Trzy dni później...
Moje życie powoli wracało do normy. "No i po co ja się okłamuję" skarciłam sama siebie idąc do szkolnego autobusu. Stanęłam na przystanku w oczekiwaniu na autobus, a moim oczom ukazał się znajomy chłopak.- Sara ? - zaskoczył mnie głos - Sara, boże to na prawdę ty ! - krzyknął chłopak i mocno mnie uścisną.
- Cześć Stefan. - powiedziałam. (Pamiętacie ? Stefan Night, przystojny chłopak, który złapał mnie w autobusie)
- Wróciłaś ? - zapytał. Takie pytania najgorzej mnie dołowały. Byłam człowiekiem, normalnym człowiekiem.
- Wróciłam... - odpowiedziałam - ...na zawsze. - wpatrzyłam się w chodnik. Myśl o tym, że nie zobaczę nigdy moich znajomych i najbliższych, nawet Damiena przytłaczał moje myślenie.
- Sara, chodź. - powiedział Stefan i wyciągnał do mnie rękę z autobusu. Złapałam rękę Stefana i weszłam do autobusu, który skierował się do szkoły.
Wjechaliśmy na gówny parking i wysiedliśmy z autobusu. Praktycznie wszyscy przyzwaczaili się, że wróciłam do szkoły, jednak krążyły plotki po szkole i to na różny temat. O mnie o Gabrielu, a co mnie najgorzej bolało, w to wszystko wmieszany był Sławek. Nikt nie wiedział o jego śmierci, bynajmniej nikt z kręgu "ludzi" (za wyjątkiem Bartka i Szymona, ale oni praktycznie nie wiedzą jak zginął Sławek). Podeszłam ze Stefanem pod klasę, w której miałam mieć biologię, a moją uwagę przykuł pewien chłopak.
- Kto to jest ? - zapytałam Stefana, wskazując na bruneta z niebieskimi oczami.
- Przyszedł niedawno do szkoły, to nie jaki Cris. - odpowiedział Stefan. Kolejny raz wbiłam swój wzrok w nieznajomego. Coś jednak nie dawało mi w nim spokoju. Kiedy chłopak spojrzał na mnie, moje serce zabiło mocniej. Widziałam coś w tych oczach, coś znajomego, taki "błysk". Chłopak szybko odwrócił wzrok, jakby unikał mojej osoby i odszedł z jakimiś chłopakami z 1 roku.
Zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. Kolejne 2 godziny (historia i muzyka) minęły luźno. Nadchodził koniec roku, więc wszyscy robili poprawki i lekcje były wolne. Wyszłam na dziedziniec ze Stefanem i zauważyłam Kamila. Nie chciałam jednak z nim gadać. Jednak Kamil podszedł do mnie i na upartego chciał pogadać.
- No gadaj Kamil, a nie. - powiedziałam zła
- Wiesz co się dzieje z Dagamarą ? - zapytał.
- Nie. - burknęłam
- Co ci jest ? - zapytał
- Gówno cię to powinno. - powiedziałam i odwróciłam się od niego. Tajemniczy chłopak wpatrywał się we mnie z grupki. Zmierzyłam go wzrokiem i odeszłam ze Stefanem od Kamila, podążając na halę gimnastyczną. Przebrałam się w białą bokserkę i czarne spodenki i wyszłam na zewnątrz. Dziś czekał na trening w terenie, jako że nie było mnie sporo czasu, pan przydzielił mi Stefana do zaliczeń. Wyszliśmy na "okop" (tgz pętla) i zaczeliśmy robić rozgrzewkę.
- Widziałem jak ten nowy ci się przygląda. - stwierdził Stefan
- Na prawdę, nie zauważyłam. - powiedziałam z uśmiechem
- Sara, weź sobie nie żartuj. - powiedział Stefan, biegnąc przede mnie - Jeśli chcesz zaliczyć biegi i skoki, musisz mnie wyprzedzić, a ostrzegam...
