czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 100.

Otaczała mnie zimna i przerażająca ciemność, z której zaczęłam rozpoznawać jakiś głos. Na początku bardzo cichy i zdeformowany, ale z czasem wyraźny i głośny. W mojej wyobraźni pojawiła się jakaś postać. Piękna suknia wyglądająca jak nieboskłon, długie brązowe włosy i uśmiechająca się twarz.
- Kim jesteś ? - moje pytanie odbiło się echem w próżni
- Moja córko, nie poznajesz swojej bogini ? - zapytała kobieta
- To ty Nyks ? - zapytałam
- Tak córko, to ja. - powiedziała z uśmiechem kobieta - Wiem, co cię do mnie sprowadza. Odpowiem na wszystko.
- Dlaczego zabrałaś mi moje dary ? - zapytałam. Nie czułam gniewu, rozpaczy, nie czułam niczego.
- Moja kochana, twoje dary są cały czas w twoim posiadaniu. Nigdy ci ich nie zabrałam. - odpowiedziała spokojnie kobieta
- A znaki ?
- Twoje znaki już nigdy nie wrócą, bo przekazałaś je człowiekowi. - powiedziała Nyks
- Ale ona mówi, że znaki bledną. - powiedziałam
- Bledną ponieważ nie są już twoje, one będą należeć już do niej, ale będą bledsze niż u ciebie, kochanie. - powiedziała kobieta
- Bogini, powiedz mi czy ja umarłam ? - zapytałam
Kobieta nie odpowiedziała. Jej wyraz twarzy przybrał bardziej widoczny smutek, ale zmienił się w powagę. Kobieta zaczęła blednąć, aż w końcu zniknęła.
- Nyks ! - krzyknęłam - Nie odpowiedziałaś !
Mój głos rozchodził się w ciemności, nagle w cieniu zauważyłam przebłysk czegoś czerwonego. Przyjrzałam się bliżej kształtowi, który wyszedł z cienia. Przestraszyłam się. Czerwień, która błysnęła, była czerwienią oczu. przebiegłych, chciwych i szalonych oczu mordercy. Chłopak wyszedł z cienia i spojrzał mi w oczy. Zza pleców wyjął łuk i wycelował strzałę we mnie. Strzała uderzyła w moje ciało z powalającą siłą, a ja upadłam. Powoli się wykrwawiałam, a  w głowie słyszałam śmiech. Przerażający śmiech chłopaka.

