środa, 3 lipca 2013

Rozdział 99.

- Sara, wiem, że tu jesteś. - powiedział łagodnie męski głos, kiedy wyglądałam zza futryny. - O matko, to na prawdę ty ? - zapytał Colle, mierząc mnie wzrokiem.
- Wiem, zmieniłam się. - powiedziałam - Kurde, Colle, co ty tu robisz ? - dopiero dotarło do mnie kto stoi przede mną. Podeszłam do niego i wpadłam w jego ramiona. - Czekaj, przecież...
- nie mogłem bez ciebie wytrzymać skarbie. - przerwał mi i cmoknął mnie w czoło.
- Ktoś...
- Nikt. - dokończył
- Na pewno...
- Tak, jestem sam. - potwierdził - Lepiej ty mi powiedz dlaczego ty się zmieniłaś, aż tak ?
- Wiesz, jestem...albo nie, najlepiej ci to pokaże. - powiedziałam. Z moich pleców wysunęły i rozłożyły się skrzydła. Przez twarz Colle'a przebiegło zaskoczenie i złość.
- Skąd te skrzydła ? - zapytał
- A wiesz może co to hybryda ? - spytałam go
- No niby mieszanka dwóch ras. - stwierdził
- No właśnie. - potwierdziłam
- Ale pół wampir i co ?
- Upadły. - odpowiedziałam - Kalona mnie przemienił.
- Kalona ? - zdziwił się Colle - Przecież on jest zły.
- On jest moim ojcem, Colle. - powiedziałam - Tylko niektórzy o tym wiedzą.
- Nigdy nie stwierdziłbym, że to twój ojciec.
- Ja też nie. - odpowiedziałam, potwierdzając jego myśl. - Colle, możesz mi powiedzieć, co
- Nie ma go. - przerwał mi szybko Colle - Nie widziałem go odkąd wyjechałaś.
- Matko, a jak on coś sobie zrobi. - posmutniałam myślą, że Gabriel mógłby sobie coś zrobić i znowu coś przeze mnie.
- Nie martw się Sara, nic mu nie będzie. - pocieszył mnie Colle i pogładził po włosach
- Nie mam do tego 100% pewności. - stwierdziłam zawiedzona
- Nie darował sobie, że zniknęłaś. - powiedział Colle
- Może mnie szukać ? - zapytałam, nie wierząc w to.
- Prawdopodobnie - powiedział Colle - Nie przejmuj się teraz tym wszystkim i powiedz lepiej dlaczego twoje znaki nie wróciły ?
- Kalona powiedział, że to tylko chwilowe i moje znaki powinny wrócić, gorzej jest z darami. - powiedziałam - Nic nie czuję. Wcale już nie odczuwam jakiejkolwiek energii. Pusto.
- Próbowałaś ? - zapytał Colle
- Próbowała od razu po przebudzeniu, teraz nie chcę. - powiedziałam - Po prostu nie mam już siły.
- Ty ? - zdziwił się Colle - TY, która byłaś najbardziej wyróżnionym adeptem w Domu Nocy ? TY, która miałaś kontakt ze wszystkimi darami ?
- Jak sam powiedziałeś Colle, byłam. - powiedziałam - Nie wracam już do tego. Mam teraz inne życie. Za kilka dni mam bal, muszę jeszcze kupić sukienkę, buty, zamówić fryzjera. Jestem człowiekiem.
- Widzę, że całkiem straciłaś kontakt ze swoją drugą połową duszy. - powiedział zasmucony Colle
- Colle, to jest normalne życie. MOJE życie i nic, zwłaszcza powrót mocy tego NIE ZMIENI. - powiedziałam z naciskiem
- Jeżeli tak uważasz. - podsumował Colle - Muszę już wracać, bo będą mnie szukać.
- Szukać ?
- Wprowadzili rygor po twoim odejściu. - powiedział Colle - Kochanie będę cię odwiedzał jak będę tylko mógł. Wszyscy za tobą tęsknią.
- Ja za nimi też. - powiedziałam - Przekażesz coś Karolowi ?
- Pewnie. - powiedział Colle. Otworzyłam album i wyjęłam jedno zdjęcie. Nabazgrałam na nim kilka słów i wręczyłam je Colle'owi.
- Pa Colle. - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Pa Sara, uważaj na siebie. - odpowiedział, po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu. Ścisnęłam mocniej album, zamknęłam dom i szłam z powrotem do domu Crisa (Sławka). Ciężko było mi myśleć o jutrzejszym balu, po spotkaniu z Colle'm. Wszystko mi się przypomniało, a mój humor szybko się zepsuł.
Siadając na kanpie wyjęłam telefon. Wybrałam numer i zadzwoniłam.
- Hej Sara, co tam ? - zapytał miło głos
- Nie masz ochoty na zakupy ? - zapytałam
- Właśnie miałam wychodzić na miasto szukać sukienki. - odpowiedział wesoło głos
- Mogę iść z tobą ? - zapytałam
- Pewnie. - odpowiedział głos - Zaraz po ciebie wpadnę. Dozo.
- Dozo. - odłożyłam telefon na stolik obok albumu.

