Moje serce zabiło mocniej, a zimne ciarki wzdrygnęły moim ciałem. Dagmara przytulała się do tej bestii. Dagmara ze zdziwioną miną spojrzała na mnie, a Dean...a Dean trzymał ją za rękę i przygotował się do wstania z łóżka.
- Sara, co...co ty... - odezwała się Dax zdławionym głosem
- Żywioły, przybądźcie. - powiedziałam zła. Energia przepłynęła przez moje ciało i byłam już gotowa zaatakować. - Przyjechałam do mojej siostry, ale widzę, że świetnie się bawisz z moim wrogiem.
- To nie tak. - powiedziała Dax, szybko wstając z łóżka.
- Nie interesuje mnie to do cholery ! - wrzasnęłam
- Sara, co się tam dzieje ? - usłyszałam głos ze schodów
- Nie wchodźcie ! Uciekajcie stąd ! - krzyknęłam do nich i spojrzałam na Deana, który ustał obok Dax, tak jakby chciał ją bronić. - Odsuń się od niej potworze. - wydusiłam przez zaciśnięte zęby.
- Ona należy do mnie. - powiedział Dean
- Prędzej cię zabiję, niż oddam ci swoją siostrę ! - powiedziałam - Ogniu, spal go ! - wrzasnęłam. Gorąca fala wydostała się ze mnie ze skwierczeniem i skierowała się w stronę Deana. Sytuacja jednak nie poszła według mojej myśli. Dax szybko wsunęła się przed Deana i dostała wielką falą ognia. Powietrze przeszył głośny krzyk bólu.
- Idiotko ! - wrzasnęłam na nią.
Było za późno. Żywioł powoli spalał jej ciało.
- Sara ! - krzyk z dołu był coraz bliżej
- Uciekajcie do cholery ! - wrzeszczałam, odwrócona od palącego się ciała Dax. Nagle moje gardło się zacisnęło. Spojrzałam przed siebie. Dean trzymał mnie za szyję.
- Życie za życie. - powiedział. Krzyki Dagmary nadal rozbrzmiewały w domu. Dean uniósł mnie wysoko i rzucił mną o ścianę.
- Ty.... - usłyszałam głos Gabriela - Jak śmiesz tykać moją boginię !
Gabriel podbiegł do niego i wymierzył mu cios w twarz. Dean trochę się zachwiał, ale zaraz odpłacił mu pięknym za nadobne.
- Powietrze, ogniu, wodo, ziemio i duchu, wzywam was. Ugaście ogień. - wydusiłam i wyciągnęłam rękę w stronę Dax. Żywioły zatoczyły się na podłodze i przeszły na ciało Dax. Ogień zaczął gasnąć i gasnąć, aż w końcu zgasł, a niebiesko-biała poświata otoczyła ciało Dax. Krzyki ustały.
- Zostaw Gabriela. - zawarczałam i wstałam ostatkiem sił. Gabriel był poraniony tak samo jak Dean.
- Sara, kochanie, idź na dół. - powiedział Gabriel
- Nie ma takiej opcji. - powiedziałam i przytrzymując się ściany i futryny weszłam przed Gabriela - Zejdź na dół. - powiedziałam nie odwracając wzroku od Deana
- Nie, Sara, nie mogę cię tu zostawić, nie mogę cię stracić. - powiedział i dotknął delikatnie mojej ręki
- Lepiej żebym ja zginęła niż ty. - powiedziałam
- Ty masz dar, ja jestem bezwartościowy. Bez ciebie nie będę mógł funkcjonować. - powiedział
- Nic mi nie będzie. - powiedziałam - A teraz zejdź na dół i zabierz Colla i Kentai do samochodu.
- Kocham cię. - powiedział - Uważaj na siebie. - wyszeptał mi do ucha. To było pocieszające.
- Też cię kocham. - odpowiedziałam. Gabriel pocałował mnie w policzek, zostawiając na nim trochę krwi i zszedł na dół. Nie odrywałam wzroku od Deana, który co i rusz spoglądał na otulone niebiesko-białą poświatą i nieruchome ciało Dax.
- Masz zostawić ją w spokoju. - powiedziałam, trzymając się futryny.
- Ona należy do mnie, a ja do niej i nawet jeśli będziesz w to ingerować to się nie zmieni. - odpowiedział Dean
- I tutaj się mylisz. - powiedziałam - Jeżeli cię zabiję, nie będzie żadnego problemu.
- Jeżeli będę musiał oddać życie za Dagmarę w imię miłości, oddam je. - odpowiedział. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wielka klucha utknęła mi w gardle. Chyba...chyba pierwszy raz nie wiedziałam co mam zrobić. Odwróciłam się od niego, zeszłam po schodach. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam silnik i odjechałam beznamiętnie z tego domu.
Jadąc do Domu Nocy w samochodzie panowała cisza. Moje myśli krzyczały, a dusza wołała.
Nie czułam jeszcze, żeby moje żywioły do mnie wróciły, a ja słabłam z minuty na minutę.
Przed oczami robiło mi się coraz ciemniej i ciemniej. Kolejny raz przetarłam oczy. Po raz kolejny Gabriel zauważył, że jest coś nie tak.
- Dobrze się czujesz ? - zapytał, ptrząc na mnie
- Wiesz...niekoniecznie. - powiedziałam i uchyliłam okno. W samochodzie zrobiło się zimno.
- Sara, źle wyglądasz, może poprowadzę ? - spytał Gabriel
- Nie, wszystko jest ok. - skłamałam. Kolejna fala ciemności przemknęła mi przed oczami. Zaczynało braknąć mi oddechu. Krzyki w głowie rozdzierały mnie coraz bardziej.
