Moje serce zabiło mocniej, a zimne ciarki wzdrygnęły moim ciałem. Dagmara przytulała się do tej bestii. Dagmara ze zdziwioną miną spojrzała na mnie, a Dean...a Dean trzymał ją za rękę i przygotował się do wstania z łóżka.
- Sara, co...co ty... - odezwała się Dax zdławionym głosem
- Żywioły, przybądźcie. - powiedziałam zła. Energia przepłynęła przez moje ciało i byłam już gotowa zaatakować. - Przyjechałam do mojej siostry, ale widzę, że świetnie się bawisz z moim wrogiem.
- To nie tak. - powiedziała Dax, szybko wstając z łóżka.
- Nie interesuje mnie to do cholery ! - wrzasnęłam
- Sara, co się tam dzieje ? - usłyszałam głos ze schodów
- Nie wchodźcie ! Uciekajcie stąd ! - krzyknęłam do nich i spojrzałam na Deana, który ustał obok Dax, tak jakby chciał ją bronić. - Odsuń się od niej potworze. - wydusiłam przez zaciśnięte zęby.
- Ona należy do mnie. - powiedział Dean
- Prędzej cię zabiję, niż oddam ci swoją siostrę ! - powiedziałam - Ogniu, spal go ! - wrzasnęłam. Gorąca fala wydostała się ze mnie ze skwierczeniem i skierowała się w stronę Deana. Sytuacja jednak nie poszła według mojej myśli. Dax szybko wsunęła się przed Deana i dostała wielką falą ognia. Powietrze przeszył głośny krzyk bólu.
- Idiotko ! - wrzasnęłam na nią.
Było za późno. Żywioł powoli spalał jej ciało.
- Sara ! - krzyk z dołu był coraz bliżej
- Uciekajcie do cholery ! - wrzeszczałam, odwrócona od palącego się ciała Dax. Nagle moje gardło się zacisnęło. Spojrzałam przed siebie. Dean trzymał mnie za szyję.
- Życie za życie. - powiedział. Krzyki Dagmary nadal rozbrzmiewały w domu. Dean uniósł mnie wysoko i rzucił mną o ścianę.
- Ty.... - usłyszałam głos Gabriela - Jak śmiesz tykać moją boginię !
Gabriel podbiegł do niego i wymierzył mu cios w twarz. Dean trochę się zachwiał, ale zaraz odpłacił mu pięknym za nadobne.
- Powietrze, ogniu, wodo, ziemio i duchu, wzywam was. Ugaście ogień. - wydusiłam i wyciągnęłam rękę w stronę Dax. Żywioły zatoczyły się na podłodze i przeszły na ciało Dax. Ogień zaczął gasnąć i gasnąć, aż w końcu zgasł, a niebiesko-biała poświata otoczyła ciało Dax. Krzyki ustały.
- Zostaw Gabriela. - zawarczałam i wstałam ostatkiem sił. Gabriel był poraniony tak samo jak Dean.
- Sara, kochanie, idź na dół. - powiedział Gabriel
- Nie ma takiej opcji. - powiedziałam i przytrzymując się ściany i futryny weszłam przed Gabriela - Zejdź na dół. - powiedziałam nie odwracając wzroku od Deana
- Nie, Sara, nie mogę cię tu zostawić, nie mogę cię stracić. - powiedział i dotknął delikatnie mojej ręki
- Lepiej żebym ja zginęła niż ty. - powiedziałam
- Ty masz dar, ja jestem bezwartościowy. Bez ciebie nie będę mógł funkcjonować. - powiedział
- Nic mi nie będzie. - powiedziałam - A teraz zejdź na dół i zabierz Colla i Kentai do samochodu.
- Kocham cię. - powiedział - Uważaj na siebie. - wyszeptał mi do ucha. To było pocieszające.
- Też cię kocham. - odpowiedziałam. Gabriel pocałował mnie w policzek, zostawiając na nim trochę krwi i zszedł na dół. Nie odrywałam wzroku od Deana, który co i rusz spoglądał na otulone niebiesko-białą poświatą i nieruchome ciało Dax.
- Masz zostawić ją w spokoju. - powiedziałam, trzymając się futryny.
- Ona należy do mnie, a ja do niej i nawet jeśli będziesz w to ingerować to się nie zmieni. - odpowiedział Dean
- I tutaj się mylisz. - powiedziałam - Jeżeli cię zabiję, nie będzie żadnego problemu.
- Jeżeli będę musiał oddać życie za Dagmarę w imię miłości, oddam je. - odpowiedział. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wielka klucha utknęła mi w gardle. Chyba...chyba pierwszy raz nie wiedziałam co mam zrobić. Odwróciłam się od niego, zeszłam po schodach. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam silnik i odjechałam beznamiętnie z tego domu.
Jadąc do Domu Nocy w samochodzie panowała cisza. Moje myśli krzyczały, a dusza wołała.
Nie czułam jeszcze, żeby moje żywioły do mnie wróciły, a ja słabłam z minuty na minutę.
Przed oczami robiło mi się coraz ciemniej i ciemniej. Kolejny raz przetarłam oczy. Po raz kolejny Gabriel zauważył, że jest coś nie tak.
- Dobrze się czujesz ? - zapytał, ptrząc na mnie
- Wiesz...niekoniecznie. - powiedziałam i uchyliłam okno. W samochodzie zrobiło się zimno.
- Sara, źle wyglądasz, może poprowadzę ? - spytał Gabriel
- Nie, wszystko jest ok. - skłamałam. Kolejna fala ciemności przemknęła mi przed oczami. Zaczynało braknąć mi oddechu. Krzyki w głowie rozdzierały mnie coraz bardziej.
- Sara, Sara... - głos Gabriela zaczął słabnąć. Był coraz cichszy i cichszy, aż w końcu zamilkł.
Ejj swietnie... Tylko szkoda, że Sara nie akceptuje ich związku... Wiesz przypomniała mi się historia z realu... Loool.... Tamtego związku akurat żałujeee;D Świetnie jeszcze raz i czekam na następnyy;D;P
OdpowiedzUsuń