądź pozdrowiona córko.
Moje ciało pochłonęło ciepło, które rozeszło się w całym miejscu, w którym byłam.
Powoli otworzyłam oczy. Złapałam głęboki oddech i postanowiłam wstać. Bardzo ostrożnie odwróciłam się na plecy, które bolały najmocniej. Po chwili siedziałam już na ziemi, owijając nogę (pod kolanem), która strasznie krwawiła, chyba była złamana, bo ból był okropny, ale nie przebijał bólu pleców. Kiedy zawinęłam nogę, dotknęłam twarzy, po której nadal spływała krew, ale powoli krzepła. Dla pewności rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie było tego chłopaka ze snu, a ziemia wokół mnie była cała czerwona. Podpierając się rękami, ustałam na jedną nogę. Wzięłam jakiś kij i podpierając się pokuśtykałam obolała na polanę i jakieś mury przede mną.
Mury okazały się murami Domu Nocy. Szłam resztkami sił do bramy wejściowej. Powoli świtało, więc nie liczyłam na jakąś pomoc. Weszłam w bramę, robiąc za sobą stróżkę z krwi, która leciała z nogi. Podparłam się na kiju i złapałam za bramę. Zrobiło mi się gorąco, ale miałam jeszcze trochę siły. Czułam się jak pusta butelka, bez niczego. Oddychałam bardzo głęboko. Nie chciałam się poddać, więc puściłam bramę i weszłam na dziedziniec. Na ławce siedziała Nina i Karol. Gadali, śmiali się i trzymali za ręce. Spojrzałam na nich i próbowałam coś powiedzieć. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Nikt tego nie usłyszał, więc zaczęłam do nich kuśtykać. Karol śmiejąc się ( w końcu ) spojrzał na mnie, a jego twarz zmieniła swój uśmiech na strach, zdezorientowanie i smutek. Szybko zerwał się z ławki i biegł do mnie. Nina zrobiła to samo. Strasznie się trzęsła i płakała.
- Sara, na boginię ! - krzyknął Karol - Kto ci to zrobił ?
- Kaa... - wyszeptałam i przymknęłam oczy ze zmęczenia
- Nina, biegnij po chłopaków i Kentai, szybko ! - wrzasnął Karol. Nina w pośpiechu pobiegła do akademika chłopców.
- Sara, Sara... - powtarzał Karol - Słyszysz mnie ?
Pokiwałam zgodnie głową i złapałam go mocno za ramie.
- Źle, bardzo źle. - powiedział przerażony Karol i wziął mnie delikatnie na ręce. Niósł mnie bardzo szybko. Położył mnie na czymś miękkim i rozerwał ubrania. Nie miałam siły, żeby go zdzielić, ale chętnie bym to zrobiła.
- Gdzie ona jest !? - krzyczał jakiś głos na korytarzu. - Wpuśćcie mnie do cholery !
- Wpuśćcie go ! - krzyknął Karol i do sali wparował jaki chłopak
- Na boginię. - powiedział chłopak.
- Sławek, uspokój się i mi pomóż. - powiedział Karol, który robił coś z moją ranną nogą.
- S... - zasyczałam
- Tak kochanie ? - zapytał i położył dłoń na moim policzku - Będzie dobrze, nie pozwolę ci żebyś umarła. - powiedział i pocałował mnie w usta - Nie ty. - dodał.
- Rozerwij jej bluzkę i opatrz rany, jest bardzo źle i to tragicznie. - powiedział Karol
Sławek delikatnie rozerwał mi bluzkę i zabrał się do opatrzenia mojej klatki piersiowej.
Robił wszystko tak delikatnie, że ledwie czułam jego dotyk, który koił i tak jakby znieczulał.
- Czoło. - przypomniał Karol. Sławek odgarnął mi włosy i delikatnie umył mi twarz. Zrobił mi opatrunek na ranę i zawinął bandażem dookoła głowy.
- Gotowe. - powiedział Sławek - Skończyłeś już ?
- Tak, już kończę. - powiedział Karol - Dobra, gotowe. - odpowiedział po chwili, bandażując, prawie całą nogę. - Zos...
- Tak. - przerwał Sławek - Powiedz dziewczyną, że...
- Jutro - dokończył Karol
- Dzięki. - odpowiedział Sławek i przykrył mnie kocem lub kołdrą. Nie wiedziałam tego, bo miałam zamknięte oczy.
- Kochanie otworzysz oczy ? - zapytał Sławek
Mimowolnie otworzyłam oczy, z których wypłynęły łzy.
- Boże, co ci się stało ? - zapytał Sławek, sam siebie - W coś ty się znowu wpakowała ?
- Słaa.... - zaczęłam dukać cicho - Sławek - wyszeptałam
- Jestem przy tobie kochanie. Czuwam. - powiedział - Wiesz, że cię kocham od podstawówki i to się nie zmieni. - wyszeptał i usiadł na krześle obok łóżka w jakiejś sali. Wziął lekko moją dłoń i pocałował ją lekko. Moje powieki opuściły się i zasnęłam.
-----------------------------------
Nie podoba mi się ten rozdział, ale może wam się spodoba. Jak widać Sara wplątuje się niezłe sytuacje. Mam potem sporo kłopotów, które nie kończą się tak wesoło, jakby to sobie wyobrazić.
Całuski dla Niny :**.

1 komentarz:

  1. O matko, co tu się najlepszego wyrabia?! Jaki zwrot akcji...momentalnie przyspieszyło mi serce podczas akcji ratowniczej i jeszcze to wyznanie Sławka!
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że nie będziesz nas trzymała długo w niepewności ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :*.
/Ness