- Sara, Sara... - głos Gabriela zaczął słabnąć. Był coraz cichszy i cichszy, aż w końcu zamilkł.
sobota, 25 maja 2013
wtorek, 14 maja 2013
Rozdział 90.
Widziałam jak mama Gabriela robi się biała jak papier i zaczyna głęboko oddychać. Jej puls przyśpieszył, a ja słyszałam jak bije jej serce.
- Mamo, powiedz coś. - powiedział Gabriel
- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś ? - zapytała
- Miałem...mieliśmy - spojrzał na mnie - kłopoty mamo.
- Jakie ? - zapytała
- Na pewno chcesz to wiedzieć ? - zapytał Gabriel
- Powiedz mi synku. - potwierdziła
- Ostatnio dużo się działo. - powiedział i złapał mnie za rękę
- Dobra, ja to powiem. - powiedziałam zniecierpliwiona. Wiedziałam jakby to się ciągnęło i ciągnęło, a ja powiem to szybko. - Gabriel umarł, ale udało nam się go uratować. Ja też miałam dużo problemów. Moja dusza nie jest zbytnio kompletna. Nieśmiertelny zabił mojego najlepszego przyjaciela, Sławka. Chciałam się zabić, ale mi przeszło. A teraz dowiedziałam się, że morderca Sławka to mój ojciec, a moja dusza ma w sobie więcej mroku niż światła.
Mama Gabriela przybrała dziwny wyraz twarzy.
- Ale teraz jest wszystko w pożądku ? - zapytała z troską
- Tak. - odpowiedziałam z uśmiechem
- To najważniejsze. - powiedziała - Zostaniecie ?
- Gabriel ? - zapytałam - Chcesz zostać, czy wracamy ?
- Mamo nie możemy zostać, bo musimy jeszcze jechać do innych. - powiedział i wstał razem ze mną z kanapy. - Odwiedźcie mnie z tatą i Natanielem.
- Dobrze. - odpowiedziała i przytuliła go. Gabriel wyszedł z Kentai i Collem, a mama Gabriela zaczepiła mnie.
- Sara.
- Tak ? - zapytałam, odwracając się do niej
- Dziękuję ci, że przyjechaliście. - powiedziała
- Wie pani, że jest pani mi bardzo bliska. - powiedziałam - Musiała się pani dowiedzieć prawdy.
- Tak. - powiedziała i pogładziła mnie po barku - Opiekuj się moim Gabrielem i nie pozwól, żeby stało mu się coś złego.
- Obiecałam to pani dawno temu i tak będzie do końca. - powiedziałam
- Dziękuję ci skarbie jeszcze raz. - powiedziała - Odwiedźcie mnie czasem.
Pocałowała mnie w policzek i przytuliła jak moja mama. Zrobiło mi się smutno, ale nie chciałam tego pokazywać. Wróciłam do samochodu i odpaliłam silnik. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Podjechałam pod budynek naszej starej szkoły i wysiadłam ze samochodu.
- Idziecie ? - zapytałam, kiedy zauważyłam, że idzie za mną tylko Gabriel.
Kentai pokiwała przecząco głową, a Colle siedział zapatrzony w komórkę.
- Okej. - odpowiedziałam i wzięłam Gabriela za rękę. Przekroczyliśmy mur szkoły.
- Ten sam zapach. - powiedział Gabriel.
- Rzeczywiście. - odpowiedziałam i wzięłam kolejny oddech, który pachniał frytkami.
- Sara ! - wrzasnęła Natalka i rzuciła mi się na szyję.
- Cześć Natalka. - powiedziałam
- Co tam u ciebie słychać ? - zapytała
- A wszystko okej, a u ciebie ? - zapytałam
- Jest git. - odpowiedziała radośnie. - Wszyscy się za tobą stęsknili.
- To znaczy kto ? - zapytałam
- No parę osób. - powiedziała i wzięła mnie za rękę - Gabriel, na chwilę ją zabieram - pociągnęła mnie do głównego holu. Wpadłyśmy do niego jak oszalałe, a grupka znajomych rzuciła się do nas.
- Sara, co tam u ciebie, jak nowa szkoła ? - zapytała Eleonor
- Dobrze. - odpowiedziałam
- A co u Gabriela ? - zapytała Mitchy
- Jest ze mną. - powiedziałam i spojrzałam za siebie. Do nas zbliżał się Gabriel.
- Cześć Eleonor. Cześć Mitchy, Cześć Rastie. - powiedział z uśmiechem.
- Cześć Gabriel. - odpowiedziały dziewczyny - Co tam u ciebie słychać ?
- Nie jest źle. - odpowiedział - Kochanie, wracamy już, czy chcesz tu jeszcze zostać ?
- To wy jesteście razem ? - zapytała zdziwiona Mitchy
Zaśmiałam się z Gabrielem.
- Oczywiście. - powiedziałam i przytuliłam się do Gabriela
- Szczęścia. - powiedziały z uśmiechami
- Dzia. - odpowiedziałam - Wiecie, będziemy już spadać.
- Już, dlaczego ? - zapytała Rastie
- Musimy jeszcze odwiedzić kilka osób. - powiedziała
- Szkoda, że nie możecie zostać. - powiedziała Mitchy
- No. - skłamałam - To pa dziewczyny i życzę powodzenia w życiu.
- Pa kochana. - odpowiedziały i poszły razem z Natalką pod klasę.
Wróciliśmy z Gabrielem do samochodu i pojechaliśmy dalej. Podjechałam pod dom, mojej najlepszej przyjaciółki.
- Poczekajcie. - powiedziałam do pasażerów i skierowałam się pod drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili otworzyła mi kobieta.