*Karol*
- Podaj mi ! - krzyknął Daniel i wbiegł przed Kaila
Podałem mu piłkę, a on zgrabnie ominął obronę i strzelił gola.
- Gooolll ! - wrzeszczał Daniel. Kiedy cieszyliśmy się ze zwycięstwa, przybiegł do nas Colle i odciągnął mnie na bok.
- Co ? - zapytałem ocierając czoło
- Masz. - powiedział i wręczył mi jakieś zdjęcie. Przyjrzałem się fotografii, gdzie byłem ja, Gabriel i Sara.
- Skąd to masz ? - zapytałem wściekły i szarpnąłem go za bluzkę
- Zamknij się ! - fuknął na mnie Colle - Byłem u niej.
- Co ?! - wrzasnąłem, a połowa boiska spojrzała na nas świdrującymi spojrzeniami. - Do szatni chłopaki, an dziś koniec. - powiedziałem. Chłopaki szybko wbiegli do szatni z okrzykami, a na boisku zostałem tylko ja i Colle. - Gadaj mi o wszystkim.
- Musiałem do niej jechać, już nie mogłem wytrzymać, rozumiesz !? - zapytał mnie wkurzony Colle
- Dobra wyluzuj. - powiedziałem - Co u mniej....dlaczego mnie nie zabrałeś ? - wkurzyłem się na niego.
- Nie pomyślałeś, że to mogłoby być podejrzane. - powiedział
- No tak. - stwierdziłem - Co u niej, jak się czuje ?
- Została hybrydą. - powiedział Colle
- Że niby mieszanką ? - zapytałem dla potwierdzenia. Colle kiwną potwierdzająco głową.
- Jest pół upadłym i pół wampirem. - powiedział - Wygląda całkiem inaczej.
- A jak jej moce i znaki ? - zapytałem ciekawy
- Straciła je. - powiedział Colle - Chociaż Kalona...
- Kalona....a no tak, jej ojciec, sorki. - przerwałem mu
- No więc powiedział, że moce mogą wrócić, ale znaki nie koniecznie.
- Mówiłeś jej o Gabrielu ? - zapytałem
- Powiedziałem jej. - odpowiedział Colle
- No to dupa. - stwierdziłem - Teraz będzie się martwić.
- Wiesz, ona raczej nie chce wrócić do takie życia. - powiedział Colle
- Przecież to jej część. Jak to nie chce ? - spytałem
- Powiedziała, że jest teraz człowiekiem i nic tego nie zmieni, nawet powrót jej mocy. Ona nie chce tu wrócić. - powiedział Colle
- Nie wierzę w to. - powiedziałem - Dobra Colle, nikomu już nic więcej nie mów. W ogóle nikomu nic nie mów. Do zobaczenia jutro.
- Pa. - odpowiedział Colle i wyszedł z boiska. Trzymając w dłoni zdjęcie, usiadłem na trybuny i wpatrywałem się w rozweseloną buzię Sary. Wyglądała tak niewinnie, szczęśliwie i wyglądała na zadowoloną, kto wiedział, że jej życie się tak skomplikuje. Odwróciłem zdjęcie na drugą stronę, gdzie było coś napisane.
Szybo zacząłem czytać mały druczek: "Karol, nie wiesz jak za tobą tęsknię ! Co do Domu Nocy, to mam złe przeczucia co do Gabriela. Proszę cię żebyś miał na niego oko. Myślę, że możesz to dla mnie zrobić. Tak, za WAMI tęsknię. Za WSZYSTKIMI , ale nie chcę wracać już do takiego życia. Nie wiem czy kiedyś się jeszcze zobaczymy, ale wiedz, że nadal jesteś moim najlepszym kumplem :). KOCHAM CIĘ ! Ściskam i Całuję, Sara.
PS Myślę, że te zdjęcie będzie najlepszym wspomnieniem :)."
Zgiąłem zdjęcie i zacząłem płakać. Brakowało mi jej i to bardzo.

