piątek, 3 maja 2013

Rozdział 88.

Obudziła się następnego "ranka". Zegarek wskazywał godzinę 19:13. Powoli wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Przemyłam twarz, związałam włosy w kucyk i wyszłam z łazienki. Kentai jeszcze spała. Ubrałam się i zeszłam na dół.

Mijając w holu adeptów, którzy mi się kłaniali, robiło mi się słabo. Nie wiedziałam dlaczego, ale tak po prostu było. Może nie mogłam dać rady sobie z myślą, że gdzieś we mnie...gdzieś w środku siedzi mrok. Weszłam do kuchni, wyjęłam colę i jakieś kanapki z lodówki i wyszłam na zewnątrz. Akademik prawie świecił pustkami, bo wszyscy powyjeżdżali do rodziny lub łazili gdzieś indziej. Usiadłam przy wielkim dębie i wyjęłam sobie kanapki. Zaczęłam powoli przeżuwać gryza kanapki. Zastanawiałam się co z Gabrielem. Wiedziałam, że jest na mnie wściekły. Oh...mało powiedziane. Był gotów zabić Kalonę, byle żebym z nim nie szła. Przynajmniej dowiedziałam się prawdy. Chociaż...hmmm...prawdy ? Raczej mojego życia i życia moich rodziców, czyli jednym słowem, mojego pochodzenia. Gdyby nie Kalona, moja matka nie powiedziałaby mi o nim i o tym co zrobiła. Upiłam łyk coli. Ale dlaczego moja babci nic mi nie wspominała o Kalonie ? - zastanawiałam się.
Czemu ukryła ten fakt przede mną. Pamiętam jak opowiadała mi o moim ojcu, że poznał się z moją mamą właśnie w Domu Nocy. A to co mówił mi Kalona ? Zgadzałoby się. Co do Deana...
Dlaczego nie mu nie zaufałam ? Przecież on mówił prawdę o tej całej Se-re. Kalona tez to potwierdził. Te wszystkie pytania doprowadzały mnie do szaleństwa. Nie wiedziałam już komu mam ufać.
Nie wiedziałam.

*Dax*
Kolejny raz usiadłam na ławce w starym parku myśląc o Deanie.
Dlaczego on mi to robi ? - pytałam się w myślach i zaczęłam szlochać. Robiło się coś ze mną nie tak. Moje myśli wciąż błądziły w jego kierunku. Nawet jeśli nie chciałam o nim myśleć, wszystko kierowało się na NIEGO. Dlaczego ? Jak myślicie ? Pewnie się zakochałam. Pewnie....
Ale jak miałam go kochać jeśli on tego nie odwzajemniał ? A ten pocałunek ? Myślałam, że to coś znaczy.
- KURWA ! - wrzasnęłam z całej siły. Miałam dość. Rozsiadłam się na ławce i wpatrywałam w trawę pod nogami.
- Dagmara. - usłyszałam głos przede mną. Mój wzrok powędrował w górę i zauważyłam Kamila
- Co ty tu robisz ? - zapytałam zaskoczona i trochę zbulwersowana
- Przechodziłem obok....dlaczego nie odbierasz ? - zapytał mnie
- Twoja głupota mnie przerasta. - powiedziałam i zaśmiałam się z niego - Dasz mi spokój do cholery ! - wrzasnęłam nagle i stanęłam przed nim. Moje emocje były na końcu wytrzymałości.
- Musimy pogadać. - powiedział i złapał mnie w pasie, blokując ręce. Próbowałam się wyrwać, ale na próżno. Byłam przerażona. Dobrze wiedziałam do czego Kamil jest zdolny. Przez moją głowę przelatywały najczarniejsze myśli. Kamil powalił mnie za ziemię, niedaleko dużego drzewa. Rozłożył mi ręce i przygwoździł je swoimi. Znowu próbowałam się wyrwać. Znowu mi się nie udało. Spojrzałam na Kamila, który siedział mi na brzuchu.
- Czego chcesz ? - zapytałam
- Wróć do mnie. - powiedział
- Chyba ty sobie śnisz ! - wrzasnęłam na niego
- Wcale. - powiedział i zbliżył się jeszcze bardziej. Poczułam jego ciepły oddech na mojej skórze, który wywołał ciarki na moi ciele.
- Odpierdol się ! - wrzeszczałam na niego
- Nikt cię nie usłyszy, a ja zrobię swoje. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Nie dam się tak łatwo zboczeńcu ! - wrzasnęłam i oplułam go.
- Ty suko ! - wrzasnął i dostałam w twarz. Poczułam w buzi metaliczno-słodki smak. Nie zastanawiając się, wyplułam ciecz obok nie. Spojrzałam z pogardą na Kamila.
- Jeszcze raz mnie uderz, a pożałujesz. - zagroziłam mu, sycząc przez zęby.
- Słodko. - powiedział Kamil. Jednym ruchem związał mi ręce tanim sznurkiem i wyciągnął zza pleców nóż. - To teraz się zabawimy.
- Ty okultystyczna świnio ! - wrzasnęłam na niego i próbowałam go uderzyć. Bez szansy powodzenia. Kamil przysunął mi nóż do szyi.
- Kocham cię, ale nie jesteś warta żadnego innego oprócz mnie. - powiedział. Czekałam tylko kiedy podetnie i gardło i skończy ze mną. W mojej głowie przelatywały obrazy. Zamknęłam oczy. Zobaczyłam cień, który nabiera kształtów i zamienia się w postać. Wytężyłam mózg i plama nabrała kształtu Deana. Łza spłynęła mi po policzku. Poczułam nagły powiew wiatru, jakiś szelest i lekkie ukłucie wzdłuż szyi. Mój brzuch nie czuł już ciężaru ciała Kamila. Jednak wciąż żyłam.

2 komentarze:

  1. Świetnieee;** Czekam na kolejnyy;D

    OdpowiedzUsuń
  2. 25 yr old Information Systems Manager Jilly Kinzel, hailing from Lacombe enjoys watching movies like Joe and Cryptography. Took a trip to Archaeological Sites of the Island of Meroe and drives a Ferrari 750 Monza Spider. strona

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :*.
/Ness