- Cześć ciociu, jest może Dagmara ? - zapytałam
- Nie ma. - odpowiedziała ciocia - Jest w naszym domku letniskowym. Wiesz gdzie to jest, prawda ?
- Tak, tak. - powiedziałam - Pa ciociu.
- Pa Sara. - odpowiedziała i schowała się do domu. Wróciłam do samochodu.
- A Dagmara gdzie ? - zapytał Gabriel
- Wiesz, że jest w domku letniskowym. - powiedziałam
- W tym lesie ? - zapytał Gabriel
- No. - odpowiedziałam - Musze ją zobaczyć.
- Masz nas, jakby coś czy ktoś tam był, uratujemy cię. - powiedział Gabriel
- O to, to ja się nie martwię. Raczej dręczy mnie to, co ona tam robi. - odpowiedziałam i przekręciłam kluczyk w stacyjce.
Po długiej jeździe, w końcu wjechałam na wyboistą drogę do domku letniskowego. Wysiadłam ze samochodu i wzięłam Gabriela za rękę. Weszłam cicho na werandę i otworzyłam drzwi.
- Dagmara ? - zapytałam cicho. Nikt mi nie odpowiedział. Weszłam z Gabrielem do salonu i sprawdziłam kuchnię.
- Tu nikogo nie ma. - powiedział Colle
- Jeszcze góra. - powiedziałam - Sprawdzę,a wy tu poczekajcie.
Wskoczyłam na schody i weszłam na górę. Po kolei otwierałam drzwi do poszczególnych pokoi. Zostały mi jednak jeszcze jedne do pokoju i drzwi na strych. Dax nie lubiła strychu, bo było tam za dużo klamotów, więc musiała być w pokoju. Otworzyłam drzwi z impetem i krzyknęłam:
- NIESPODZIANKA !
---------------------------------------------------------
Dziś króciutko. Ale myślę, że się będzie podobać.
Co do ostatnich wyświetleń, jestem w szoku *.* ale liczba wyświetleń nie jest zbytnio przełożone na komentarze, bo niestety komentarze świecą pustkami.
Ale dziękuję odwiedzającym :).
środa, 8 maja 2013
Rozdział 89.
*Dax*
Powoli otworzyłam oczy i zaciągnęłam się powietrzem. Moja szyja piekła, ale nie dawała w kość zbyt mocno.
- Dagmara. - usłyszałam głos
- Dean ? - zapytałam dla pewności
- Boże, już myślałem, że cię straciłem. - wyszeptał
- Jak to, przecież tu mnie nie kochasz. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy
- Kocham cię. - powiedział - Kocham cię nad życie. Od chwili kiedy cię zobaczyłem, kocham cię Dagmara.
- Dean, nie wiem co powiedzieć. Też...też cię kocham - odpowiedziałam. Dean schylił się nade mną i zagłębiliśmy się w namiętnym pocałunku.
*Sara*
Zza drzewa wychylił się Colle.
- Cześć, S. - powiedział
- No cześć Colle. - odpowiedziałam nieprzytomnie
- Wszystko okej ? - zapytał
- Tak. - odpowiedziałam
- Wyglądasz nieprzytomnie. - powiedział, siadając obok mnie
- Wiesz, tak naprawdę jestem wściekła. - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- A co się stało ? - zapytał z ciekawością. Opowiedziałam mu jakiś chłam o Gabrielu.
- Gabriel jest ostatnio też przygaszony. - przyznał Colle
- Jego wina. - powiedziałam - Chyba on mnie nie kocha.
- Dlaczego ? - zapytał Colle
- Nie okazuje tego, wszystko robi się pojebane Colle. - przyznałam - Mam tego dosyć. Najlepiej to się zabić.
- Nie możesz tak mówić, bo ci coś nie wyszło. - powiedział - Musisz być silna. Jesteś silna.
- Nie jestem tego przekona. - powiedziałam
- Wszyscy w ciebie wieżą. - powiedział z uśmiechem
- Wiem o tym i boję się, że ich zawiodę. - powiedziałam
- Cokolwiek się stanie ja na pewno nigdy cię nie opuszczę kochanie. - powiedział i cmoknął mnie w policzek, a potem mocno przytulił.
- Dzięki Colle. - powiedziałam i przytuliłam go.
- Nie ma sprawy S. - uśmiechnął się jak w tym japońskich anime :).
Zachichotałam i wstałam z trawy.
- Idziemy gdzieś, jest weekend więc się gdzieś ruszymy, co ? - zapytał Colle
- Niezły pomysł. - powiedziałam - Wiesz, mam pomysł.
- Jaki ? - zapytał
- Spotkajmy się za 20 minut na parkingu. - powiedziałam - Możesz wziąść jeszcze kogoś.
- Ale kogo ? - zastanowił się Colle - Okej, to ja za 20 minut czekam na parkingu.
- Okej. - odpowiedziałam i pobiegłam do akademika.
Szybko zmieniłam strój i zbiegłam po schodach, biorąc z szafki telefon.
Weszłam na parking, gdzie czekał na mnie Colle z Gabrielem i Kentai.
- Colle, yyyyy...miałeś wziąść jedną osobę. - powiedziałam cicho, odciągając go na bok
- Wziąłem Gabriela, ale Kentai zapytała się gdzie idziemy, a ja mam krótki język więc się wygadałem. - powiedział z miną winowajcy - Przepraszam cię, jak chcesz to powiem im, żeby wrócili do akademika. - odwrócił się
- Nie. - powiedziałam, łapiąc go za nadgarstek - Niech jadą, nie mam nic do ukrycia.
- To wsiadamy. - powiedział Colle. Podeszłam do samochodu i usiadłam w fotelu kierowcy. Na przednim siedzeniu usiadła Kentai.