* * *

Szybko zerwałam się z łóżka. Byłam cała spocona i zziębnięta. Rozejrzałam się po pokoju. Słońce wpadało przez otwarte okno, a w salonie było strasznie zimno. Wstałam z kanapy i zamknęłam okno, po czym spojrzałam na zegarek. Wybiła akurat 10:17. Byłam już spóźniona na lekcje, a mój wyświetlacz na telefonie nerwowo mrugał. Wzięłam komórkę i odczytałam 3 wiadomości od Natalki i 2 od Stefana, po czym poszłam pod prysznic. Nic już nie wyciągnęłoby mnie do szkoły. Po długim prysznicu, wyszłam w bieliźnie do pokoju i zaczęłam suszyć włosy. Wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie leciutki loki. Wyszłam z pokoju i miałam zejśc na dół, kiedy usłyszałam ak na dole otwierają się drzwi. Drzwi trzasnęły, a kroki na korytarzu, zaczęły błądzić po domu. Moje serce zaczęło bić mocniej. Nie miałam pewności, czy to nie jakiś rabuś czy inny "amigo". Próbując cicho zejść po schodach, skierowałam się do kuchni. Wyjęłam cicho nóż z szafki i słysząc jak osoba szuka czegoś w salonie, cicho wypadłam zza futryny z wystawionym przed siebie ostrym narzędziem. Stanęłam jak wryta, a nóż wypadł mi z dłoni, robiąc przy tym cichy brzdęk. Chłopak odwrócił się, a na jego twarzy malował się smutek.
- Jak mogłeś mnie zostawić ! - krzyknęłam na niego i rozpłakałam się
- Przepraszam cię Sara. - powiedział i zbliżył się do mnie
- Dlaczego wróciłeś ? - zapytałam go, patrząc mu w oczy
- Nie mogłem odejść. - powiedział i przytulił mnie - Wiesz, że bardzo cierpię bez ciebie.
- A co z Crisem ? - zapytałam i otarłam łzy ze swoje twarzy
- Mam go gdzieś. - powiedział - Nie dam mu sobą zawładnąć. Zrobię to dla ciebie kochanie.
- Brakowało mi ciebie przez te kilka godzin. - powiedziałam i pocałowałam go w czoło
- Wiem, że nie kochasz mnie już tak bardzo, ale ja będę ci kochał do końca życia. - powiedział i klęknął przede mną - Uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na ten ostatni bal ?
- Sławek, skarbie, oczywiście, że tak. - powiedziałam, uklęknęłam przed nim i przytuliłam go. - Tak się cieszę.- powiedziałam zadowolona
- Ja też skarbie. - odpowiedział. Wstaliśmy z podłogi i roześmieliśmy się.
- Masz jakiś garnitur ? - zapytałam, pociągając nosem
- Nie. - odparł Cris z uśmiechem
- No to musimy ci go kupić. - powiedziałam i zaczęłam wychodzić z domu.
- Sara, boże ! - krzyknął Cris i złapał mnie za rękę, kiedy chciałam wyjść z domu - Ubierz się, chyba, że chcesz, żeby wszyscy patrzyli się na ciebie jak na dziwaka.
- O kurde. - powiedziałam kiedy spojrzałam na siebie. Całkiem zapomniałam, że jestem w samej bieliźnie. Wbiegłam po schodach na górę, zarzuciłam na siebie zwiewną sukienkę w kwiaty i czarne szpilki, po czym zeszłam na dół.
- Pięknie. - powiedział Cris i złapał mnie za rękę - Cudownie wyglądasz kochanie.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek, wzięłam swoją torebkę z pieniędzmi i wyszłam z Crisem na zakupy,
Po godzinę trafiliśmy na jakiś normalny garnitur, który nie za bardzo chyba podobał się Crisowi.
- Mówię ci, że jest idealny. - powiedziałam do niego z przekonaniem
- Nie pasuje mi. - odpowiedział Cris i zrobił wybiórczą minę.
- Nie, to nie. - powiedziałam i odwróciłam się od niego
- No dobra, niech już będzie. - powiedział Cris
- Dzięki. - rzuciłam mu się na szyję i cmoknęłam w policzek. Cris uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- Zapakować ? - zapytała kasierka
- Tak. - powiedziałam z uśmiechem.
Wyszliśmy ze sklepu i skierowaliśmy się do kawiarni. Kiedy weszliśmy do małej kawiarenki, miałam ochotę już wyjść. Przy jednym ze stolików siedział Szymon i Bartek.
- Sara. - usłyszałam głos, kiedy chwyciłam za klamkę
- Cześć. - odpowiedziałam odwracając się w ich stronę ze sztucznym uśmiechem
- Matko, nie poznałem cię - powiedział Bartek - Gdyby nie Szymon nie powiedziałbym, że to ty.
- A kim jest ten koleś ? - zapytał Szymon
- To jest Cris. - powiedziałam - Mój kolega z dzieciństwa.
- Cześć. - odrzekli chłopacy
- Siema. - odpowiedział Cris obojętnie
- Gdzie jest Gabriel ? - zapytał Bartek
- Wyjechał. - powiedziałam jednoznacznie
- A Kentai ? - zapytał Szymon
- Wiesz, to nie jest dobry moment na gadanie o nich, trochę się śpieszymy. - powiedziałam
- Ah, ok. - powiedział Szymon - No to pa.
- Pa. - powiedziałam i szybko wyszłam z kawiarni
- Co się stało ? - zapytał Cris
- Nic. Po prostu nie chce mi się z nimi gadać. - powiedziałam. Wzięłam Crisa za rękę i zaczęłam ciągnąć go za sobą. Cris szedł w milczeniu.
- Idziemy do domu ? - zapytał, kiedy schodziliśmy z chodnika na ścieżkę.
- Tak. - powiedziałam - Musimy cię jeszcze przygotować i ja siebie też muszę przygotować, bo mi fryz klapną.
- Ale i tak wyglądasz pięknie. - powiedział Cris z uśmiechem
- Wyglądam jak potwór. - powiedziałam
- Ale mój potwór. - odrzekł Cris i zachichotał
- Bardzo pocieszające. - powiedziałam i cicho się zaśmiałam.
Doszliśmy do domu. Cris wskoczył pod prysznic, a ja wyjęłam swoje szpilki i sukienkę. Zaczęłam malować paznokcie na piękny turkus. Cris wrócił spod prysznica, paznokcie mi wyschły i mogłam skoczyć i ułożyć sobie włosy. Pobiegłam po lokówkę i usiadłam przed kozetką.
- Sara, mogę wejść ? - usłyszałam pytanie zza drzwi
- Nie Sławek ! - powiedziałam stanowczo - Poczekaj jeszcze z godzinę i mnie zobaczysz.
- Ok, ale przypominam ci, że masz jeszcze sesję. - powiedział
- Pamiętam. - odpowiedziałam, puszczając pierwszy lok. Po 30 minutach miałam już piękne loki. Spryskałam je leciutko lakierem do włosów i zaczęłam robić makijaż. Leciutki kreski na oczach, delikatny look na rzęsy i stonowana szminka na usta. Byłam zadowolona z mojego makijażu, więc pozostało mi tylko założyć sukienkę i buty, a potem zejść na dół. Ubrałam sukienkę, która leżała jeszcze lepiej na moich krągłościach niż w sklepie. Wsunęłam moje stópki do szpilek i zapięłam piękne paseczki. Ustałam dumnie i przegarnęłam kilka loków na przód. Zgrabnym ruchem otworzyłam drzwi i trzymając się barierki, zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Cris.
Stałam już pewnie na korytarzu i wpatrywałam się w Crisa, który patrzył na mnie i moje oczy.
Podszedł do mnie, otworzył małe pudełeczko i wyjął opaskę z kwiatkiem. Założył i ją na rękę i pocałował w czoło.
- Wyglądasz jak księżniczka. - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję książę. - odpowiedziałam na komplement
- Teraz krótka sesja i zabieram moją księżniczkę na bal. - powiedział Cris. Wyjął aparat i pstryknął mi kilka fotek w różnych pozycjach: z językiem, uśmiechem itp. Zrobiliśmy sobie też kilka zdjęć razem,a ja potem pstrykałam kilka zdjęć Crisowi. Cris wziął ode mnie aparat i schował go do kieszeni.
- Kochana księżniczko, kareta czeka. - powiedział i otworzył mi drzwi.
Na podjeździe stała piękna biała limuzyna.
- To dla mnie ? - zapytałam, kiedy Cris otwierał drzwi samochodu.
- Wszystko dla księżniczki. - powiedział. Wsiedliśmy do limuzyny i ruszyliśmy na bal.