*Sara*
Kolejna godzina na zakupach zaczynała mnie nudzi. Nie znalazłam jeszcze sukienki na bal, a dochodziła już 20.
- Dobra, ostatni sklep, jeżeli nic mi się nie spodoba, to kupię coś byle jakiego. - powiedziałam do Natalki, która przyglądała się butom na wystawie.
- Dobra, a ja kupię sobie te szpileczki. - powiedziała za uśmiechem. Weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy przeglądać sukienki. Od razu wpadła mi w oko turkusowa sukieneczka i piękne, czarne szpilki z paseczkami.
- I jak ? - zapytałam Nat, kiedy wyszłam z przymierzalni.
- Zajebiście. - powiedziała uradowana Nat. Kupiłam sukienkę i szpilki, które miałam założyć na jutrzejszy bal. Wszystko było cudowne, mimo kilku drobnych szczegółów. Wróciłam do domu z torbami i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

* * *

Biegłam ile sił w nogach, żeby nie doprowadzić do tragedii. Wyczerpana dobiegłam do mostu i zobaczyłam tam postać, która staje na barierce z zamiarem skoku. Skok miał okazać się śmiertelnym. Nie mogłam jednak do tego dopuścić. Nie zasługiwał na śmierć, a zwłaszcza przeze mnie. Zaczęłam biec w jego stronę, kiedy ów chłopak wpatrywał się w dół.
- Nie skacz ! - krzyknęłam. Jednak było za późno, chłopak oderwał swoje stopy od krawędzi i rozkładając ręce zaczął lecieć w dół. Moja decyzja była szybka. Skoczyłam za nim. Nie wiedziałam czy dolecę do niego i mój plan się powiedzie, ale miałam taką nadzieję.Wszystko działo się bardzo szybko. Chwyciłam chłopaka za bluzę i mimo oporu powietrza, przyciągnęłam do siebie.
- Nie pozwolę ci zginąć. - wyszeptałam do niego i przekręciłam się w dół. Uderzyłam o ziemię. Ostry ból przeszył moje ciało, gardło się zacisnęło, a oczy uchwyciły jeden obraz, jego twarz...żywą twarz. Nagle zaczęło mi się robić zimno. Okropny ból ustąpił, a ciemność przykryła moje oczy. Umarłam.

2 komentarze:

  1. Niesamowite opowiadanie. Szkoda ze juz koniec.. oh dlaczego ona umarła ?? ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja wiem, że to nie koniec.. Ja to czuje w moczu. Rozumiesz?!
    W M-O-C-Z-U!!!!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :*.
/Ness