- To gdzie jedziemy ? - zapytała
- Niespodzianka. - odpowiedziałam. Opaliłam silnik. Wyjechaliśmy z parkingu i ruszyliśmy w drogę.
Po 3 godzinach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i wciągnęłam porządny haust powietrza.
- Nic tu się nie zmieniło. - usłyszałam głos Gabriela, kiedy wysiadał ze samochodu
- Gabriel, pogadamy ? - zapytałam
Gabriel spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Jasne. - odpowiedział
- Pozwiedzajcie sobie, a my zaraz wrócimy. - powiedziałam. Zaczęłam iść w stronę parku. Usiadłam na ławeczce. Gabriel usiadł obok mnie. Szybko złapałam go za kark, przyciągnęłam do siebie i mocno pocałowałam. Nie wiedziałam czemu to robię. Gabriel obiął mnie czule w pasie i przyciągnął do siebie. Pocałunki były bardzo zachłanne, a ja zaczęłam płakać. Myślicie pewnie, że jestem beksą....nie, po prostu jestem uczuciowa i łatwo się wzruszam.
Gabriel odsunął swoje wargi od moich i spojrzał w moje zapłakane oczy.
- Nie lubię kiedy płaczesz. - powiedział
- Ja...ja to wiem. - powiedziałam i otarłam łzy. Gabriel cały czas trzymał ręce na moich policzkach i przyglądał mi się. - Chciałam cię przeprosić za to.....
- Nie. - przerwał mi - Nie przepraszaj. To w końcu twój ojciec. Masz prawo się z nim widywać.
- Ale ciebie to boli, a ja nie chcę żebyś kolejny raz cierpiał przeze mnie. - przyznałam
- Nie myśl tak kochanie. - powiedział - Bez względu na wszystko, nawet twojego ojca będę przy tobie i nic nas nie rozdzieli.
- Brakował mi cię. - powiedziałam - Twojego ciepła, rąk, pocałunków.
- Mi ciebie też brakowało. - powiedział - Nie mogę bez ciebie żyć. Wiem, że zawsze się kłócimy, potem godzimy i znowu kłócimy, ale nie możemy bez siebie żyć i to jest piękne.
- Ty jesteś piękny. - powiedziałam i pocałowałam go lekko
- A ty jesteś moją księżniczką. - wyszeptał mi do ucha z uśmiechem i cmoknął w czoło.
Złapałam go za rękę i wstaliśmy z ławki. Zaczęliśmy szukać Kentai i Colla.
Weszłam do sklepu z Gabrielem. Przy wieszakach z ubraniami stała Kentai i przeglądała je. Colle przegrzebywał różne dodatki.
- Sara ? - usłyszałam za plecami
Odwróciłam się.
- Bartek ! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję
- Mała, wiedziałem, że to ty. - powiedział drugi głos
- Szymon, cześć. - powiedziałam i przytuliłam go, odlepiając się od Bartka
- Cześć chłopaki. - powiedział Gabriel i podszedł do nas
- Siemano. - powiedzieli i przybili ze sobą piątki.
- Co wy tu robicie ? - zapytałam z uśmiechem
- To ja powinienem zadać wam to pytanie. - powiedział Bartek
- Wpadliśmy z wizytą. - powiedziałam
- A gdzie wy się podziewacie ? - zapytał Szymon
- Daleko. - powiedział Gabriel z uśmiechem
- No to opowiadajcie, co u Sławka ? - zapytał Bartek. Do oczu napłynęły mi łzy i przytuliłam się do Gabriela.
- Spokojnie Sara. - pogładził mnie po głowie
- Co...co się stało ? - zapytał Bartek
Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
- Sławek nie żyje. - powiedziałam cicho
- Że jak ? - zapytał Szymon - Od kiedy ?
- Od kilku tygodni. - powiedziałam smutna
- Jak to się stało ? - dopytał Bartek
- Nic na ten temat nie wiemy. - powiedział Gabriel. No bo co miał powiedzieć "Wiecie chłopacy. Sławka zabił nieśmiertelny anioł, który został sprowadzony na ziemie przeze mnie, no i okazało się, że jest to ojciec Sary" ? Nie wątpiłam w to.
- Przykro nam. - powiedzieli razem
- To mu życia już nie wróci, ale jest dobrze.- powiedziałam
- Sara. - powiedział za moimi plecami Colle
- Ah. - powiedziałam - Colle to są moi znajomi, Szymon i Bartek.
- Cześć Colle. - powiedzieli
- Oh. A to moja koleżanka Kentai. - powiedziałam, łapiąc Kentai za nadgarstek i pociągając do mnie.
- Cześć Kentai. - uśmiechnął się Bartek
- No cześć. - zachichotała Kentai
- Nie podrywaj jej. - powiedziałam z uśmiechem
- Nie podrywam. - powiedział Bartek i puścił mi oczko.
- Dobra, dobra. - powiedziałam
- Macie czas czy nie za bardzo ? - zapytał Szymon
- Nie za bardzo, musimy jechać dalej. - powiedziałam
- Okej, to my wam nie zabieramy więcej czasu. - powiedział Bartek
- Cześć, do zobaczenia, gdzieś w przyszłości. - powiedział Szymon. Uścisnęłam się z nimi na pożegnanie i wróciliśmy do samochodu.
- A teraz kolejna niespodzianka. - powiedziałam i odpaliła silnik.
Podjechałam pod dobrze mi znany dom. Wysiadłam z auta razem z innymi i zaczęłam iść w stronę drzwi. Gabriel złapał mnie za nadgarstek, pociągnął do siebie i obdarzył słodkim pocałunkiem.