- Za dużo gadasz. - powiedziałam i z łatwością wyprzedziłam Stefana, który został w tyle. Dobiegłam do jakiejś góry, na której rozchodziły się ścieżki. Zastanawiałam się, którą drużkę wybrać. ".....prawa" pomyślałam. Wbiegłam na dróżkę i usłyszałam za sobą krzyk
- Sara, tam nie...
Nie dosłyszałam, bo skończyła mi się ziemia i zaczęłam spadać. Upadałam na ziemię, a ból przeszłył moje nogi.
- Sara, nic ci nie jest !? - usłyszałam zbilżając się głos. Spojrzałam na ręce, które były poździerane, potem na nogi, no a tu juz było gorzej. Kostka wyglądała na skręconą, a z kolan leciała krew.
- Nic mi nie jest. - odpowiedziałam, kiedy Stefan dobiegł do mnie. Mój wzrok powedrował za mnie. - Spadłam z tej skarpy ? - zapytałam z niedowierzaniem.
Stefan zaczął się śmiać, a ja podzieliłam jego odczucia. Taka mała skarpa, a ja głupia zwichnęłam kostkę i starłam całe kolana do krwi. Stefan pomógł mi się podnieść i zaczęliśmy wracać do szkoły. Po 15 minutach byliśmy już w szkole.
- Sara, co ci się stało ? - zdziwił się wf-ista
- Spadłam ze skarpy. - przyznałam się
- Stefan idź z nia do pielęgniarki. - powiedział wf-ista i odszedł. Pielęgniarka zawinęła mi kolana i opatrzyła kostę. Na szczęście nie było to mocne zwichnięcie, jednak bolało i to dośc mocno. Wyszliśmy od pielęgniarki i zaczęliśmy iść na ostatnią lekcje. Byliśmy nawet trochę spóźnieni.
- Dzień dobry pani Mc Kinley. - powiedziałam i z pomocą Stefana usiadłam w ławce.
- Co ci się stało dziecko ? - zapytała Mc Kinley
- Mąły wypadek na wf-ie - powiedziałam i spojrzałam na Stefana przesyłając mu uśmiech.
- Dobrze. - odpowiedziała Mc Kinley i wróciła do omawiania lekcji. Po skończonych zajęciach wróciłam do domu. Mój telefon milczał odkąd opuściłam Dom Nocy, nawet nie dostałam żadnego sygnału od Dax. Wszyscy o mnie zapomnieli. Było tak, jakbym nie znała nikogo, kto był mi bliski. NIKOGO !
Usiadłam na kanapie i włączyłam jakieś kreskówki. "Takie życie jak przedtem" pomyślałam i odruchowo złapałam pilot. Wyłączyłam telewizor i zaczęłam grzebać po półkach w kuchni.
- Mam cię. - powiedziałam i chwyciłam mocniej paczkę papierosów. Dlaczego miałam sobie żałować ? Nikt już się o mnie nie troszczył. Nikogo nie obchodziłam. Nikomu na mnie nie zależało. Więc co mi mogło szkodzić ? NIC. Zwinęłam zapalniczkę w parapetu i wyszłam z domu, podążając do miasta. Odpaliłam szluga i delektowałam się smakiem, który przepływał przez moje kubki smakowe. Usiadłam na ławce, przed starym kinem i kończyłam palić szluga, kiedy usłyszałam szelest. Nie zwróciłam na niego uwagi. Nie miałam z resztą na co. Rzuciłam peta na chodnik, który porastał trawą i rozciągnęłam się na ławce. Nagle poczułam ucisk na ramieniu. Odwróciłam głowę w stronę "tego" co mnie trzymało i oszołomiona wstałam z ławki.
" Wierz w to co ci zostało "
~ We.
----------------------------------------------
Rozdział dedykowany wszystkim czytającym :*.
Dziękuje wam <3 !
AA dostałam dedyk;D Świetneee;D Czekam na kolejyyy<3333 Ejjj mnnie tu nie byłoo:(:( Będę pakaać, ale miejmy nadzieję, że sie pojawię;D Czekam na kolejnyyy;D
OdpowiedzUsuń