* * *

Impreza toczyła się w najlepsze. Około godziny 23, zaczęło robić się gorąco.
- Muszę wyjśc kochani. - powiedziałam do Natalki, Crisa i Stefana.
- Idę z tobą. - powiedział Cris
- Baw się dalej, na prawdę nie idź. - powiedziałam - Zaraz z resztą wrócę.
- Tylko nie chodź nigdzie daleko. - powiedział Cris i ucałował mnie w czoło.
Wyszłam za zewnątrz, kiedy orzeźwiający podmuch uderzył w moją twarz, dając prawdziwy oddech. Zaczęłam odchodzić od sali, coraz dalej i dalej, aż znalazłam się w starym parku. Błądząc po ścieżkach parku, doszłam w najbardziej rozświetlone miejsce w parku.
--------------------------------------------------------------------------------
Post dedykowany MsDeath i Dagmarze ^^.

2 komentarze:

  1. Dziękuję za dedykację :D Rozdział jak zawsze niesamowity. Cudowne piszesz opowiadania. Mam nadzieje ze to na tym nie skończy się twoja działalność ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww<33 A mnie nadal nie maa;(;( Pojawię się na baluuu?!?!^^ Hue hue hue hueee;D;D Ploooseeee<33 buziaczki;** i dziaa za dedyyk<333

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :*.
/Ness