- Dziękuję. - szepną i wziął mnie za rękę. Podeszliśmy pod drzwi i zapukaliśmy. Po chwili drzwi otworzyły się, a osoba w nich stojąca popłakał się.
- Gabriel, synku. - powiedziała kobieta i mocno przytuliła Gabriela
- Mamo, tęskniłem za tobą. - powiedział Gabriel
- Wchodźcie. - powiedziała zapłakana mama Gabriela. Weszliśmy do środka i poszliśmy do salonu.
- Coś do picia ? - zapytała mama Gabriela
- Nie dziękujemy, my tylko na chwilkę. - powiedziałam
- Dobrze. - powiedziała mama Gabriela - Gdzie wy byliście przez ten cały czas ?
- Mamo jestem wampirem. - powiedział Gabriel
- Synku, wiem, że masz poczucie humoru, ale to nie jest śmieszne. - powiedziała mama
- Mamo, ale to prawda. - powiedział i przetarł ręką czoło, z którego zszedł krem maskujący.
------------------------------------------------
Moja historia niedługo się zakończy. Myślę, że miło wam się to czyta :)).
FOLLOW ME na TT @haarlem_shake :DD. Pozdro :**.
Powoli otworzyłam oczy i zaciągnęłam się powietrzem. Moja szyja piekła, ale nie dawała w kość zbyt mocno.
- Dagmara. - usłyszałam głos
- Dean ? - zapytałam dla pewności
- Boże, już myślałem, że cię straciłem. - wyszeptał
- Jak to, przecież tu mnie nie kochasz. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy
- Kocham cię. - powiedział - Kocham cię nad życie. Od chwili kiedy cię zobaczyłem, kocham cię Dagmara.
- Dean, nie wiem co powiedzieć. Też...też cię kocham - odpowiedziałam. Dean schylił się nade mną i zagłębiliśmy się w namiętnym pocałunku.
*Sara*
Zza drzewa wychylił się Colle.
- Cześć, S. - powiedział
- No cześć Colle. - odpowiedziałam nieprzytomnie
- Wszystko okej ? - zapytał
- Tak. - odpowiedziałam
- Wyglądasz nieprzytomnie. - powiedział, siadając obok mnie
- Wiesz, tak naprawdę jestem wściekła. - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- A co się stało ? - zapytał z ciekawością. Opowiedziałam mu jakiś chłam o Gabrielu.
- Gabriel jest ostatnio też przygaszony. - przyznał Colle
- Jego wina. - powiedziałam - Chyba on mnie nie kocha.
- Dlaczego ? - zapytał Colle
- Nie okazuje tego, wszystko robi się pojebane Colle. - przyznałam - Mam tego dosyć. Najlepiej to się zabić.
- Nie możesz tak mówić, bo ci coś nie wyszło. - powiedział - Musisz być silna. Jesteś silna.
- Nie jestem tego przekona. - powiedziałam
- Wszyscy w ciebie wieżą. - powiedział z uśmiechem
- Wiem o tym i boję się, że ich zawiodę. - powiedziałam
- Cokolwiek się stanie ja na pewno nigdy cię nie opuszczę kochanie. - powiedział i cmoknął mnie w policzek, a potem mocno przytulił.
- Dzięki Colle. - powiedziałam i przytuliłam go.
- Nie ma sprawy S. - uśmiechnął się jak w tym japońskich anime :).
Zachichotałam i wstałam z trawy.
- Idziemy gdzieś, jest weekend więc się gdzieś ruszymy, co ? - zapytał Colle
- Niezły pomysł. - powiedziałam - Wiesz, mam pomysł.
- Jaki ? - zapytał
- Spotkajmy się za 20 minut na parkingu. - powiedziałam - Możesz wziąść jeszcze kogoś.
- Ale kogo ? - zastanowił się Colle - Okej, to ja za 20 minut czekam na parkingu.
- Okej. - odpowiedziałam i pobiegłam do akademika.
Szybko zmieniłam strój i zbiegłam po schodach, biorąc z szafki telefon.
Weszłam na parking, gdzie czekał na mnie Colle z Gabrielem i Kentai.
- Colle, yyyyy...miałeś wziąść jedną osobę. - powiedziałam cicho, odciągając go na bok
- Wziąłem Gabriela, ale Kentai zapytała się gdzie idziemy, a ja mam krótki język więc się wygadałem. - powiedział z miną winowajcy - Przepraszam cię, jak chcesz to powiem im, żeby wrócili do akademika. - odwrócił się
- Nie. - powiedziałam, łapiąc go za nadgarstek - Niech jadą, nie mam nic do ukrycia.
- To wsiadamy. - powiedział Colle. Podeszłam do samochodu i usiadłam w fotelu kierowcy. Na przednim siedzeniu usiadła Kentai.
- To gdzie jedziemy ? - zapytała
- Niespodzianka. - odpowiedziałam. Opaliłam silnik. Wyjechaliśmy z parkingu i ruszyliśmy w drogę.
Po 3 godzinach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i wciągnęłam porządny haust powietrza.
- Nic tu się nie zmieniło. - usłyszałam głos Gabriela, kiedy wysiadał ze samochodu
- Gabriel, pogadamy ? - zapytałam
Gabriel spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Jasne. - odpowiedział
- Pozwiedzajcie sobie, a my zaraz wrócimy. - powiedziałam. Zaczęłam iść w stronę parku. Usiadłam na ławeczce. Gabriel usiadł obok mnie. Szybko złapałam go za kark, przyciągnęłam do siebie i mocno pocałowałam. Nie wiedziałam czemu to robię. Gabriel obiął mnie czule w pasie i przyciągnął do siebie. Pocałunki były bardzo zachłanne, a ja zaczęłam płakać. Myślicie pewnie, że jestem beksą....nie, po prostu jestem uczuciowa i łatwo się wzruszam.
Gabriel odsunął swoje wargi od moich i spojrzał w moje zapłakane oczy.
- Nie lubię kiedy płaczesz. - powiedział
- Ja...ja to wiem. - powiedziałam i otarłam łzy. Gabriel cały czas trzymał ręce na moich policzkach i przyglądał mi się. - Chciałam cię przeprosić za to.....
- Nie. - przerwał mi - Nie przepraszaj. To w końcu twój ojciec. Masz prawo się z nim widywać.
- Ale ciebie to boli, a ja nie chcę żebyś kolejny raz cierpiał przeze mnie. - przyznałam
- Nie myśl tak kochanie. - powiedział - Bez względu na wszystko, nawet twojego ojca będę przy tobie i nic nas nie rozdzieli.
- Brakował mi cię. - powiedziałam - Twojego ciepła, rąk, pocałunków.
- Mi ciebie też brakowało. - powiedział - Nie mogę bez ciebie żyć. Wiem, że zawsze się kłócimy, potem godzimy i znowu kłócimy, ale nie możemy bez siebie żyć i to jest piękne.
- Ty jesteś piękny. - powiedziałam i pocałowałam go lekko
- A ty jesteś moją księżniczką. - wyszeptał mi do ucha z uśmiechem i cmoknął w czoło.
Złapałam go za rękę i wstaliśmy z ławki. Zaczęliśmy szukać Kentai i Colla.
Weszłam do sklepu z Gabrielem. Przy wieszakach z ubraniami stała Kentai i przeglądała je. Colle przegrzebywał różne dodatki.
- Sara ? - usłyszałam za plecami
Odwróciłam się.
- Bartek ! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję
- Mała, wiedziałem, że to ty. - powiedział drugi głos
- Szymon, cześć. - powiedziałam i przytuliłam go, odlepiając się od Bartka
- Cześć chłopaki. - powiedział Gabriel i podszedł do nas
- Siemano. - powiedzieli i przybili ze sobą piątki.
- Co wy tu robicie ? - zapytałam z uśmiechem
- To ja powinienem zadać wam to pytanie. - powiedział Bartek
- Wpadliśmy z wizytą. - powiedziałam
- A gdzie wy się podziewacie ? - zapytał Szymon
- Daleko. - powiedział Gabriel z uśmiechem
- No to opowiadajcie, co u Sławka ? - zapytał Bartek. Do oczu napłynęły mi łzy i przytuliłam się do Gabriela.
- Spokojnie Sara. - pogładził mnie po głowie
- Co...co się stało ? - zapytał Bartek
Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
- Sławek nie żyje. - powiedziałam cicho
- Że jak ? - zapytał Szymon - Od kiedy ?
- Od kilku tygodni. - powiedziałam smutna
- Jak to się stało ? - dopytał Bartek
- Nic na ten temat nie wiemy. - powiedział Gabriel. No bo co miał powiedzieć "Wiecie chłopacy. Sławka zabił nieśmiertelny anioł, który został sprowadzony na ziemie przeze mnie, no i okazało się, że jest to ojciec Sary" ? Nie wątpiłam w to.
- Przykro nam. - powiedzieli razem
- To mu życia już nie wróci, ale jest dobrze.- powiedziałam
- Sara. - powiedział za moimi plecami Colle
- Ah. - powiedziałam - Colle to są moi znajomi, Szymon i Bartek.
- Cześć Colle. - powiedzieli
- Oh. A to moja koleżanka Kentai. - powiedziałam, łapiąc Kentai za nadgarstek i pociągając do mnie.
- Cześć Kentai. - uśmiechnął się Bartek
- No cześć. - zachichotała Kentai
- Nie podrywaj jej. - powiedziałam z uśmiechem
- Nie podrywam. - powiedział Bartek i puścił mi oczko.
- Dobra, dobra. - powiedziałam
- Macie czas czy nie za bardzo ? - zapytał Szymon
- Nie za bardzo, musimy jechać dalej. - powiedziałam
- Okej, to my wam nie zabieramy więcej czasu. - powiedział Bartek
- Cześć, do zobaczenia, gdzieś w przyszłości. - powiedział Szymon. Uścisnęłam się z nimi na pożegnanie i wróciliśmy do samochodu.
- A teraz kolejna niespodzianka. - powiedziałam i odpaliła silnik.
Podjechałam pod dobrze mi znany dom. Wysiadłam z auta razem z innymi i zaczęłam iść w stronę drzwi. Gabriel złapał mnie za nadgarstek, pociągnął do siebie i obdarzył słodkim pocałunkiem.
- Dziękuję. - szepną i wziął mnie za rękę. Podeszliśmy pod drzwi i zapukaliśmy. Po chwili drzwi otworzyły się, a osoba w nich stojąca popłakał się.
- Gabriel, synku. - powiedziała kobieta i mocno przytuliła Gabriela
- Mamo, tęskniłem za tobą. - powiedział Gabriel
- Wchodźcie. - powiedziała zapłakana mama Gabriela. Weszliśmy do środka i poszliśmy do salonu.
- Coś do picia ? - zapytała mama Gabriela
- Nie dziękujemy, my tylko na chwilkę. - powiedziałam
- Dobrze. - powiedziała mama Gabriela - Gdzie wy byliście przez ten cały czas ?
- Mamo jestem wampirem. - powiedział Gabriel
- Synku, wiem, że masz poczucie humoru, ale to nie jest śmieszne. - powiedziała mama
- Mamo, ale to prawda. - powiedział i przetarł ręką czoło, z którego zszedł krem maskujący.
------------------------------------------------
Moja historia niedługo się zakończy. Myślę, że miło wam się to czyta :)).
FOLLOW ME na TT @haarlem_shake :DD. Pozdro :**.
piątek, 3 maja 2013
Rozdział 88.
Obudziła się następnego "ranka". Zegarek wskazywał godzinę 19:13. Powoli wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Przemyłam twarz, związałam włosy w kucyk i wyszłam z łazienki. Kentai jeszcze spała. Ubrałam się i zeszłam na dół.
Mijając w holu adeptów, którzy mi się kłaniali, robiło mi się słabo. Nie wiedziałam dlaczego, ale tak po prostu było. Może nie mogłam dać rady sobie z myślą, że gdzieś we mnie...gdzieś w środku siedzi mrok. Weszłam do kuchni, wyjęłam colę i jakieś kanapki z lodówki i wyszłam na zewnątrz. Akademik prawie świecił pustkami, bo wszyscy powyjeżdżali do rodziny lub łazili gdzieś indziej. Usiadłam przy wielkim dębie i wyjęłam sobie kanapki. Zaczęłam powoli przeżuwać gryza kanapki. Zastanawiałam się co z Gabrielem. Wiedziałam, że jest na mnie wściekły. Oh...mało powiedziane. Był gotów zabić Kalonę, byle żebym z nim nie szła. Przynajmniej dowiedziałam się prawdy. Chociaż...hmmm...prawdy ? Raczej mojego życia i życia moich rodziców, czyli jednym słowem, mojego pochodzenia. Gdyby nie Kalona, moja matka nie powiedziałaby mi o nim i o tym co zrobiła. Upiłam łyk coli. Ale dlaczego moja babci nic mi nie wspominała o Kalonie ? - zastanawiałam się.
Czemu ukryła ten fakt przede mną. Pamiętam jak opowiadała mi o moim ojcu, że poznał się z moją mamą właśnie w Domu Nocy. A to co mówił mi Kalona ? Zgadzałoby się. Co do Deana...
Dlaczego nie mu nie zaufałam ? Przecież on mówił prawdę o tej całej Se-re. Kalona tez to potwierdził. Te wszystkie pytania doprowadzały mnie do szaleństwa. Nie wiedziałam już komu mam ufać.
Nie wiedziałam.
*Dax*
Kolejny raz usiadłam na ławce w starym parku myśląc o Deanie.
Dlaczego on mi to robi ? - pytałam się w myślach i zaczęłam szlochać. Robiło się coś ze mną nie tak. Moje myśli wciąż błądziły w jego kierunku. Nawet jeśli nie chciałam o nim myśleć, wszystko kierowało się na NIEGO. Dlaczego ? Jak myślicie ? Pewnie się zakochałam. Pewnie....
Ale jak miałam go kochać jeśli on tego nie odwzajemniał ? A ten pocałunek ? Myślałam, że to coś znaczy.
- KURWA ! - wrzasnęłam z całej siły. Miałam dość. Rozsiadłam się na ławce i wpatrywałam w trawę pod nogami.
- Dagmara. - usłyszałam głos przede mną. Mój wzrok powędrował w górę i zauważyłam Kamila
- Co ty tu robisz ? - zapytałam zaskoczona i trochę zbulwersowana
- Przechodziłem obok....dlaczego nie odbierasz ? - zapytał mnie
- Twoja głupota mnie przerasta. - powiedziałam i zaśmiałam się z niego - Dasz mi spokój do cholery ! - wrzasnęłam nagle i stanęłam przed nim. Moje emocje były na końcu wytrzymałości.
- Musimy pogadać. - powiedział i złapał mnie w pasie, blokując ręce. Próbowałam się wyrwać, ale na próżno. Byłam przerażona. Dobrze wiedziałam do czego Kamil jest zdolny. Przez moją głowę przelatywały najczarniejsze myśli. Kamil powalił mnie za ziemię, niedaleko dużego drzewa. Rozłożył mi ręce i przygwoździł je swoimi. Znowu próbowałam się wyrwać. Znowu mi się nie udało. Spojrzałam na Kamila, który siedział mi na brzuchu.
- Czego chcesz ? - zapytałam
- Wróć do mnie. - powiedział
- Chyba ty sobie śnisz ! - wrzasnęłam na niego
- Wcale. - powiedział i zbliżył się jeszcze bardziej. Poczułam jego ciepły oddech na mojej skórze, który wywołał ciarki na moi ciele.
- Odpierdol się ! - wrzeszczałam na niego
- Nikt cię nie usłyszy, a ja zrobię swoje. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Nie dam się tak łatwo zboczeńcu ! - wrzasnęłam i oplułam go.
- Ty suko ! - wrzasnął i dostałam w twarz. Poczułam w buzi metaliczno-słodki smak. Nie zastanawiając się, wyplułam ciecz obok nie. Spojrzałam z pogardą na Kamila.
- Jeszcze raz mnie uderz, a pożałujesz. - zagroziłam mu, sycząc przez zęby.
- Słodko. - powiedział Kamil. Jednym ruchem związał mi ręce tanim sznurkiem i wyciągnął zza pleców nóż. - To teraz się zabawimy.
- Ty okultystyczna świnio ! - wrzasnęłam na niego i próbowałam go uderzyć. Bez szansy powodzenia. Kamil przysunął mi nóż do szyi.
- Kocham cię, ale nie jesteś warta żadnego innego oprócz mnie. - powiedział. Czekałam tylko kiedy podetnie i gardło i skończy ze mną. W mojej głowie przelatywały obrazy. Zamknęłam oczy. Zobaczyłam cień, który nabiera kształtów i zamienia się w postać. Wytężyłam mózg i plama nabrała kształtu Deana. Łza spłynęła mi po policzku. Poczułam nagły powiew wiatru, jakiś szelest i lekkie ukłucie wzdłuż szyi. Mój brzuch nie czuł już ciężaru ciała Kamila. Jednak wciąż żyłam.
Mijając w holu adeptów, którzy mi się kłaniali, robiło mi się słabo. Nie wiedziałam dlaczego, ale tak po prostu było. Może nie mogłam dać rady sobie z myślą, że gdzieś we mnie...gdzieś w środku siedzi mrok. Weszłam do kuchni, wyjęłam colę i jakieś kanapki z lodówki i wyszłam na zewnątrz. Akademik prawie świecił pustkami, bo wszyscy powyjeżdżali do rodziny lub łazili gdzieś indziej. Usiadłam przy wielkim dębie i wyjęłam sobie kanapki. Zaczęłam powoli przeżuwać gryza kanapki. Zastanawiałam się co z Gabrielem. Wiedziałam, że jest na mnie wściekły. Oh...mało powiedziane. Był gotów zabić Kalonę, byle żebym z nim nie szła. Przynajmniej dowiedziałam się prawdy. Chociaż...hmmm...prawdy ? Raczej mojego życia i życia moich rodziców, czyli jednym słowem, mojego pochodzenia. Gdyby nie Kalona, moja matka nie powiedziałaby mi o nim i o tym co zrobiła. Upiłam łyk coli. Ale dlaczego moja babci nic mi nie wspominała o Kalonie ? - zastanawiałam się.
Czemu ukryła ten fakt przede mną. Pamiętam jak opowiadała mi o moim ojcu, że poznał się z moją mamą właśnie w Domu Nocy. A to co mówił mi Kalona ? Zgadzałoby się. Co do Deana...
Dlaczego nie mu nie zaufałam ? Przecież on mówił prawdę o tej całej Se-re. Kalona tez to potwierdził. Te wszystkie pytania doprowadzały mnie do szaleństwa. Nie wiedziałam już komu mam ufać.
Nie wiedziałam.
*Dax*
Kolejny raz usiadłam na ławce w starym parku myśląc o Deanie.
Dlaczego on mi to robi ? - pytałam się w myślach i zaczęłam szlochać. Robiło się coś ze mną nie tak. Moje myśli wciąż błądziły w jego kierunku. Nawet jeśli nie chciałam o nim myśleć, wszystko kierowało się na NIEGO. Dlaczego ? Jak myślicie ? Pewnie się zakochałam. Pewnie....
Ale jak miałam go kochać jeśli on tego nie odwzajemniał ? A ten pocałunek ? Myślałam, że to coś znaczy.
- KURWA ! - wrzasnęłam z całej siły. Miałam dość. Rozsiadłam się na ławce i wpatrywałam w trawę pod nogami.
- Dagmara. - usłyszałam głos przede mną. Mój wzrok powędrował w górę i zauważyłam Kamila
- Co ty tu robisz ? - zapytałam zaskoczona i trochę zbulwersowana
- Przechodziłem obok....dlaczego nie odbierasz ? - zapytał mnie
- Twoja głupota mnie przerasta. - powiedziałam i zaśmiałam się z niego - Dasz mi spokój do cholery ! - wrzasnęłam nagle i stanęłam przed nim. Moje emocje były na końcu wytrzymałości.
- Musimy pogadać. - powiedział i złapał mnie w pasie, blokując ręce. Próbowałam się wyrwać, ale na próżno. Byłam przerażona. Dobrze wiedziałam do czego Kamil jest zdolny. Przez moją głowę przelatywały najczarniejsze myśli. Kamil powalił mnie za ziemię, niedaleko dużego drzewa. Rozłożył mi ręce i przygwoździł je swoimi. Znowu próbowałam się wyrwać. Znowu mi się nie udało. Spojrzałam na Kamila, który siedział mi na brzuchu.
- Czego chcesz ? - zapytałam
- Wróć do mnie. - powiedział
- Chyba ty sobie śnisz ! - wrzasnęłam na niego
- Wcale. - powiedział i zbliżył się jeszcze bardziej. Poczułam jego ciepły oddech na mojej skórze, który wywołał ciarki na moi ciele.
- Odpierdol się ! - wrzeszczałam na niego
- Nikt cię nie usłyszy, a ja zrobię swoje. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Nie dam się tak łatwo zboczeńcu ! - wrzasnęłam i oplułam go.
- Ty suko ! - wrzasnął i dostałam w twarz. Poczułam w buzi metaliczno-słodki smak. Nie zastanawiając się, wyplułam ciecz obok nie. Spojrzałam z pogardą na Kamila.
- Jeszcze raz mnie uderz, a pożałujesz. - zagroziłam mu, sycząc przez zęby.
- Słodko. - powiedział Kamil. Jednym ruchem związał mi ręce tanim sznurkiem i wyciągnął zza pleców nóż. - To teraz się zabawimy.
- Ty okultystyczna świnio ! - wrzasnęłam na niego i próbowałam go uderzyć. Bez szansy powodzenia. Kamil przysunął mi nóż do szyi.
- Kocham cię, ale nie jesteś warta żadnego innego oprócz mnie. - powiedział. Czekałam tylko kiedy podetnie i gardło i skończy ze mną. W mojej głowie przelatywały obrazy. Zamknęłam oczy. Zobaczyłam cień, który nabiera kształtów i zamienia się w postać. Wytężyłam mózg i plama nabrała kształtu Deana. Łza spłynęła mi po policzku. Poczułam nagły powiew wiatru, jakiś szelest i lekkie ukłucie wzdłuż szyi. Mój brzuch nie czuł już ciężaru ciała Kamila. Jednak wciąż żyłam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)